poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 13


"Cola w disneylandzie zatruta. Ktoś dodał do niej szkodliwych środków odużajączych. Dwie osoby wylądowały w szpitalu"

- No to pięknie...-  wyszeptałam mu za uchem i nagle zrobiło mi się słabo...


Obudziło mnie ciche śpiewanie. Poznałam głos Nathana, ale nie chciałam jeszcze ujawniać tego że się obudziłam. Miałam ochotę posłuchać jego głosu. Śpiewał tak czysto, ale w niektórych miejscach głos mu się załamywał. Może to dlatego że starał się śpiewać szeptem? W okół mnie było słychać echo. Byłam pewna że nie jestem u siebie w domu. Właśnie zaczął śpiewać Heart Vacancy. Śpiewał kwestię Maxa z takim uczuciem, jakby od tej piosenki zależało jego życie. Chciałam dalej wsłuchiwać się w piękną piosenkę. Widać było że najbardziej przyłożył się do tej zwrotki:
I hear your heart call for love,
Then you act like there’s no room.
Room for me, or anyone,
“Don’t disturb” is all I see.
Close the door, turn the key,
On everything that we could be.
If loneliness would move out,

Słysze twoje serce wołające o miłość
a ty zachowujesz się jakby nie było miejsca,
miejsca dla mnie, ani dla nikogo innego.
widzę tylko 'nie przeszkadzać'.
zamknij drzwi, przekręć klucz
na wszystko co mogłoby być.
jeśli samotność wyprowadzi się
chciałbym wypełnić wolne miejsce.

Ta piosenka mnie tak jakoś poruszyła. Nie wiem czemu ale odruchowo otworzyłam oczy. Dopiero teraz zorientowałam się że jestem podłączona do kroplówki, a moją drugą rękę trzyma Sykes. Rozejrzałam się po jasnym pomieszczeniu i zatrzymałam się na Nathanie. Siedział ze spuszczoną głową. Uśmiechnęłam się lekko i poruszyłam ręką. Jak na zawołanie podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Już się obudziłaś - bardziej stwierdził niż zapytał
- Jak widać, twoje piosenki mnie obudziły - uśmiechnęłam się szeroko.- a tak właściwie to czemu tutaj siedzisz? Mogłeś przecież pojechać do domu.
- Nie chciałem Cię zostawic samej.
- A tak w ogóle to długo tu jestem?
- Około 6 godzin.
- Co powiedział lekarz?
- Że się odwodniłaś. Więcej zwracałaś niz przyjmowałaś a to świństwo w coli osłabiło ci organizm. A tak w ogóle to jak się czujesz?
- Lepiej, ale wciąż czuję jakby ktoś szorował mi gardło szczotką drucianą... - skrzywiłam się
- Przynajmniej oduczysz się pic coli - wyszczerzył się łobuzersko
- Od picia coli żadna siła nadludzka mnie nie powstrzyma... - pokazałam mu język. - wracaj do domu. Nie chcę Cię tutaj zatrzymywać.
- Nie ma mowy. Zostaje tu i bez Ciebie się nigdzie nie ruszę.
- W takim razie kiedy mnie wypisują?
- Jutro rano.
- W takim razie marsz do hotelu.
- Powiedziałem że bez Ciebie nigdzie nie idę.
- Bo się fochnę.!
- Nawet jeśli wyłożysz te karty na stół ja się nie ruszę.
- Nathanie Jamesie Sykesie jeżeli w tym momencie nie opuścisz tego pomieszczenia to obiecuję ci że... - i w tym momencie Nathan zrobił coś za co miałam ochotę dać mu z liścia ale coś mnie powstrzymało. Pocałował mnie. Jego ciepłe usta wpijały się w moje jak pijawki ssąc przyjemność z tej czynności. Nie upierałam się tylko oddawałam pocałunki. Nawet nie mam pojęcia dlaczego. To było takie nieznane dla mnie uczucie, które zawładnęło moim ciałem. Założyłam Nathanowi ręce na szyje na co on odpowiedział wplątaniem mi dłoni we włosy. Trwaliśmy tak około dwóch minut, gdyż coś nam przerwało. A raczej ktoś.
- Yyyy, pomyliłam pokoje prawda? - usłyszałam zdziwiony głos Laury.
Na te słowa tylko odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i lekko zawstydzeni tym wydarzeniem spojrzeliśmy na blondynkę.
- Co to było? Monika, czy ja o czymś nie wiem?
- Yyy, no jak ci to powiedzieć... - plątałam się w słowach.
- Wiesz o wszystkim. To był.... - teraz Nath ciął się jak zestarzały internet z orange.
- Taki przyjacielski pocałunek... - dokończyłam za niego. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Ahaaaa, okej nie wnikam. To wasze sprawy, z resztą jak widać miłosne...
- Laura, opanuj emocje. My po prostu... Okej koniec tematu.
- Ale..
- Kurcze Laura no.!
- Okej nic nie wiedziałam, nic nie słyszałam. Ciemna jestem.!
- Z tym to się akurat zgodzę. - zaśmiałam się
- I kto to mówi? - prychnęła
- Okej, to jak już mam z kim Cię zostawić to już pójdę. - powiedział lekko skrępowany Nath i wyszedł z sali.
- Okej to teraz gadaj jak to z wami jest - Laura nie dawała za wygraną.
- Z nami nic nie ma.! Znaczy między nami.
- Wcale,! Może powiesz mi jeszcze że święty Mikołaj istnieje.!
- To się akurat okaże za kilka tygodni.
- Weź wyjdź...
- Ekhem. Ja tu leże podpięta do tego czegoś - pokazałam na kroplówkę - a po drugie chyba nie chciałabys tu leżeć...
- Racja. Ale tak na serio to widać że jest między wami chemia.
- Laura idź się utop.! Masz ADHD czy udajesz chorego?
- Mówię co widzę.
- Zainwestuj w soczewki albo okulary.!
- Przeciwsłoneczne? - spytała z entuzjazmem. Strzeliłam pięknego facepalna i przykryłam głowę kołdrą.
- No jak do ściany...
- Okej teraz na poważnie. Jest coś między wami?
- Nic nie ma. - próbowałam sie wykręcić.
- Ja widze że jest.
- To na cholere się pytasz i męczysz chorego?!
- Bo chcę to usłyszeć od ciebie.
- Widać że jesteś blondynką...
- Prawda? - strzeliła pięknego smajla i usiadła na krześle
- Masz atak głupawki, prawda?
- Aż tak to widać? - skrzywiła się. Teraz to już mną trzęsło.
- Nie k*rwa. Wcale, nic nie widać. - przewróciłam oczami i odwróciłam się w drugą stronę.
- Wyjdź i wróć jak twój mózg wróci z zakupów.
- Skąd wiesz że byłam na zakupach?
- Nowy błyszczyk? Do tego uszy od reklamówki z H&M wystają ci z torebki...
- Poddaje się. - podniosła ręce w geście niewinności.
- Dasz mi się chwilę zdrzemnąć?
- Jasne - powiedziała i wyszła.
" Łąka pełna kwiatów. Słychać tłumiony szum rzeki oraz głośne śmiechy z oddali. Nie ma nic, tylko ja lażąca na soczystej zielonej trawie, rozkoszująca się każdą chwilą. W pewnym momencie widać dwie postacie kierujące się w moim kierunku, które stają się coraz bardziej wyraźne. Rozpoznaje tam Nathana i dziecko, dziewczynke z blond lekko pofalowanymi włosami i blękitno-zielonymi tęczówkami. Uśmiecham się radośnie, wstaje i podchodzę do nich. Z niewiadomych przyczyn biorę dziewczynkę na ręce i całuję w nosek okręcając się w okół własnej osi. W pewnym momencie wszystko znika. Zamiast łąki i kwiatów otacza mnie szara ulica, a dziewczynka i Nathan rozpływają się w powietrzu. W rekach zamiast dziecka trzymam tylko starą dziurawą kurtkę. Zaczynam krzyczeć ale dla przechodniów jestem niewidoczna. Zrezygnowana kładę się na chodniku i pozwalam łzom swobodnie spływać po moich policzkach."
Ze snu wyrwało mnie lekkie szarpanie za rękę. Otworzyłam oczy, jak się okazało pełne łez. Byłam cała spocona i zdezorientowana. W mojej głowie malowało się jedno pytanie: " Co to było?!". Rozejrzałam się po sali ale jedyne co widziałam to rozmazane plamy od nadmiaru łez. Przetarłam oczy rękawem koszuli i ponownie spojrzałam w każdy kąt jasnego pomieszczenia. Nade mną stał pochylony i zdezorientowany Nathan.
- Co się stało? - spytał wycierając moje czoło małym ręcznikiem.
- Nie mam zielonego pojęcia... - odpowiedziałam patrząc się w jeden martwy punkt przypominając i analizując sobie każdy moment tego snu.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, o niebo lepiej niż wczoraj - uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam na łóżku.
- Pakuj się. Zaraz zabieram cię do domu - oznajmił z uśmiechem i wyszedł z sali. Zapewne po wypis.
Chwile zostałam z bezruchu myśląc nad przekazem tego snu, ale nasuwała mi się tylko jedna myśl, która w dodatku była dla mnie niemożliwa i nierealna. Ja po prostu nie mogłam się zakochać w Nathanie.! Chwile ogarnęłam mysli i zaczęłam się pakować a następnie ubierać. Po wykonaniu tych czynności usiadłam na łóżku czekając na Natha. Nie musiałam długo czekać. Wparował do sali po około trzech minutach, wziął torbe i zaprowadził do samochodu. Jechaliśmy w niesamowitej ciszy, co strasznie mnie irytowało więc postanowiłam włączyć chociaż radio na pierwszą lepszą stacje, byleby nie było takiej ciszy. Wybuchłam śmiechem widząc minę Nathana kiedy włączyłam radio i zaczęło lecieć Rocket.  Już miał przewijać na inną stację kiedy go powstrzymałam.
- Czekaj.! Kocham tą piosenkę.
- Ty... ty nas słuchasz?!
- Oczywiście, i to jest jedna z moich ulubionych piosenek - uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam podśpiewywać refren.
- Jesteś niemożliwa wiesz?
- Wiem, bo to ja! - krzyknęłam z uśmiechem
Śpiewaliśmy całą drogę piosenki The Wanted, a było przy tym sporo smiechu. Kiedy dojechalismy na miejsce bez słowa porwałam Natha do siebie na górę. Nawet nie przywitałam się z Lilly i Chrisem. Przegadalismy cały dzień, ale w końcu Nathan musiał coś spartolić.
- A tak w ogóle to z kąd ta zmiana nastawienia co do mnie?
- A nie wiem. Postanowiłam że będę dla ciebie milsza, bo w końcu nic mi nie zrobiłeś.
- Wleciałem na ciebie w sklepie - uśmiechnął się
- Okej, powiedzmy że tego nie uznam - pokazałam mu język i położyłam się na łóżku.
- A tak w ogóle to muszę ci coś powiedzieć.
- Gadaj - przewróciłam się na brzuch a głowę podparłam na łokciach.
- No.. No bo ja, znaczy my wyjeżdżamy za niedługo w trasę koncertową.
- Co.?!
- No wyjeżdżamy w trasę, i... i wrócimy dopiero na początek wakacji.
- Ale jak to? - głos mi zadrżał z niewiadomego powodu.
- Nie mów że będziesz płakać.
- Ja.. ja nie wiem. - łza zakręciła mi się w oku. Nathan widząc to przytulił mnie mocno ale to i tak nie pomogło. Wiadomość, że ponad pół roku nie będę go widzieć na oczy mnie dobiła chociaż nawet nie wiem z jakiego powodu chciało mi się płakać. Przecież nie jest mi bliską osobą tylko kolegą. Chyba...
--------------------------------------------------------------
Sratatata nowy dział. Wiem, niezbyt ciekawy ale wreszcie musiałam to zrobić. Sama nie mogę się doczekać aż będą razem :D
Przepraszam że dopiero teraz dodaje ale mam w trzy dychy nauki i nie wyrabiam się nawet z oddychaniem :/
Postaram się to nadrobić. Wena powraca ale w zwolnionym tempie, jak widać.
Kinga mnie pociesza że wychodzą fajne ale ja tam wiem swoje...
Do dupy sie robi.
Nic tylko czekam aż Bd czas kiedy Lilly zacznie rodzić :D
Ahh, to wszystko jest takie pogmatwane że nawet nie wiem jak to w opowiadanie złoże ale dobra :D
Postaram się :D
Do następnego :3


3 komentarze:

  1. asdfghjk *.* Pocałunek podejście 2
    Monika po ostatnim trochę zmądrzała, to dobrze.
    Przyjacielski pocałunek yhy nie ładnie kłamać
    Laura pijona x33
    Druga ja *.*
    A tak wgl to im się zaczyna układać
    I jebbbs, cofam...
    Wszystko się walić zaczyna
    Aż się boję co ty dalej wymyślisz -.-
    I jest zajebiście, ty nie tracić czytelników jak ja ! xD
    Pisz 14 i to szybko, bo inaczej będę ci truć dupę na Skypie
    Weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. łohoho, no to się dzieje .
    miłość Monia+Nathan rozkwita, z czego się bardzo cieszę..
    Te trasy koncertowe, oby ich za bardzo do siebie nie odsuneły xD
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle! Podoba mi się styl którym piszesz i jestem ciekawa co wykombinujesz w następnych rozdziałach, kiedy Nath wyjeżdża :) Rodzina? Wybrałabym inną sytuację, ale no twój wybór. Chociaż tu jest problem. Widać, że Monika zaczyna się otwierać, a Nathan może to wykorzystać. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i WENY złotko ;*

    PS Zapraszam do siebie : http://give-me-love-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń