wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 16

  Wyszłam z łazienki i skierowałam się do salonu, gdzie wszyscy siedzieli z bananami na ryjcu. Na fotelu siedział Max uśmiechając się złośliwie, na co posłałam mu spojrzenie w stylu: "W nocy miej lepiej oczy otwarte" i dosiadłam się do parki "Jaszczurów". W tym momencie wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.
- Mam coś na twarzy? - uniosłam jedną brew do góry, na co wszyscy pokręcili przecząco głowami - No to o co chodzi?
- Więc ty i młody to... Wy jesteście razem? - Spytał Tom z wyszczeżem.
- Co?! Nie... skąd wam...
- A to w łazience to co to było? - Max poruszał zabawnie brwiami - Wymienialiście się śliną dla jaj czy może miało to iść w kierunku medycyny..?
- Aghhr... - w tym momencie do pomieszczenia wszedł Nathan. Z jego twarzy nie dało się nic odczytać.
- No to co robimy? - spytał Sykes jak gdyby nigdy nic.
- Myśleliśmy o horrorze, ale z uwagi na panie chyba sobie odpuścimy. Potem się będą bały wracać do domu. - Zaśmiał się Siva
- W takim razie wybieramy Horror, a panie zostają na noc - Odpowiedział Jay podkreślając słowo "panie".
Wszyscy przytaknęli po czym rozsiedli się na kanapie. Korzystając z chwili poszukiwań filmu wysłałam sms'a do Lili że zostajemy u chłopaków na noc i dosiadłam się do reszty. Wybrali "Dziecko Rosemary". Na początku było okej ale potem sceny zaczęły się rozkręcać. Zbierało mi się na wymioty, dlatego do brzucha przyłożyłam sobie poduszke i mocno ją ściskałam żeby się wyładować. Nathan to chyba zauważył bo chwycił mnie za biodra i posadził sobie na kolanach. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem na co ten się uśmiechnął i wskazał brodą na Jaya i Laurę która również siedziała mu na kolanach. Z moich ust wydobyło się ciche "awww" po czym wtuliłam się w pierś Natha i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.

Obudziłam się w łóżku, ale nie swoim i do tego wtulona w Nathana. Zaskoczył mnie fakt że leżałam na kołdrze, a nie pod nią. Widząc jego rękę na swoim brzuchu uśmiechnęłam się, lecz coś przykuło moją uwagę, a mianowicie nie moja koszulka, którą miałam na sobie. Poruszyłam się delikatnie na co uścisk na mojej talii stał się mocniejszy. Delikatnie okręciłam się twarzą do pana "piękna fryzura" i  zachciało mi się śmiać. W tym przypadku określenie "BabyNath" nabiera zupełnie innego znaczenia. Sykes leżał obrócony twarzą w moją stronę, lewą ręką trzymał mnie za brzuch natomiast prawą miał złożoną w pięść, z czego kciuk wystawał i znajdował się w jego buzi. To był przekomiczny widok. Nie mogłam się powstrzymać i sięgnęłam jedną ręką do tyłu na stolik nocny aby sięgnąć po telefon i zrobić mu zdjęcie. Nie wytrzymałam, kiedy zaczął go ssać i zaczęłam się śmiać jak głupia. Wystraszony Nath szarpnął na kołdrę, po czym znalazł się w pozycji siedzącej co zaowocowało moim upadkiem z łóżka.
- Ał..? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić, co zabrzmiało bardziej jak pytanie.
- Kurcze, jesteś cała? - podszedł na róg łóżka i z powrotem mnie na nie wciągnął.
- Jeśli żadna moja część nie wala się gdzieś po pokoju to raczej tak... - stwierdziłam na co Nathan spojrzał na mnie i zaczął się głupio uśmiechać. - No co??
- Odpowiedziałaś tak samo na moje pytanie jak w tedy kiedy pierwszy raz na siebie wpadliśmy w centrum. - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy.
- Rzeczywiście... A nawet nie zauważyłam. A to źle? - uniosłam brew
- Nie, to jak najbardziej dobrze - stwierdził i zaczął się do mnie zbliżać. Patrzył raz w moje oczy a raz na moje usta. Po chwili nasze wargi zetknęły się łącząc się w delikatny lecz czuły pocałunek.
- Wiesz, że nie możemy..? - spytałam między kolejnymi styknięciami się naszych ust.
- Ale chcemy... - nie ma co, chłopak nie próżnował i nie przerywał roboty.
- Ale takie są zasady - jęknęłam.
- Zasady są po to żeby je łamać - powiedział i pewnie i ułożył się nade mną nie przerywając pocałunku. Po krótkim czasie przeniósł się na moją szyję. Delikatnie jęknęłam i odchyliłam lekko głowę, aby ułatwić mu dostęp. Zaznaczał wilgotne szlaki na mojej szyi a po chwili poczułam jak wsadza mi ręce pod koszulkę.
To działanie włączyło mi czerwoną lampkę w głowie by zacząć działać. To wszystko mogło źle się skończyć.
- Nathan...
- Tak?
- My nie możemy... Nawet nie jesteśmy razem.
- A chciałabyś? - Chłopak zaczął całować moją żuchwę.
- N-nie wieem - wyjąkałam na co chłopak delikatnie się zaśmiał.
- A ja mam wiedzieć? - wymruczał mi do ucha.
- Daj mi czas..do wieczora. Muszę to przemyśleć. - Westchnął i z niechęcią zszedł ze mnie. Spojrzałam na niego i odkaszlnęłam. - Nathan..?
- Hmm?
- Ekhem... Twój przyjaciel się wyrywa... - Odkaszlnęłam niezręcznie, na co chłopak podążył wzrokiem w dół.
- Pozwolisz że... to ogarnę..? - spytał speszony
- Tak, jasne - uśmiechnęłam się blado i odwróciłam się w stronę okna tuląc głowę do poduszki.
Czułam coś do niego, ale byłam prawie pewna, że to nie była miłość. To nie mogła być miłość, chociaż bardzo chciałam. Jedyne co stało nam na przeszkodzie to to że byliśmy rodziną. "Pieprzyć kazirodztwo, tutaj liczy się miłość!" ~ moje serce starało się przetworzyć to co się dookoła mnie działo. Nie chciałam go słuchać. Gdyby nie mózg, pewnie już zaszłabym w ciążę z Sykesem. Odetchnęłam głęboko, zeszłam z łóżka i zaczęłam się ubierać w wczorajsze ciuchy.
Ubrana i uczesana zeszłam na dół gdzie czekało już całe stado małp, między innymi Max, szczerzący się jak szczerbaty do sucharów.
- Co się tak cieszysz? - spytałam niby od niechcenia.
- Bo zapowiada się fantastyczny dzień.
- Tak? Nic mi o tym nie wiadomo...
- A to się dowiesz - zaczynam się zastanawiać czy on nie ma jakiegoś nawilżacza w tej paszczy, bo suszy te zęby bez przerwy od wczoraj że mam wrażenie, że w końcu mu wypadną.
- Dzisiaj idziemy do klubu - Siva jako jedyny normalny w tym domu odpowiedział na moje pytanie.
- Ahhhaaaa? I co w związku z tym?
- To że idziesz z nami - Laura ożyła.
- A czemu mam się zgodzić?
- Bo ja Cię o to proszę..? - blondynka wydęła usta.
- Aghrr no dobrze. Tylko będziemy musiały wrócić do domu, żeby się przebrać.
- Podwiozę was - Jay wstał z fotela
- Nie, musimy wrócić tak jak przyszłyśmy. Paparazzi nie mogą nas zauważyć.
- Taaa bo na pewno pozwolę Ci się znowu po drzewie wspinać... - Do pomieszczenia wszedł Nath.
- Nathan, ja nie chcę rozgłosu że spędziłam noc poza domem. Do tego dopiszą że Cie zdradzam, i wracam do domu naćpana. Oni zrobią wszystko żeby mnie teraz zniszczyć.
- Ehhh no dobrze, ale jak zobaczę u ciebie kolejne rozcięcie w jakimkolwiek miejscu, zostaniesz uziemiona.
- Tak? Jestem ciekawa jak tego dokonasz... Jutro wieczorem wyjeżdżacie.
- Lauraaa jest sprawa. Mogłabyś... - zatkałam mu usta dłonią, bo wiedziałam co chciał zrobić.
- Nie - odpowiedziałam za nią i opuściłam rękę.- Okej Laura, zbieraj się. Musimy już spadać.
- Tylko Nie spadać - oburzył się BabyNath.
- Dobra dzieciuchu, nie będziemy spadać. Będziemy wychodzić. Lepiej ci?
- I to jak... - uśmiechnął się, podszedł do mnie i oparł się czołem o moje - zastanów się nad tym co ci powiedziałem - szepnął mi do ucha, dał buziaka w policzek i poszedł przed telewizor. Pożegnałyśmy się z każdym i wyszłyśmy z ich domu.


Szłyśmy tą samą drogą którą przyszłyśmy. Trzeba przyznać że lepiej się wchodzi po drzewie niż z niego schodzi. Zaraz po wejściu do pokoju niezauważonym weszłam pod prysznic i zdjęłam opatrunek. Rozcięcie się troszkę ślimaczyło dlatego nie zakładałam nowego i pozwoliłam ranie oddychać. Po ciepłym prysznicu opatuliłam się w ręcznik ubrałam się w czarną koronkową bieliznę którą wcześniej przygotowałam i w za dużej koszulce weszłam do pokoju. Zaczęłam przekopywać szafy w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, ale niestety nie umiałam nic wykombinować.
- LAURAAA!!! - wydarłam się na cały pokój. Już po chwili stała koło mnie blondynka w dresie.
- Nie wiem co założyć... - opadłam bezradnie na łóżko.
- Zamierzasz zaimponować Nathowi?
- Cooo...?! Nie... Jasne że nie... - próbowałam się wykręcić
- Mnie kochana nie oszukasz. Podoba Ci się. - śmiesznie poruszyła brwiami.
- Nawet jeśli to co? I tak nie możemy być razem. Jesteśmy rodziną, zapomniałaś?
- Podoba Ci się..?
- Yghhh....
- Tak czy nie?
- Podoba - wymamrotałam
- Co? Jeszcze raz. Nie słyszałam...
- Podoba - powiedziałam już głośniej.
- W takim razie zaufaj mi i zgódź się - Laura zaczęła skakać mi po łóżku.
- Zgódź się na co..?
- Ohh dziewczyno... - usiadła - nie musisz udawać. Wszyscy wiemy że leci na ciebie a ty go od siebie odpychasz...
- Co na to powie ciocia?
- Nią się nie przejmuj. Kobieto działaj!! Ty mu się podobasz! Wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu?! Nie zmarnuj swojej szansy...
- No nie wiem...
- A w globus chcesz?! Jeżeli jutro nie zobaczę was ze sobą jak idziecie za rękę masz u mnie przechlapane...
- To nie jest takie proste jak się wydaje.
- Nie no.. Zaraz pójdziesz na tą imprezę z limem pod okiem. Jak Laura coś mówi to wiedz że tak powinno być.
- Wiesz co..? Przerażasz mnie.
- I tak powinno być. A teraz pokaż co masz w tej szafie...


Po dwóch godzinach miałyśmy wszystko gotowe. Teraz pozostało to spakować iść do chłopaków i czekać na wieczór. Ubrałam się w szare spodnie dresowe, bluze, adidasy i skierowałam się na dół. Siedziała tam Lilly i popijała kawe.
- Hej ciociu - dałam jej buziaka w policzek.
- Cześć kochanie. Jak było u chłopców?
- Fajnie. I strasznie zabawnie, a szczerze mówiąc TOM MNIE PRZERAŻA. - powiedziałam z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Ojj bez przesady to bardzo kulturalny i...
- Ciociu - strzeliłam minę w stylu "are you fucking kidding me?" i usiadłam na krześle.
- Ohh no dobra... Może jest troszkę nieogarnięty ale to miły chłopak.
- Serio? Ciociu serio?!
- Ohh no dobra... Ale koniec tematu. Teraz gadaj jaką masz do mnie sprawę.
- Skąd wiesz?! - moja moje usta przybrały pewnie formę literki "O"
- Nie bez powodu przyszłaś do swojej staruszki, dałaś jej buziaka w policzek i zaczęłaś temat The Wanted.
- Ohh no dobra... Chodzi o to że oni zaprosili nas na imprezę i... strasznie ale to strasznie bardzo chciałybyśmy tam iść. I jakby się dało to... możemy zostać na noc? - zrobiłam oczka kota ze shreka mając nadzieję że się zgodzi.
- Ohhh... no nie wiem Moniu. Dwie noce z rzędu to za dużo. A poza tym będziecie w domu pełnym wariatów.
- Czyli przyznajesz że TomTom ma nierówno w globusie?
- Tak..to znaczy...
- Ha! wiedziałam! - posłałam jej zwycięski uśmieszek - A wracając do tematu to oni ostatnią noc są w Londynie. Chciałabym chociaż jeszcze troszkę czasu z nimi spędzić. No ploooosze ciociu... Miej uczucia..
- Ohh niech stracę. Ale uważajcie na fotoreporterów. Ne chciałabym dodatkowego problemu...
- Naprawdę?! Dziękuję!!!! - wstałam z krzesła i uściskałam ją mocno. - To my się już będziemy zbierać. Lauraaa!!!! - wydarłam się na cały dom.
- Idęęę!! - usłyszałam dźwięk kroków na schodach.
- Tylko żebym później nie musiała bachorów niańczyć - zaśmiała się ciocia, na co spojrzałyśmy na nią dziwnym wyrazem twarzy.
- Ciociu możemy pożyczyć samochód?
- Kluczyki wiszą w garażu a kluczyk do szafki z kluczykami leży na komodzie. - oznajmiła na co ja dziwnie spojrzałam na Laurę.
- Ahaaa...? Okej... - wydusiłam i poszłyśmy do garażu. Moim oczom ukazało się pięć różnych samochodów nie byle jakiej marki.
- Nie wiem jak ty ale ja wypożyczam to cacuszko... - spojrzałam na białą audicę
- To ja zdaje się na ciebie... - podeszłam bo brązowej szafki i wyciągnęłam z niej kluczyk z białym breloczkiem. Zapowiada się dłuuuga noc....

---------------------------------------------------------------

No to dodałam xD
Jak są błędy to mnie zabijcie... Sprawdzałam 4 razy :P
Jak są to widocznie ślepa jestem i nie potrafię zauważyć czerwonego szlaczka...
Na następny już mam koncepcję więc raczej się rozkręcę i na następny dział nie trzeba będzie długo czekać :)
Kinga pewnie będzie miała zaciesz że wreszcie dodałam xD
Chociaż nw... ostatnio jakaś dziwna jest ;c
Oka mniejsza xD
Ide zapisać ten dzień w kalendarzu bo po długiej przerwie nareszcie dodałam to co pisałam 5 dni xD
Nie umiałam się skupić i opisać tego co chciałam napisać :/
Chyba jest dobrze. Więcej zostawiam na dział pt. " Mega impreza " ~ Kinga wie co się będzie działo xD
Okej to ja zakańczam swój monolog i zostawiam opinię wam. Jeżeli chcecie żeby następny pojawił się szybko to komentujcie - to naprawdę dodaje weny, chęci do pisania i przynajmniej znam waszą opinię.

5 komentarzy:

  1. Jejej ahaha Monia dała dział
    Czas świętować. Coś ala karnawał. xD
    Nie no nie wiem co powiedzieć, bo to za genialne. Jedyną polewkę mam z przyjaciele Nathana, wiesz xD
    W dalszym ciągu to mnie bawi xD
    No i to że Monia ma nie równo pod globusem. Ale serio, ja bym się na jej miejscu w to nie pakowała (tak dziwie się, że to mówię) Nie wiem czemu, ale ten związek mi śmierdzi. Za skomplikowana chemia jak dla mnie xD
    Jezus marian. Ale faza. Ja mam faze. I ciarki.
    Nie no czekam na kolejny i będę pisać i dręczyć cię znów. WIEDZCIE LUDU ŻE TO DZIĘKI MNIE TO TU JEST, BO TA ŁASKAWA PANI AUTORKA BY DUPY NIE RUSZYŁA. Tak więc, bijcie pokłony. Mi i Monice.
    Dziękuje, amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam że to chujowe, ale wyszłam z wprawy.
      I wgl nie mam humoru.
      Teraz już mam, bo dział czyni cuda.
      Ale to nie to.
      I za tydzień widzę nowy.
      Wtedy będę full happy :)
      I sorka za błędy. Pisze co mi ślina na język przyniesie i nie trzyma się to ani kupy, ani dupy.
      Adios.

      Usuń
  2. Świetny rozdział!!!
    Chce przeczytać kolejny, więc pisz szybko:):)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. KINGA? To imię mnie prześladuje :D hahhah KingUszki xd
    Fajny rozdział. Hahahha BabyNath i jego pozycja do spania mnie rozwala.
    Jest moc, czekam na nn.
    zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeju super opowiadanie! masz talent ;)
    zapraszam Cię do mnie odwaznyaniol.blogspot.com - poruszamy problemy otoczenia. ;)
    obserwuję, liczę na rewanż ;)

    OdpowiedzUsuń