niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 15

  Kiedy już wyjaśniłam jej na czym będzie polegać nasza ucieczka, rozeszłyśmy się do naszych szaf w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. Miały to być czarne spodnie, ciemna bluzka, czarna kurtka i ciemne wygodne buty. Przeszukiwanie mojej szafy zajęło jakieś 10 minut. Kiedy już znalazłam co potrzebne, przebrałam się w to i ruszyłam do lustra. Postawiłam na wysoki kucyk, gdyż będziemy musiały skakać po drzewach, a rozpuszczone włosy raczej by nam jeszcze sprawę utrudniły.  Nie robiłam nawet makijażu, no bo po co? Nie potrzebowałam dodatkowej maski. Uszykowana sprawdziłam czy wszystko mam, zabrałam komórkę i ruszyłam do pokoju Laury. Okazało się, że też już była gotowa więc przeszłyśmy do działania. Wyjrzałyśmy jeszcze raz na ulicę, by zobaczyć czy dalej tam stoją, lecz niestety mimo moich modlitw, Bóg mnie nie wysłuchał. Spojrzałam na Laurę porozumiewawczo i razem poszłyśmy w kierunku strychu. Stamtąd było dziecinnie łatwo wejść na drzewo, które miało mocne gałęzie i było bardzo rozłożyste. Schodząc lekko rozcięłam sobie rękę o odstający kawałek kory, ale zbytnio się tym nie przejęłam i wróciłam do zajęcia. Niecałe dwie minuty zajęło nam bezszelestne zejście po drzewie więc cieszyłam się z obrotu sprawy. Niespostrzeżone ruszyłyśmy w kierunku łąki, która znajdowała się za naszym domem. Czułam się jak złodziej ale w tym momencie nie marzyłam o niczym innym jak wydostaniu się z tej dziupli.
Ręka strasznie piekła, i sączyła się z niej krew ale puściłam to mimo mojej uwagi.
Po niecałych 20 minutach znalazłyśmy się na tyle blisko domu chłopaków, że mogłyśmy kontrolować sytuację. Przed ich domem było czysto więc mogłyśmy szybkim i pewnym krokiem wejść do środka.
- Jezu, dziewczyno coś ty zrobiła z ręką?! - usłyszałam cichy krzyk Laury.
- To nic takiego...
- Nic takiego?! Twoja ręka wygląda jak po najeździe Hitlera! - Tymi słowami to mnie zagięła. Zrobiłam pięknego facepalma zupełnie zapominając o tym że na dłoni mam pełno krwi. Poczułam niemały przeszywający moją rękę ból, aż syknęłam.
- Teraz to wyglądasz cała jak po najeździe Hitlera... Ręka rozcięta, ubrana na czarno, twarz zakrwawiona, skrzywiona mina... Nic tylko na cmentarz i straszyć - powiedziała powstrzymując się od wybuchu śmiechem.
- Masz może chusteczkę?
- Dziewczyno, tobie to w takim stanie nawet ręcznik nie pomorze. Potrzebujesz prysznica, i.. - spojrzała na moją dłoń -  koniecznie bandaża...
- Dobra rusz się, bo jeszcze nas znajdą a nie wiem jak wyglądam a po twoim opisie wnioskuję że nie chciałabym znaleźć się w takim stroju na pierwszych stronach gazet. Już widzę te nagłówki: "Czyżby Brown zamierzała wpędzić Sykesa do grobu za pomocą swojego przerażającego wyglądu?" Wież mi że mogą mi spieprzyć życie...
- No okej... - powiedziała i ruszyłyśmy dalej. Zatrzymałyśmy się pod drzwiami. - zaczekaj, ogarnę cię trochę. - szepnęła wycierając moją twarz nawilżaną chusteczką.
- Dopiero teraz mi mówisz że je masz?
- Nie było okazji, a poza tym nie myślałam w tamtym momencie - spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem na co tylko westchnęłam.
Laura delikatnie zapukała do drzwi. Nie musiałyśmy długo czekać aż ktoś je otworzy. W progu stanął Max. Uśmiechnął się promiennie ale gdy zjechał wzrokiem na moją rękę, jego oczy powędrowały ku górze a  po chwili leżał plackiem na podłodze. Spojrzałam tylko dziwnym wzrokiem na moją towarzyszkę i weszłam do środka. W przedpokoju był istny burdel. Wszędzie walały się ciuchy, jedzenie, ku mojemu zdziwieniu CZAPKI NATHANA a przed nogami przepęzła mi jaszczurka. Zesztywniałam.
- Aaaaa jaszczurka - Usłyszałam donośny krzyk Laury, ale ku mojemu zdziwieniu nie był on przerażony lecz zachwycony...
Delikatnie obróciłam głowę i spojrzałam na moją kuzynkę, która właśnie brała gada na ręcę. Skrzywiłam się na ten widok i odeszłam pare kroków do przodu wciąż patrząc za siebie. W pewnym momencie poczułam zderzenie z czymś, a raczej kimś. Podniosłam wzrok i ujrzałam Nathana który miał wymalowanego wielkiego banana na twarzy. Bez namysłu zawiesiłam mu ręce na szyje i zarzuciłam swoje nogi na jego biodra, mocno go trzymając.
- Zabierz mnie od tego gada... - wysapałam mu do ucha.
- Ooo widzę że mamy gości - odezwał się Jay...? Od kiedy to on kurde zaczyna rozmowe?
- Moniaaaaaaa!! - usłyszałam zbliżający się głos Toma, który dochodził z kuchni. Jak na rozkaz zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w kierunku schodów.
- Odczep się ode mnie pokemonie.!!! - krzyczałam zwiewając do łazienki, która okazała się być zajęta. Przeklęłam się w myślach i zaczęłam zwiewać do pokoju Nathana. Zanim się zorientowałam byłam w środku a Parker razem zemną.
- Teraz już mi nie uciekniesz! - powiedział wyszczerzony, przytulił mnie i wziął mnie na ręce.
Na początku wyrywałam się ale potem rozbiłam minę naburmuszonego dziecka i miałam wszystko gdzieś. Kiedy tylko znaleźliśmy się w salonie wszyscy przywitali mnie gromkim śmiechem. W końcu sama zaczęłam się śmiać, jak głupia.
- Parker, kiedyś ci się odwdzięczę.. zobaczysz.! - powiedziałam między atakami śmiechu.
- Zaraz, co tym masz na ręce? - Zauważył Siva
- Pokaż mi to - Nathan podszedł do mnie i chwycił moją rękę dokładnie ją badając zdziwionym wzrokiem. - Co ty zrobiłaś?
- Paparazzi...! Paparazzi wszędzie.!! - wykrzyczała Laura bawiąc się z jaszczurką na kanapie.
- Jakim cudem... - zaczął Nath
- Nadludzkim - odpowiedział mu Tom, przez co wszyscy zachichotaliśmy
- Ok zacznę jeszcze raz. Jakim cudem... - znów zaczął, lecz znowu mu przerwano
- Zajebistym - Tym razem Jay przedstawił nam swoją inteligencję.
- Jakim cudem... - znów nie dano mu dojść do słowa
- Ósmym cudem świata - zaśmiał się Siva
- Do cholery jasnej...
- Ale jesteś pewny że ona jest jasna? - Tom
- Parker, nie żyjesz..!
- Bo wiesz, może być jeszcze ciemna, kolorowa, bura, czarno-biała... - Naśmiewał się TomTom, jednak w końcu zamknął się w łazience
- Parker wyłaź.!! - zaczął krzyczeć Sykes pod drzwiami.
- Ja sory bardzo, ale co wy odwalacie? - Na moje słowa Tom uchylił lekko drzwi
- Bawimy się - powiedział i znowu zamknął drzwi
- A w co jeśli mogę wiedzieć?
- W "Parker wypierdalaj z tej łazienki bo będzie źle".
- Aha, to ja wam nie przeszkadzam... - powiedziałam cicho i na paluszkach wróciłam do salonu
- Jak ty rozcięłaś tą rękę? - spytał Siva
- Musiałyśmy się jakoś wydostać więc wybrałyśmy drzewo, a że zahaczyłam o kawałek odstającej kory, to tak wyszło... - Spojrzałam na Laurę, która była zafascynowana zwierzakiem. Za moim wzrokiem podążyli także inni. W pewnym momencie Jay, jakby się otrząsnął i usiadł obok niej.
- Lubisz jaszczurki? - spytał nonszalanckim głosem
- No to teraz się zacznie... - powiedział Max nadal leżący, jak dotąd martwy na ziemi po czym wstał - To ja może pójdę się umyć - otrzepał się i ruszył w kierunku schodów
- Pomogę Ci - powiedział Siva i ruszył za nim.
Moja mina była bezcenna. W pewnym momencie drzwi łazienki otwarły się z hukiem uderzając w Sykesa i stanął w nich Parker.
- Obronię Cię przyjacielu.! - krzyknął, następnie chwytając za rękę obolałego Nathana pociągnął go w kierunku schodów.
- Jeśli przeżyje, to może go obronisz...Ale wątpię. Jego trzeba ratować, ale od twojej głupoty... - powiedziałam na co TomTom spojrzał na mnie z byka
- Chodź - Sykes chwycił mnie w pasie i pociągnął za sobą.
Wylądowaliśmy w pokoju Toma, jak mniemam. Było tu bardo dużo miejsca, ściany były w kolorze koralowym, meble były sosnowe a okno miało widok na ulice.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Parker...-  syknął Nath biorąc poduszkę i waląc nią w TomToma. Po chwili rozegrali sobie bitwę na poduszki. Korzystając z okazji rozejrzałam się po pokoju. Było tam wiele zdjęć pewnej blondynki. Miałam nadzieję że kiedyś ją poznam. Wydawała się być miła po wyrazie twarzy.
Wojna na poduszki trwała jeszcze chwile ale w końcu się uspokoili a ich spojrzenia trafiły na mnie. Szczerze mówiąc to zaczęłam się ich bać...
- Kurde, zapomniałem... - powiedział młodszy przeczesując ręką włosy ciągnąc za ich końce, po czym zerwał się na równe nogi, chwycił za zdrową rękę by zaciągnąć mnie do łazienki.
Posadził mnie na pralce i zaczął szperać coś w szafce. Jak się okazało szukał apteczki. Spojrzał na mnie i delikatnie chwycił moją rozciętą dłoń kierując ją w kierunku umywalki. Szczypiało niemiłosiernie, ale musiałam wytrzymać mocno zaciskając powieki. Następnie polał wodą utlenioną. Z bólu aż zgięłam się w pół, a widząc to Nath wytarł ją z mojej dłoni i podmuchał jakbym była małym dzieckiem. Uśmiechnęłam się pod nosem na co ten jeszcze raz polał ją wodą utlenioną a następnie przyłożył gazik i zawinął to bandażem.
- Do wesela się zagoi - uśmiechnął się szyderczo i zaczął chować wszystko z powrotem do apteczki.
- Ojj, trochę to potrwa. Nawet narzeczonego nie mam. - zrobiłam smutną minkę ale po chwili oboje sie zaśmialiśmy. W pewnym momencie zauważyłam szczotkę leżącą obok mnie. Bez zastanowienia wzięłam ją do ręki i przejechałam po głowie Sykesa.
- Ej.! Układałem tą grzywkę 15 minut! - oburzył się
- Kiedy zachodzi ci na oko wyglądasz słodziej. - wygięłam usta jak kaczka i uśmiechnęłam się - chodź tu... - odciągnęłam go od szafki i przyciągnęłam obok pralki. Żeby mieć do niego lepszy dostęp rozchyliłam nogi tak, żeby nie kopnąć go w brzuch. Wyglądało to jak pozycja miłosna, ale ja chciałam mu tylko ułożyć grzywkę. Kiedy skończyłam, efekt był zadziwiający. - teraz już wiem że jako fryzjer też się sprawdzę - wygięłam usta w uśmiechu i obróciłam go w kierunku lustra.
Gdy tylko zobaczył swoje odbicie wypiął dumnie pierś do przodu.
- No to mogę iść na podryw - powiedział i komicznie poruszył brwiami. Tylko się zaśmiałam, i widząc jeszcze kilka odstających włosów przyciągnęłam go spowrotem do siebie. Chciałam mu jeszcze ładnie zaczesać włosy z tyłu przez co musiałam się schylić więc nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Nawet nie wiem czemu spojrzałam mu w oczy w których się dosłownie zatraciłam. Trwaliśmy tak chwilę, po czym z niewiadomego powodu go tak po prostu pocałowałam. Bez zawahania oddał pocałunek. Na początku był strasznie delikatny, ale z czasem coraz bardziej namiętny. Nathan delikatnie objął mnie w pasie, by zaraz powoli zjechać w dół, chwycić mnie za biodra i przysunąć jeszcze bliżej do siebie, tak, że stykaliśmy się każdym kawałkiem ciała. Moje nogi jak na zawołanie oplotły go w pasie, na co zareagował odejściem od pralki, i przygwożdżeniem mnie do ściany. Jego pocałunki zjechały z moich ust na moją szyję, przez co pod wpływem impulsu delikatnie jęknęłam. Wszystko było by dobrze gdyby nie to że ktoś wparował nam do łazienki na co zareagowaliśmy rychłym oderwaniem się od siebie.
- Młody, co wy... - w progu stał Max i widocznie go zamurowało. - okej.. to ja wam nie przeszkadzam..? - wyszedł zamykając za sobą drzwi a po chwili usłyszeliśmy donośny krzyk. - Młody i młoda są w kiblu, i radzę tam nie zaglądać.!! Można oślepnąć.! Moje biedne oczyyy.!!!!
Musiało to wyglądać komicznie. Spojrzeliśmy na siebie z Nathanem by chwilę później wybuchnąć głośnym śmiechem. Śmialiśmy się dobre pięć minut ale w końcu trzeba było wyjść i zebrać wszystkie złośliwe komentarze.
--------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam ale nie miałam głowy do pisania. Jeszcze te egzaminy... Dusze nieczyste mnie załamały. Obiecuje że teraz postaram się dodawać rozdziały co weekend :))
Mam nadzieję że mi wybaczycie :3
Kinga, mam nadzieję że zaspokoiłam twój zadek tym rozdziałem i ogarnij się wreszcie.!!
Do następnego :3

4 komentarze:

  1. qaghfbsdiugwdashbiofjhbasolf *__*
    Ja tu umieram *-*
    Cudo *-*
    kocham cię *-*
    Kocham ich *-*
    Wszystkich kocham !!!! *-*
    asdfghjk *-*
    Nie wiem co napisać *-*
    Bo mnie ten dział rozjebał *-*
    Może kiedyś... *-*
    Wybaczone masz *-*
    Weny *-*
    Pa *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej teraz już się w miarę uspokoiłam i piszę to jeszcze raz, bo to komentarz nie na moje standardy.
      Haha ja w ogóle mam jakieś standardy, mniejsza...
      Tak Cię pociskałam i pociskałam, a komentarz to kompletna dupa, no...
      Zaskoczyłaś mnie po prostu treścią, bo zupełnie czego innego się spodziewałam i nie tak miało być.
      Zaś się mamlali. Nathan ;_; Jak ty możesz ? Już cię od 3 msc w domu nie było *beczy* *załamka na amen*
      I w ogóle no... TO JEST BRZYDKIE. DZIECIOM TAK NIE MOŻNA
      No właśnie Mońcia czemu ty takie coś piszesz, tu dzieci są.
      Np ja :3333
      Okej haha, dzień z K i P mi na dobre nie wyszedł, widać zresztą
      I znowu jest do dupy, ale mniejsza
      Dużo Cioci WWWWWWWWWEEEEEEEENNNNNNNNNNNYYYYYYYY ♥ ♥

      Usuń
  2. hhahahhahah :d
    Fajny rozdział.
    I podryw Jay'a "na jaszczurkę".. i ten pocałunek w łazience.. ahhh :D
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha rozdział świetny.
    Najlepszy Max ' Młody i młoda są w kiblu, i radzę tam nie zaglądać.!! Można oślepnąć.! Moje biedne oczyyy.!!!!'
    Mam nadzieję,że Nathan i Monia będą razem.
    Czekam na nexta.
    Zapraszam również do mnie:
    http://changedmyworldnathansykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń