Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy. Kompletnie nic nie pamiętałam. Leżałam na lewym boku. Patrząc w ścianę próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, jednak na marne. W pewnym momencie poczułam czyjś oddech na swojej szyi. Z opóźnieniem doszło do mnie że nie jestem sama w pokoju.. Delikatnie sie obróciłam, modląc się żeby nie wyszło, że zrobiłam coś głupiego. Moim oczom ukazał się Nathan, był bez koszulki. Z zaskoczenia aż odskoczyłam jak poparzona i wylądowałam na podłodze.
- Boże, nic ci nie jest? - usłyszałam zaspany głos Nathana
- Co ty robisz w moim łóżku do jasnej cholery.?! - krzyknęłam zaskoczona łapiąc się za głowę. Czułam że zaraz wybuchnie.
- Hmmm... no nie wiem... waham sie między: leżę, siedzę a stoję...może fruwam... - uśmiechnął się złośliwie
- Nath, nie rób sobie ze mnie jaj. Strasznie boli mnie głowa i nie mam ochoty na zabawę... - wyjąkałam wstając z podłogi
- Biedaku... Trzeba było więcej pić - pokazał mi język
- Wiesz co...?
- No co..?
- kupa w zoo
- Ale o co ci chodzi?
- Hmmm.... pomyślmy...leżysz pół goły w moim łóżku, robisz sobie ze mnie jaja, do tego strasznie boli mnie głowa i nie pamiętam co się dzia.... - zbledłam
- Co ci? Jak chcesz wymiotować to proszę bardzo, ale nie zapomnij że gdzieś w tym domu jest łazienka stworzona właśnie do takich rzeczy...
- Nathan...
- Tak?
- Czy.. czy my coś.... - nie umiałam z siebie wydusić tego zdania. Myśl że spałam z ledwo poznanym chłopakiem przyprawiała mnie o dreszcze.
- Chciałaś się spytać czy ze sobą spaliśmy? - spytał spokojnie
- Tak, właśnie o to mi chodzi - mina mi zrzedła
- Dla twojej wiadomości nic się nie działo - uśmiechnął się od ucha do ucha. Szczerze mówiąc trochę mi ulżyło. Właściwie to co ja mówię?! Kamień spadł mi z serca!
Położyłam się na rogu materaca, jednak pewnemu chłopakowi się to nie spodobało i przeciągnął mnie na poduszkę, przykrył kocem i wyszedł z pokoju. Leżałam tak chyba z pół godziny udając że śpię. Nie chciałam słuchać tej jego paplaniny. Wiedziałam że chce mnie wyprowadzić z równowagi.
Od niechcenia obróciłam się na drugi bok. Przeglądałam plakaty wiszące na ścianach, jednak jeden zwrócił moją uwagę. Był to plakat z The Wanted. Coś mi w nim nie pasowało. W pewnym dość nieoczekiwanym momencie przypomniała mi się scena z poprzedniego wieczoru, kiedy zorientowałam się, że Nathan należy do The Wanted. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Wstałam z łóżka dalej nie wierząc swojemu umysłowi. W głowie zadawałam sobie tysiące pytań, a wszystkie wiązały się z jednym tematem. "Dlaczego nie zorientowałam się że brunet należy do tego zespołu?! Czy byłam tak przejęta wydarzeniami z ostatnich dni, że nie zwracałam uwagi na teraźniejszość?! " Zatoczyłam się do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze spodnie, granatową bokserkę, top, granatową bransoletkę i adidasy. Po włożeniu tego na siebie po cichutku wymknęłam się z domu. Nathan spał na kanapie. Musiałam poukładać sobie kilka spraw. Nie wiedziałam dlaczego tek reaguję ale widocznie to był dla mnie duży szok. Za dużo przeżyć jak na niecałe dwa tygodnie.
W dzieciństwie nie zwracałam większej uwagi na gwiazdy, bo nigdy nie myślałam ze ja, taka szara myszka jakąkolwiek spotkam. A tu proszę... Nawet była u mnie w łóżku. Biegłam ile sił w nogach ze słuchawkami w uszach. Zatrzymałam się dopiero obok ławki w parku. Siedziałam tak kilka minut, kiedy zauważyłam Laurę siedzącą kilka ławek dalej. Podeszłam do niej.- Hej, co ty tu robisz? Dom jest trochę dalej, dla twojej wiadomości.
- No hej, musiałam się trochę przewietrzyć...- wymamrotała zaspana
- Dziewczyno jest południe, niedziela. Mówi ci to coś?
- Mówiłoby jak by nie fakt że dopiero dwie godziny temu wyszłam z tego klubu.
- Co ty tam robiłaś tyle czasu?! Ja nie wytrzymałam, nawet nie wiem kiedy mnie stamtąd wynieśli..
- Jak to wynieśli?! - widziałam zaskoczony wzrok dziewczyny
- Normalnie... nie wytrzymałam, chciałam się trochę zabawić i zabawiłam się o trochę za dużo...
- A kto cię wyniósł?
- W życiu nie uwierzysz...
- No mów!
- Mówi ci coś nazwisko Sykes?
- Jaki Sykes?
- Nathan Sykes - niemal że to wykrzyczałam
- Ten Nathan Sykes?!
- Tak jest nawet u nas w domu - wysyczałam przez zęby zakładając ręce na piersiach
- Dziewczyno, czy ty do reszty ogłupiałaś? Takie ciacho u nas w domu a ty tak poprostu z niego wychodzisz?! A gdzie rodzice? - dziewczyna zadawała zbyt wiele pytań naraz.
- Tak, ogłupiałam. Wyszłam, bo nie wytrzymałam psychicznie a rodziców nie ma, i raczej ich dzisiaj nie będzie...
- No to ruszaj dupy i idziemy - dziewczyna zaczęła mnie ciągnąć za rękę w stronę domu. Nie potrafiłam sie jej wyrwać. Widocznie nie miała takiego kaca jak ja...
Po 15 minutach stałyśmy przed domem. Powoli weszłyśmy do domu. Nathan dalej spał na kanapie. Moja kuzyneczka nie wierzyła własnym oczom, ale po jej minie można było poznać że chce zrobić coś kompletnie głupiego. Powoli, po cichu z szafki wyciągnęła megafon i podeszła do zielonookiego. Tylko lekko się uśmiechnęła a ja pomyślałam tylko o jednym słowie opisującym moja kuzynkę, "wariatka".
- Dzień dobry panie Sykes.!!!!!!!!!!!! - wykrzyczała mu nad głową. Chłopak ze strachu spadł z łóżka. Było widać ze nie wie co się dzieje i o co chodzi.
- Ogłupiałaś?! Nie tak głośno wariatko - wyszeptałam jej za uchem.
- Co jest do jasnej cholery? Mam zawału dostać?! - wykrzyczał zdenerwowany chłopak. Szczerze to nie dziwiłam się mu.
- Nie, wystarczy wstać, dać autograf i pozwolić zrobić sobie ze mną zdjęcie.
- Okej, okej... - zrezygnowany zgodził się na zachciankę mojej kuzyneczki
- Trzymaj - Laura wcisnęła mi w ręce aparat cyfrowy i przytuliła się do zielonookiego. Nie wiem czemu ale coś mną drgnęło. Zrobiłam fote i wraz z nasileniem sie bólu głowy opadłam na kanapę.
- A ty co? - spytał Nathan ze swoim zadziornym uśmieszkiem
- Próbuję umrzeć...
- Ooo nie, ze mną tak łatwo ci nie będzie - chłopak zabrał się za ściąganie mnie z łóżka, jednak ja nie miałam takich wybryków w planach. - no złaaaaź - nie dawał za wygraną.
- Ani mi się śni...
- Ojj wstawaj bo będzie źle - zrzucił mnie na podłogę. Tym gestem wkurzył mnie strasznie. Przygniótł mi nadgarstki do podłogi nachylając się nade mną. - i co teraz królewno? - ruch miałam już obmyślony. Niespodziewanie kopnęłam go w słaby punkt, a kiedy już zwijał się z bólu to ja usiadłam na nim okrakiem przyciskając go za nadgarstki do parkietu, tak jak on zrobił to mi.
- Czyżby książę nie pomyślał, że mogę wykorzystać ten ruch? - uśmiechnęłam się szeroko
- Jak cię złapie to będzie źle...
- Ojj niestety panie Sykes. Obawiam się że to nie będzie takie łatwe...
- Niby dlaczego?
- Hmmm... ponieważ jestem strasznie na pana zła - ściszyłam tonu
- Z jakiego powodu?
- Dlaczego nie powiedziałeś mi że należysz do TW - wyszeptałam mu do ucha
- Myślałem że wiesz...
- Ojj wierz mi. Jak bym wiedziała to na spotkanie z tobą zareagowała bym zupełnie inaczej...
- Chwilowe zaćmienie? - uniósł lewą brew. To pytanie lekko zabolało. Nie wiedział co przeżywałam kilka dni temu.
- Może... - mina mi zbledła - a teraz przeproś - znowu uśmiechnęłam się złośliwie
- Za co?
- Za przerwanie akcji samobójczej
- Hmm no nie wiem... - ścisnęłam jego nadgarstki mocniej - a co jak nie przeproszę?
- No to sobie tak trochę poleżysz....
- No to nie zaryzykuje - moja twarz wyraźnie okazała zdziwienie
- Dlaczego?!
- Hmm.... no wiesz... mam tu niezłe widoki - uśmiechnął się. Podążając za jego wzrokiem zauważyłam że chyba za skąpo się ubrałam...
- Zboczeniec!!! - krzyknęłam wstając z podłogi, puszczając go wolno
- Ale za to jaki przystojny...
- Weź idź się utop.
- Mam pytanie
- Jakie?!
- Możesz trochę częściej zakładać takie bluzki? - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Coś mi się zdaje że musisz już iść...
- Ale..
- Paaa
- Jeszcze tu wrócę w tym tygodniu pamiętaj! - zdążył krzyknąć zanim zamknęłam przed nim drzwi.
Dochodziła godzina 14 a mi się nudziło niemiłosiernie. Włączyłam TV i zaczęłam skakać po kanałach. Włączyłam MTV i akurat leciała piosenka Christiny Aguilery - Your Body. Zaczęłam sobie podśpiewywać z nudów.
- A co ci tak wesoło? - spytała Laura schodząc ze schodów.
- Nie wiem. Nudzi mi sie...
- Co jemy?
- Myślałam o pizzy ale to też zależy od ciebie...
- Pizza, ok to zamawiam!
20 minut później przyjechał dostawca z gorącą pizzą, którą wsunęłyśmy w ciągu 10 minut. Z nudów włączyłyśmy jakąś komedię, nie mogąc doczekać się powrotu Chrisa i Lilly.
----------------------------------------------------------------------------------------
Liczę na to że się spodoba :)
6 Będzie kosmicznie dłuugi jak na moje ostatnie rozdziały :)
Czekam na opinie :P ^^
Jak zwykle zajebisty <3333333
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodałaś rozdział! :) Jestem nowa więc wiesz..
OdpowiedzUsuńCUDOWNIEEEE ♥ i życzę ci WENY ;*
Zapraszam do siebie : http://give-me-love-baby.blogspot.com/ ♥
Miałaś rację! :)
OdpowiedzUsuńJest świetny! :*
I te ich teksty... ^^
Rozwaliło mnie to xd
No, a imprezę uważam za udana... W końcu obudziła się w łóżku z Sykes'em xd
ja już nie mogę się doczekać tej kosmicznej szóstki :3
także pisz szybciutko następny.♥
Sorki że nie komentowałam :/
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to super !!
NATHAN TY ZBOCZEŃCU !!!
WIEŚ SIĘ OGARNIJ CZŁOWIEKU !!!
TYLKO MYŚLISZ O SEXIE , JESTEM TEGO PEWNA !!!
I NIE MASTURBUJ SIĘ TAM !!!
ale żem tym ostatnim dowaliłam -,-
No fest xD
Usuń