tag:blogger.com,1999:blog-59734547897915245192024-03-14T13:16:57.918+01:00♥CHASING THE LOVE ♥Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.comBlogger21125tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-9932706882911516072013-08-27T19:37:00.002+02:002013-08-27T19:37:36.470+02:00Informacja :))<div style="text-align: center;">
Przepraszam że nie dodawałam ale byłam w rozjazdach i jakoś nie miałam głowy żeby coś napisać.<br />Nowy dział już w drodze i do piątku powinien zostać dodany :)</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /><br /><br /><br /><br /><br />PS.Mam nadzieję że nie zapomnieliście o mnie :P</div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-22451249155314651312013-07-09T16:26:00.002+02:002013-07-09T16:26:07.981+02:00Informacja<div style="text-align: center;">
Z przyczyn technicznych zawieszam bloga na około dwa tygodnie.<br />Zabrali mi komputer ;c<br />Ale działy będę pisać w zeszycie i jak tylko będę miała możliwość to dodam :))</div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-8324023605591697162013-07-02T21:38:00.001+02:002013-07-02T21:38:29.171+02:00Rozdział 16 Wyszłam z łazienki i skierowałam się do salonu, gdzie wszyscy siedzieli z bananami na ryjcu. Na fotelu siedział Max uśmiechając się złośliwie, na co posłałam mu spojrzenie w stylu: "W nocy miej lepiej oczy otwarte" i dosiadłam się do parki "Jaszczurów". W tym momencie wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.<br />- Mam coś na twarzy? - uniosłam jedną brew do góry, na co wszyscy pokręcili przecząco głowami - No to o co chodzi?<br />- Więc ty i młody to... Wy jesteście razem? - Spytał Tom z wyszczeżem.<br />- Co?! Nie... skąd wam... <br />- A to w łazience to co to było? - Max poruszał zabawnie brwiami - Wymienialiście się śliną dla jaj czy może miało to iść w kierunku medycyny..?<br />- Aghhr... - w tym momencie do pomieszczenia wszedł Nathan. Z jego twarzy nie dało się nic odczytać.<br />- No to co robimy? - spytał Sykes jak gdyby nigdy nic.<br />- Myśleliśmy o horrorze, ale z uwagi na panie chyba sobie odpuścimy. Potem się będą bały wracać do domu. - Zaśmiał się Siva<br />- W takim razie wybieramy Horror, a panie zostają na noc - Odpowiedział Jay podkreślając słowo "panie".<br />Wszyscy przytaknęli po czym rozsiedli się na kanapie. Korzystając z chwili poszukiwań filmu wysłałam sms'a do Lili że zostajemy u chłopaków na noc i dosiadłam się do reszty. Wybrali "Dziecko Rosemary". Na początku było okej ale potem sceny zaczęły się rozkręcać. Zbierało mi się na wymioty, dlatego do brzucha przyłożyłam sobie poduszke i mocno ją ściskałam żeby się wyładować. Nathan to chyba zauważył bo chwycił mnie za biodra i posadził sobie na kolanach. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem na co ten się uśmiechnął i wskazał brodą na Jaya i Laurę która również siedziała mu na kolanach. Z moich ust wydobyło się ciche "awww" po czym wtuliłam się w pierś Natha i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.<br /><br />Obudziłam się w łóżku, ale nie swoim i do tego wtulona w Nathana. Zaskoczył mnie fakt że leżałam na kołdrze, a nie pod nią. Widząc jego rękę na swoim brzuchu uśmiechnęłam się, lecz coś przykuło moją uwagę, a mianowicie nie moja koszulka, którą miałam na sobie. Poruszyłam się delikatnie na co uścisk na mojej talii stał się mocniejszy. Delikatnie okręciłam się twarzą do pana "piękna fryzura" i zachciało mi się śmiać. W tym przypadku określenie "BabyNath" nabiera zupełnie innego znaczenia. Sykes leżał obrócony twarzą w moją stronę, lewą ręką trzymał mnie za brzuch natomiast prawą miał złożoną w pięść, z czego kciuk wystawał i znajdował się w jego buzi. To był przekomiczny widok. Nie mogłam się powstrzymać i sięgnęłam jedną ręką do tyłu na stolik nocny aby sięgnąć po telefon i zrobić mu zdjęcie. Nie wytrzymałam, kiedy zaczął go ssać i zaczęłam się śmiać jak głupia. Wystraszony Nath szarpnął na kołdrę, po czym znalazł się w pozycji siedzącej co zaowocowało moim upadkiem z łóżka.<br />- Ał..? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić, co zabrzmiało bardziej jak pytanie.<br />- Kurcze, jesteś cała? - podszedł na róg łóżka i z powrotem mnie na nie wciągnął.<br />- Jeśli żadna moja część nie wala się gdzieś po pokoju to raczej tak... - stwierdziłam na co Nathan spojrzał na mnie i zaczął się głupio uśmiechać. - No co??<br />- Odpowiedziałaś tak samo na moje pytanie jak w tedy kiedy pierwszy raz na siebie wpadliśmy w centrum. - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy.<br />- Rzeczywiście... A nawet nie zauważyłam. A to źle? - uniosłam brew<br />- Nie, to jak najbardziej dobrze - stwierdził i zaczął się do mnie zbliżać. Patrzył raz w moje oczy a raz na moje usta. Po chwili nasze wargi zetknęły się łącząc się w delikatny lecz czuły pocałunek.<br />- Wiesz, że nie możemy..? - spytałam między kolejnymi styknięciami się naszych ust.<br />- Ale chcemy... - nie ma co, chłopak nie próżnował i nie przerywał roboty.<br />- Ale takie są zasady - jęknęłam.<br />- Zasady są po to żeby je łamać - powiedział i pewnie i ułożył się nade mną nie przerywając pocałunku. Po krótkim czasie przeniósł się na moją szyję. Delikatnie jęknęłam i odchyliłam lekko głowę, aby ułatwić mu dostęp. Zaznaczał wilgotne szlaki na mojej szyi a po chwili poczułam jak wsadza mi ręce pod koszulkę.<br />To działanie włączyło mi czerwoną lampkę w głowie by zacząć działać. To wszystko mogło źle się skończyć.<br />- Nathan...<br />- Tak? <br />- My nie możemy... Nawet nie jesteśmy razem.<br />- A chciałabyś? - Chłopak zaczął całować moją żuchwę.<br />- N-nie wieem - wyjąkałam na co chłopak delikatnie się zaśmiał.<br />- A ja mam wiedzieć? - wymruczał mi do ucha.<br />- Daj mi czas..do wieczora. Muszę to przemyśleć. - Westchnął i z niechęcią zszedł ze mnie. Spojrzałam na niego i odkaszlnęłam. - Nathan..?<br />- Hmm?<br />- Ekhem... Twój przyjaciel się wyrywa... - Odkaszlnęłam niezręcznie, na co chłopak podążył wzrokiem w dół.<br />- Pozwolisz że... to ogarnę..? - spytał speszony<br />- Tak, jasne - uśmiechnęłam się blado i odwróciłam się w stronę okna tuląc głowę do poduszki.<br />Czułam coś do niego, ale byłam prawie pewna, że to nie była miłość. To nie mogła być miłość, chociaż bardzo chciałam. Jedyne co stało nam na przeszkodzie to to że byliśmy rodziną. "Pieprzyć kazirodztwo, tutaj liczy się miłość!" ~ moje serce starało się przetworzyć to co się dookoła mnie działo. Nie chciałam go słuchać. Gdyby nie mózg, pewnie już zaszłabym w ciążę z Sykesem. Odetchnęłam głęboko, zeszłam z łóżka i zaczęłam się ubierać w wczorajsze ciuchy. <br />Ubrana i uczesana zeszłam na dół gdzie czekało już całe stado małp, między innymi Max, szczerzący się jak szczerbaty do sucharów.<br />- Co się tak cieszysz? - spytałam niby od niechcenia.<br />- Bo zapowiada się fantastyczny dzień.<br />- Tak? Nic mi o tym nie wiadomo...<br />- A to się dowiesz - zaczynam się zastanawiać czy on nie ma jakiegoś nawilżacza w tej paszczy, bo suszy te zęby bez przerwy od wczoraj że mam wrażenie, że w końcu mu wypadną.<br />- Dzisiaj idziemy do klubu - Siva jako jedyny normalny w tym domu odpowiedział na moje pytanie.<br />- Ahhhaaaa? I co w związku z tym?<br />- To że idziesz z nami - Laura ożyła.<br />- A czemu mam się zgodzić?<br />- Bo ja Cię o to proszę..? - blondynka wydęła usta.<br />- Aghrr no dobrze. Tylko będziemy musiały wrócić do domu, żeby się przebrać. <br />- Podwiozę was - Jay wstał z fotela<br />- Nie, musimy wrócić tak jak przyszłyśmy. Paparazzi nie mogą nas zauważyć.<br />- Taaa bo na pewno pozwolę Ci się znowu po drzewie wspinać... - Do pomieszczenia wszedł Nath.<br />- Nathan, ja nie chcę rozgłosu że spędziłam noc poza domem. Do tego dopiszą że Cie zdradzam, i wracam do domu naćpana. Oni zrobią wszystko żeby mnie teraz zniszczyć.<br />- Ehhh no dobrze, ale jak zobaczę u ciebie kolejne rozcięcie w jakimkolwiek miejscu, zostaniesz uziemiona.<br />- Tak? Jestem ciekawa jak tego dokonasz... Jutro wieczorem wyjeżdżacie.<br />- Lauraaa jest sprawa. Mogłabyś... - zatkałam mu usta dłonią, bo wiedziałam co chciał zrobić.<br />- Nie - odpowiedziałam za nią i opuściłam rękę.- Okej Laura, zbieraj się. Musimy już spadać.<br />- Tylko Nie spadać - oburzył się BabyNath.<br />- Dobra dzieciuchu, nie będziemy spadać. Będziemy wychodzić. Lepiej ci?<br />- I to jak... - uśmiechnął się, podszedł do mnie i oparł się czołem o moje - zastanów się nad tym co ci powiedziałem - szepnął mi do ucha, dał buziaka w policzek i poszedł przed telewizor. Pożegnałyśmy się z każdym i wyszłyśmy z ich domu.<br /><br /><br />Szłyśmy tą samą drogą którą przyszłyśmy. Trzeba przyznać że lepiej się wchodzi po drzewie niż z niego schodzi. Zaraz po wejściu do pokoju niezauważonym weszłam pod prysznic i zdjęłam opatrunek. Rozcięcie się troszkę ślimaczyło dlatego nie zakładałam nowego i pozwoliłam ranie oddychać. Po ciepłym prysznicu opatuliłam się w ręcznik ubrałam się w czarną koronkową bieliznę którą wcześniej przygotowałam i w za dużej koszulce weszłam do pokoju. Zaczęłam przekopywać szafy w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, ale niestety nie umiałam nic wykombinować.<br />- LAURAAA!!! - wydarłam się na cały pokój. Już po chwili stała koło mnie blondynka w dresie.<br />- Nie wiem co założyć... - opadłam bezradnie na łóżko.<br />- Zamierzasz zaimponować Nathowi?<br />- Cooo...?! Nie... Jasne że nie... - próbowałam się wykręcić<br />- Mnie kochana nie oszukasz. Podoba Ci się. - śmiesznie poruszyła brwiami.<br />- Nawet jeśli to co? I tak nie możemy być razem. Jesteśmy rodziną, zapomniałaś?<br />- Podoba Ci się..?<br />- Yghhh....<br />- Tak czy nie?<br />- Podoba - wymamrotałam<br />- Co? Jeszcze raz. Nie słyszałam...<br />- Podoba - powiedziałam już głośniej.<br />- W takim razie zaufaj mi i zgódź się - Laura zaczęła skakać mi po łóżku.<br />- Zgódź się na co..?<br />- Ohh dziewczyno... - usiadła - nie musisz udawać. Wszyscy wiemy że leci na ciebie a ty go od siebie odpychasz...<br />- Co na to powie ciocia?<br />- Nią się nie przejmuj. Kobieto działaj!! Ty mu się podobasz! Wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu?! Nie zmarnuj swojej szansy...<br />- No nie wiem...<br />- A w globus chcesz?! Jeżeli jutro nie zobaczę was ze sobą jak idziecie za rękę masz u mnie przechlapane...<br />- To nie jest takie proste jak się wydaje.<br />- Nie no.. Zaraz pójdziesz na tą imprezę z limem pod okiem. Jak Laura coś mówi to wiedz że tak powinno być.<br />- Wiesz co..? Przerażasz mnie.<br />- I tak powinno być. A teraz pokaż co masz w tej szafie...<br /><br /><br />Po dwóch godzinach miałyśmy wszystko gotowe. Teraz pozostało to spakować iść do chłopaków i czekać na wieczór. Ubrałam się w szare spodnie dresowe, bluze, adidasy i skierowałam się na dół. Siedziała tam Lilly i popijała kawe.<br />- Hej ciociu - dałam jej buziaka w policzek.<br />- Cześć kochanie. Jak było u chłopców?<br />- Fajnie. I strasznie zabawnie, a szczerze mówiąc TOM MNIE PRZERAŻA. - powiedziałam z przerażeniem wymalowanym na twarzy.<br />- Ojj bez przesady to bardzo kulturalny i...<br />- Ciociu - strzeliłam minę w stylu "are you fucking kidding me?" i usiadłam na krześle.<br />- Ohh no dobra... Może jest troszkę nieogarnięty ale to miły chłopak.<br />- Serio? Ciociu serio?!<br />- Ohh no dobra... Ale koniec tematu. Teraz gadaj jaką masz do mnie sprawę.<br />- Skąd wiesz?! - moja moje usta przybrały pewnie formę literki "O"<br />- Nie bez powodu przyszłaś do swojej staruszki, dałaś jej buziaka w policzek i zaczęłaś temat The Wanted.<br />- Ohh no dobra... Chodzi o to że oni zaprosili nas na imprezę i... strasznie ale to strasznie bardzo chciałybyśmy tam iść. I jakby się dało to... możemy zostać na noc? - zrobiłam oczka kota ze shreka mając nadzieję że się zgodzi.<br />- Ohhh... no nie wiem Moniu. Dwie noce z rzędu to za dużo. A poza tym będziecie w domu pełnym wariatów. <br />- Czyli przyznajesz że TomTom ma nierówno w globusie?<br />- Tak..to znaczy...<br />- Ha! wiedziałam! - posłałam jej zwycięski uśmieszek - A wracając do tematu to oni ostatnią noc są w Londynie. Chciałabym chociaż jeszcze troszkę czasu z nimi spędzić. No ploooosze ciociu... Miej uczucia..<br />- Ohh niech stracę. Ale uważajcie na fotoreporterów. Ne chciałabym dodatkowego problemu...<br />- Naprawdę?! Dziękuję!!!! - wstałam z krzesła i uściskałam ją mocno. - To my się już będziemy zbierać. Lauraaa!!!! - wydarłam się na cały dom.<br />- Idęęę!! - usłyszałam dźwięk kroków na schodach.<br />- Tylko żebym później nie musiała bachorów niańczyć - zaśmiała się ciocia, na co spojrzałyśmy na nią dziwnym wyrazem twarzy.<br />- Ciociu możemy pożyczyć samochód?<br />- Kluczyki wiszą w garażu a kluczyk do szafki z kluczykami leży na komodzie. - oznajmiła na co ja dziwnie spojrzałam na Laurę.<br />- Ahaaa...? Okej... - wydusiłam i poszłyśmy do garażu. Moim oczom ukazało się pięć różnych samochodów nie byle jakiej marki.<br />- Nie wiem jak ty ale ja wypożyczam to cacuszko... - spojrzałam na <a href="http://www.auto-blog.pl/wp-content/uploads/2013/01/2014-audi-rs7-detroit.jpg" target="_blank">białą audicę </a><br />- To ja zdaje się na ciebie... - podeszłam bo brązowej szafki i wyciągnęłam z niej kluczyk z białym breloczkiem. Zapowiada się dłuuuga noc....<br /><br />---------------------------------------------------------------<br /><br />No to dodałam xD<br />Jak są błędy to mnie zabijcie... Sprawdzałam 4 razy :P<br />Jak są to widocznie ślepa jestem i nie potrafię zauważyć czerwonego szlaczka...<br />Na następny już mam koncepcję więc raczej się rozkręcę i na następny dział nie trzeba będzie długo czekać :)<br />Kinga pewnie będzie miała zaciesz że wreszcie dodałam xD<br />Chociaż nw... ostatnio jakaś dziwna jest ;c<br />Oka mniejsza xD<br />Ide zapisać ten dzień w kalendarzu bo po długiej przerwie nareszcie dodałam to co pisałam 5 dni xD<br />Nie umiałam się skupić i opisać tego co chciałam napisać :/<br />Chyba jest dobrze. Więcej zostawiam na dział pt. " Mega impreza " ~ Kinga wie co się będzie działo xD<br />Okej to ja zakańczam swój monolog i zostawiam opinię wam. Jeżeli chcecie żeby następny pojawił się szybko to komentujcie - to naprawdę dodaje weny, chęci do pisania i przynajmniej znam waszą opinię.Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-56118058488818451782013-07-01T09:07:00.002+02:002013-07-01T11:29:38.973+02:00Wyłączenie obserwacji. ._.<div style="text-align: center;">
Przepraszam że nie dodawałam działów ale przed końcem roku szkolnego dali nam wycisk w szkole i tak to sie jakoś potoczyło... :/<br />
Do tego musiałam pisać egzamin a chemii z całego roku i tak jakoś wyszło.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Podobno mają wyłączyć opcje obserwowania na bloggerze ;c<br />Tym to już totalnie pojechali...nie ma co :/</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Blogger wydawał się być najlepszy, bo miał dużo opcji i wgl jest dość wygodny w obsłudze ale jak teraz wyłączą tą opcje to spadnie liczba czytających i tak jakby nie opłaca się już za bardzo go prowadzić. Jeszcze nie wiem co zrobić żeby łatwiej było wam czytać tego bloga. Ja sobie poradziłam tak że dałam wszystkie blogi do zakładek (a trochę tego było) ;) <br />Jakby co, to mój tt: Mika_xoxo_ <br />Tam możecie mnie znaleźć</span>, <span style="font-size: large;">i tam zazwyczaj powiadamiam o nowych rozdziałach. Najprawdopodobniej przeniosę się na bloblo ale to jeszcze nie potwierdzone.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Dział powinien pojawić się dzisiaj albo w najgorszym wypadku jutro :))<br />Mam nadzieję że nie zwątpiliście we mnie :P<br />Jakbym się przeniosła linka oczywiście podam wam na tej stronce. Zależy czy to wyłączą. Jak nie to wszystko będzie po staremu.<br />Czytałam jeszcze, </span><span style="font-size: large;">że gadżet obserwatorzy zostanie zastąpiony innym, "obserwatorzy google+"<br />Nie cierpie google+ ale jak muss to muss :/</span><br />
<span style="font-size: large;"><br />Do następnego <3</span><br />
<br />
<span style="font-size: large;">___________________________<br /><br />Polecam aplikację bloglovin :3<br />Coś w stylu bloggera ale tam tylko pokazują się wpisy z blogów, które obserwujemy :)<br />Więcej nie wiem bo dopiero się tam zalogowałam ale już mi się podoba <3</span></div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-41902889416877515742013-05-05T12:52:00.002+02:002013-07-01T23:07:54.350+02:00Rozdział 15 Kiedy już wyjaśniłam jej na czym będzie polegać nasza ucieczka, rozeszłyśmy się do naszych szaf w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. Miały to być czarne spodnie, ciemna bluzka, czarna kurtka i ciemne wygodne buty. Przeszukiwanie mojej szafy zajęło jakieś 10 minut. Kiedy już znalazłam co potrzebne, przebrałam się w to i ruszyłam do lustra. Postawiłam na wysoki kucyk, gdyż będziemy musiały skakać po drzewach, a rozpuszczone włosy raczej by nam jeszcze sprawę utrudniły. Nie robiłam nawet makijażu, no bo po co? Nie potrzebowałam dodatkowej maski. Uszykowana sprawdziłam czy wszystko mam, zabrałam komórkę i ruszyłam do pokoju Laury. Okazało się, że też już była gotowa więc przeszłyśmy do działania. Wyjrzałyśmy jeszcze raz na ulicę, by zobaczyć czy dalej tam stoją, lecz niestety mimo moich modlitw, Bóg mnie nie wysłuchał. Spojrzałam na Laurę porozumiewawczo i razem poszłyśmy w kierunku strychu. Stamtąd było dziecinnie łatwo wejść na drzewo, które miało mocne gałęzie i było bardzo rozłożyste. Schodząc lekko rozcięłam sobie rękę o odstający kawałek kory, ale zbytnio się tym nie przejęłam i wróciłam do zajęcia. Niecałe dwie minuty zajęło nam bezszelestne zejście po drzewie więc cieszyłam się z obrotu sprawy. Niespostrzeżone ruszyłyśmy w kierunku łąki, która znajdowała się za naszym domem. Czułam się jak złodziej ale w tym momencie nie marzyłam o niczym innym jak wydostaniu się z tej dziupli. <br />
Ręka strasznie piekła, i sączyła się z niej krew ale puściłam to mimo mojej uwagi.<br />
Po niecałych 20 minutach znalazłyśmy się na tyle blisko domu chłopaków, że mogłyśmy kontrolować sytuację. Przed ich domem było czysto więc mogłyśmy szybkim i pewnym krokiem wejść do środka.<br />
- Jezu, dziewczyno coś ty zrobiła z ręką?! - usłyszałam cichy krzyk Laury. <br />
- To nic takiego... <br />
- Nic takiego?! Twoja ręka wygląda jak po najeździe Hitlera! - Tymi słowami to mnie zagięła. Zrobiłam pięknego facepalma zupełnie zapominając o tym że na dłoni mam pełno krwi. Poczułam niemały przeszywający moją rękę ból, aż syknęłam.<br />
- Teraz to wyglądasz cała jak po najeździe Hitlera... Ręka rozcięta, ubrana na czarno, twarz zakrwawiona, skrzywiona mina... Nic tylko na cmentarz i straszyć - powiedziała powstrzymując się od wybuchu śmiechem.<br />
- Masz może chusteczkę?<br />
- Dziewczyno, tobie to w takim stanie nawet ręcznik nie pomorze. Potrzebujesz prysznica, i.. - spojrzała na moją dłoń - koniecznie bandaża...<br />
- Dobra rusz się, bo jeszcze nas znajdą a nie wiem jak wyglądam a po twoim opisie wnioskuję że nie chciałabym znaleźć się w takim stroju na pierwszych stronach gazet. Już widzę te nagłówki: "Czyżby Brown zamierzała wpędzić Sykesa do grobu za pomocą swojego przerażającego wyglądu?" Wież mi że mogą mi spieprzyć życie...<br />
- No okej... - powiedziała i ruszyłyśmy dalej. Zatrzymałyśmy się pod drzwiami. - zaczekaj, ogarnę cię trochę. - szepnęła wycierając moją twarz nawilżaną chusteczką.<br />
- Dopiero teraz mi mówisz że je masz?<br />
- Nie było okazji, a poza tym nie myślałam w tamtym momencie - spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem na co tylko westchnęłam.<br />
Laura delikatnie zapukała do drzwi. Nie musiałyśmy długo czekać aż ktoś je otworzy. W progu stanął Max. Uśmiechnął się promiennie ale gdy zjechał wzrokiem na moją rękę, jego oczy powędrowały ku górze a po chwili leżał plackiem na podłodze. Spojrzałam tylko dziwnym wzrokiem na moją towarzyszkę i weszłam do środka. W przedpokoju był istny burdel. Wszędzie walały się ciuchy, jedzenie, ku mojemu zdziwieniu CZAPKI NATHANA a przed nogami przepęzła mi jaszczurka. Zesztywniałam. <br />
- Aaaaa jaszczurka - Usłyszałam donośny krzyk Laury, ale ku mojemu zdziwieniu nie był on przerażony lecz zachwycony...<br />
Delikatnie obróciłam głowę i spojrzałam na moją kuzynkę, która właśnie brała gada na ręcę. Skrzywiłam się na ten widok i odeszłam pare kroków do przodu wciąż patrząc za siebie. W pewnym momencie poczułam zderzenie z czymś, a raczej kimś. Podniosłam wzrok i ujrzałam Nathana który miał wymalowanego wielkiego banana na twarzy. Bez namysłu zawiesiłam mu ręce na szyje i zarzuciłam swoje nogi na jego biodra, mocno go trzymając.<br />
- Zabierz mnie od tego gada... - wysapałam mu do ucha.<br />
- Ooo widzę że mamy gości - odezwał się Jay...? Od kiedy to on kurde zaczyna rozmowe?<br />
- Moniaaaaaaa!! - usłyszałam zbliżający się głos Toma, który dochodził z kuchni. Jak na rozkaz zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w kierunku schodów.<br />
- Odczep się ode mnie pokemonie.!!! - krzyczałam zwiewając do łazienki, która okazała się być zajęta. Przeklęłam się w myślach i zaczęłam zwiewać do pokoju Nathana. Zanim się zorientowałam byłam w środku a Parker razem zemną.<br />
- Teraz już mi nie uciekniesz! - powiedział wyszczerzony, przytulił mnie i wziął mnie na ręce.<br />
Na początku wyrywałam się ale potem rozbiłam minę naburmuszonego dziecka i miałam wszystko gdzieś. Kiedy tylko znaleźliśmy się w salonie wszyscy przywitali mnie gromkim śmiechem. W końcu sama zaczęłam się śmiać, jak głupia.<br />
- Parker, kiedyś ci się odwdzięczę.. zobaczysz.! - powiedziałam między atakami śmiechu.<br />
- Zaraz, co tym masz na ręce? - Zauważył Siva<br />
- Pokaż mi to - Nathan podszedł do mnie i chwycił moją rękę dokładnie ją badając zdziwionym wzrokiem. - Co ty zrobiłaś?<br />
- Paparazzi...! Paparazzi wszędzie.!! - wykrzyczała Laura bawiąc się z jaszczurką na kanapie.<br />
- Jakim cudem... - zaczął Nath<br />
- Nadludzkim - odpowiedział mu Tom, przez co wszyscy zachichotaliśmy<br />
- Ok zacznę jeszcze raz. Jakim cudem... - znów zaczął, lecz znowu mu przerwano<br />
- Zajebistym - Tym razem Jay przedstawił nam swoją inteligencję.<br />
- Jakim cudem... - znów nie dano mu dojść do słowa<br />
- Ósmym cudem świata - zaśmiał się Siva<br />
- Do cholery jasnej...<br />
- Ale jesteś pewny że ona jest jasna? - Tom<br />
- Parker, nie żyjesz..!<br />
- Bo wiesz, może być jeszcze ciemna, kolorowa, bura, czarno-biała... - Naśmiewał się TomTom, jednak w końcu zamknął się w łazience<br />
- Parker wyłaź.!! - zaczął krzyczeć Sykes pod drzwiami.<br />
- Ja sory bardzo, ale co wy odwalacie? - Na moje słowa Tom uchylił lekko drzwi<br />
- Bawimy się - powiedział i znowu zamknął drzwi<br />
- A w co jeśli mogę wiedzieć?<br />
- W "Parker wypierdalaj z tej łazienki bo będzie źle".<br />
- Aha, to ja wam nie przeszkadzam... - powiedziałam cicho i na paluszkach wróciłam do salonu<br />
- Jak ty rozcięłaś tą rękę? - spytał Siva<br />
- Musiałyśmy się jakoś wydostać więc wybrałyśmy drzewo, a że zahaczyłam o kawałek odstającej kory, to tak wyszło... - Spojrzałam na Laurę, która była zafascynowana zwierzakiem. Za moim wzrokiem podążyli także inni. W pewnym momencie Jay, jakby się otrząsnął i usiadł obok niej.<br />
- Lubisz jaszczurki? - spytał nonszalanckim głosem<br />
- No to teraz się zacznie... - powiedział Max nadal leżący, jak dotąd martwy na ziemi po czym wstał - To ja może pójdę się umyć - otrzepał się i ruszył w kierunku schodów<br />
- Pomogę Ci - powiedział Siva i ruszył za nim. <br />
Moja mina była bezcenna. W pewnym momencie drzwi łazienki otwarły się z hukiem uderzając w Sykesa i stanął w nich Parker.<br />
- Obronię Cię przyjacielu.! - krzyknął, następnie chwytając za rękę obolałego Nathana pociągnął go w kierunku schodów.<br />
- Jeśli przeżyje, to może go obronisz...Ale wątpię. Jego trzeba ratować, ale od twojej głupoty... - powiedziałam na co TomTom spojrzał na mnie z byka<br />
- Chodź - Sykes chwycił mnie w pasie i pociągnął za sobą.<br />
Wylądowaliśmy w pokoju Toma, jak mniemam. Było tu bardo dużo miejsca, ściany były w kolorze koralowym, meble były sosnowe a okno miało widok na ulice.<br />
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Parker...- syknął Nath biorąc poduszkę i waląc nią w TomToma. Po chwili rozegrali sobie bitwę na poduszki. Korzystając z okazji rozejrzałam się po pokoju. Było tam wiele zdjęć pewnej blondynki. Miałam nadzieję że kiedyś ją poznam. Wydawała się być miła po wyrazie twarzy.<br />
Wojna na poduszki trwała jeszcze chwile ale w końcu się uspokoili a ich spojrzenia trafiły na mnie. Szczerze mówiąc to zaczęłam się ich bać...<br />
- Kurde, zapomniałem... - powiedział młodszy przeczesując ręką włosy ciągnąc za ich końce, po czym zerwał się na równe nogi, chwycił za zdrową rękę by zaciągnąć mnie do łazienki.<br />
Posadził mnie na pralce i zaczął szperać coś w szafce. Jak się okazało szukał apteczki. Spojrzał na mnie i delikatnie chwycił moją rozciętą dłoń kierując ją w kierunku umywalki. Szczypiało niemiłosiernie, ale musiałam wytrzymać mocno zaciskając powieki. Następnie polał wodą utlenioną. Z bólu aż zgięłam się w pół, a widząc to Nath wytarł ją z mojej dłoni i podmuchał jakbym była małym dzieckiem. Uśmiechnęłam się pod nosem na co ten jeszcze raz polał ją wodą utlenioną a następnie przyłożył gazik i zawinął to bandażem. <br />
- Do wesela się zagoi - uśmiechnął się szyderczo i zaczął chować wszystko z powrotem do apteczki.<br />
- Ojj, trochę to potrwa. Nawet narzeczonego nie mam. - zrobiłam smutną minkę ale po chwili oboje sie zaśmialiśmy. W pewnym momencie zauważyłam szczotkę leżącą obok mnie. Bez zastanowienia wzięłam ją do ręki i przejechałam po głowie Sykesa.<br />
- Ej.! Układałem tą grzywkę 15 minut! - oburzył się<br />
- Kiedy zachodzi ci na oko wyglądasz słodziej. - wygięłam usta jak kaczka i uśmiechnęłam się - chodź tu... - odciągnęłam go od szafki i przyciągnęłam obok pralki. Żeby mieć do niego lepszy dostęp rozchyliłam nogi tak, żeby nie kopnąć go w brzuch. Wyglądało to jak pozycja miłosna, ale ja chciałam mu tylko ułożyć grzywkę. Kiedy skończyłam, efekt był zadziwiający. - teraz już wiem że jako fryzjer też się sprawdzę - wygięłam usta w uśmiechu i obróciłam go w kierunku lustra.<br />
Gdy tylko zobaczył swoje odbicie wypiął dumnie pierś do przodu.<br />
- No to mogę iść na podryw - powiedział i komicznie poruszył brwiami. Tylko się zaśmiałam, i widząc jeszcze kilka odstających włosów przyciągnęłam go spowrotem do siebie. Chciałam mu jeszcze ładnie zaczesać włosy z tyłu przez co musiałam się schylić więc nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Nawet nie wiem czemu spojrzałam mu w oczy w których się dosłownie zatraciłam. Trwaliśmy tak chwilę, po czym z niewiadomego powodu go tak po prostu pocałowałam. Bez zawahania oddał pocałunek. Na początku był strasznie delikatny, ale z czasem coraz bardziej namiętny. Nathan delikatnie objął mnie w pasie, by zaraz powoli zjechać w dół, chwycić mnie za biodra i przysunąć jeszcze bliżej do siebie, tak, że stykaliśmy się każdym kawałkiem ciała. Moje nogi jak na zawołanie oplotły go w pasie, na co zareagował odejściem od pralki, i przygwożdżeniem mnie do ściany. Jego pocałunki zjechały z moich ust na moją szyję, przez co pod wpływem impulsu delikatnie jęknęłam. Wszystko było by dobrze gdyby nie to że ktoś wparował nam do łazienki na co zareagowaliśmy rychłym oderwaniem się od siebie.<br />
- Młody, co wy... - w progu stał Max i widocznie go zamurowało. - okej.. to ja wam nie przeszkadzam..? - wyszedł zamykając za sobą drzwi a po chwili usłyszeliśmy donośny krzyk. - Młody i młoda są w kiblu, i radzę tam nie zaglądać.!! Można oślepnąć.! Moje biedne oczyyy.!!!!<br />
Musiało to wyglądać komicznie. Spojrzeliśmy na siebie z Nathanem by chwilę później wybuchnąć głośnym śmiechem. Śmialiśmy się dobre pięć minut ale w końcu trzeba było wyjść i zebrać wszystkie złośliwe komentarze.<br />
--------------------------------------------------------<br />
Przepraszam że długo nie dodawałam ale nie miałam głowy do pisania. Jeszcze te egzaminy... Dusze nieczyste mnie załamały. Obiecuje że teraz postaram się dodawać rozdziały co weekend :))<br />
Mam nadzieję że mi wybaczycie :3<br />
<a href="http://kikusia29091998.blogspot.com/" target="_blank">Kinga</a>, mam nadzieję że zaspokoiłam twój zadek tym rozdziałem i ogarnij się wreszcie.!!<br />
Do następnego :3<br />
<br />Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-83912015542930004452013-04-02T15:19:00.000+02:002013-04-02T15:20:08.132+02:00Rozdział 14Siedzieliśmy tak w uścisku około 30 minut. Nie wiedziałam co powiedzieć dlatego siedziałam cicho. Czemu tak reagowałam? Jedyny Pan Bóg wie.<br />
- A tak dokładnie, to kiedy wyjeżdżasz?<br />
- Za pięć dni...<br />
- I dopiero teraz mi to mówisz?!<br />
- A kiedy miałem ci to powiedzieć?<br />
- Hmm, no nie wiem. Może tydzień temu?<br />
- Nie chciałem ci wtedy zawracać głowy. Poza tym dalej mnie nienawidziłaś. - uśmiechnął się lekko na co tylko przewróciłam oczami i usiadłam po turecku.<br />
Przez dłuższy czas siedzieliśmy cicho, lecz w końcu Nathan musiał wracać domu. Odprowadziłam go na dół, ale przy drzwiach nie wiedziałam jak się zachować. Już od dłuższego czasu nienawidziłam pożegnań. Sykes chciał już chwytać za klamkę, ale w tym momencie zbliżyłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał na mnie lekko dotykając polik na którym chwile temu spoczywały moje usta. Poczułam że się rumienię. Ten niezręczny moment na szczęście przerwała Laura dość głośnym chrząknięciem. W głębi duszy się ucieszyłam ale chwilę później to uczucie zaczęło zmieniać się w coś innego, a mianowicie wstyd? Niee to było niemożliwe. Nie mogłam się wstydzić. To tylko głupie pytania Laury, które mogłyby mnie dobić... Nathan spojrzał na mnie z lekko uniesioną brwią, na co tylko odpowiedziałam gestem że dam sobie radę. Kilka sekund później już go nie było. Zamknęłam drzwi na zamek i oparłam się o nie jednocześnie zsuwając się na ziemię.<br />
- No to teraz juz mam pewność - stwierdziła dumnie opierając się o futrynę.<br />
- A ja mam pewność że tutaj masz pustkę - powiedziałam stukając się w czoło.<br />
- Przyznaj się, że do niego coś czujesz<br />
- Ja nic do niego nie czuje... jest zwykłym kolegą. No, może przyjacielem.<br />
- Dobra, już nic nie mów. Wszystko wiem.<br />
- Odpowiesz mi na jedno pytanie? - spytałam wstając z podłogi.<br />
- Jasne, wal.<br />
- Dlaczego tak normalnie, to jesteś zdrowa psychicznie, ale kiedy chodzi o związek to ta twoja blondynkowatość (czyt. głupota) przez ciebie przemawia?<br />
- Nie wiem, może dlatego że pasujecie do siebie?<br />
- Weź przestań sobie robić ze mnie jaja. Ja nigdy nie miałam chłopaka i nie zamierzam go mieć.<br />
- Jeszcze zobaczymy... - na te słowa poderwałam się z ziemi i ruszyłam na górę.<br />
Zamknęłam drzwi na klucz, by zaraz potem rzucić się na łóżko. Chwyciłam laptopa i zaczęłam przeglądać facebooka, twittera, besty i różne portale plotkarskie. Ku mojemu zdziwieniu napotkałam bardzo ciekawy link na moim twitterze. Kliknęłam i zamarłam. Okazało się że ktoś zrobił mi i Nathanowi zdjęcie w szpitalu, kiedy się całowaliśmy. Poczułam że przez chwile moje serce nie biło, ale z czasem to minęło. Kiedy już się otrząsnęłam spojrzałam na artykuł.<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;">Nathan Sykes przyłapany na pocałunku!</span><br />
<br />
Robi się gorąco. Wszystko wskazuje na to, że ten romans to nie wymysł mediów! Nathan wpadł po uszy? Niedawno widziano, jak całuje się z pewną dziewczyną w miejscu publicznym! Pare coraz częściej możemy zobaczyć razem. Czyżby nie kryli się ze swoim związkiem? Ciekawe co na to była dziewczyna Sykesa, Cher. Będzie z tego coś poważnego...?<br />
<br />
<br />
Spojrzałam na nadawcę tego linka. Okazało się że była to Jessica. "No pięknie"~pomyślałam. Jeszcze tylko tego brakowało żeby jego rodzina się dowiedziała. Szybko skopiowałam linka i wysłałam w prywatnej wiadomości na tt do Nathana. Chwyciłam telefon i napisałam: <br />
M: Wchodź na tt...-. Nie minęły 3 minuty a dostałam sms.<br />
N: No to się wkopaliśmy... - kiedy to odczytałam myślałam że wybuchnę.<br />
M: To ty mnie pocałowałeś...!<br />
N: Ale tobie się to podobało. Poza tym kto normalny robi zdjęcia całującym się parom w szpitalu?!<br />
M: Sugerujesz coś?<br />
N: Laura...?<br />
M: Nie, to niemożliwe! Czekaj 10 min... - odpisałam i rzuciłam się w kierunku drzwi. <br />
Niecałe 4 sekundy zajęło mi dojście do pokoju Laury. Weszłam bez pukania, bo bałam się że moge wywalić drzwi. Siedziała przy biurku i przeglądała facebooka słuchając muzyki na słuchawkach. Podeszłam do niej i dosłownie wyrwałam jej słuchawki z uszu.<br />
- Masz mi coś do powiedzenia?!<br />
- Boże, ja nie chciałam. Po prostu łyżka z nutellą wpadła mi do twoich adidasów, ale to przez przypadek....<br />
- Co?! - przerwałam - dobra, mniejsza o to. Wiesz coś o tym? - Zaczęłam grzebać coś przy jej laptopie, by po chwili pokazać jej artukuł.<br />
Dziewczyna najpierw zrobiła wielkie oczy a potem ja jej twarzy pokazał się wieeeelki banan.<br />
- Łooo, dziewczyno... No to się wkopaliście - wyszczerzyła się a ja sobie tylko usiadłam. Chwyciłam się za głowę i zaczęłam nią kręcić w geście zrezygnowania. - Nie mów, że sie tym przejmujesz...?<br />
- A co mam zrobić? To dla mnie za wiele. Moje życie się diametralnie zmieniło o ja mam to przeżywać tak spokojnie? Ty nie wiesz co to znaczy stracić rodziców!<br />
- Dobra spokojnie...<br />
- Czyli to zdjęcie, to nie twoja sprawka?<br />
- Czy ja mogłabym coś takiego zrobić mojej siostro-kuzynce? -uśmiechnęła się lekko<br />
- Koffam Cię wariatko, wiesz? - przytuliłam się do niej mocno, na co ona odwzajemniła ten gest.<br />
- Wieeem...<br />
- A tak w ogóle to o co ci chodziło z tą Nutellą?<br />
- Już nie ważne.. -zaczęła się wykręcać<br />
- Laura.!<br />
- Okej, ja muszę do łazienki! - krzyknęła i po chwili juz jej nie było.<br />
Kilka minut się do niej dobijałam ale to nic nie dało. Zeszłam na dół, żeby zobaczyć o co chodziło. Mówiła coś o adidasach więc poszłam do przedpokoju. Zatrzymałam wzrok na moich białych adidasach. Podeszłam i zajrzałam do nich. Z moich ust wydobył się krzyk, którego treść brzmiała: LAURA!. W środku były opaćkane brązową mazią. Wzięłam je w ręce i poszłam z nimi na górę. Zatrzymałam się pod jej drzwiami, ale nie zapukałam, tylko podstawiłam je pod jej drzwi. Miały być czyściutkie, jak nowe. Zmęczona całym tym dniem poszłam z powrotem do pokoju. Przebrałam się w piżamę, umyłam zęby i położyłam się na łóżku chwytając telefon. Na ekranie wyświetliły mi się 3 nieodebrane połączenia i jedna wiadomość, oczywiście od Nathana.<br />
N: Tylko jej nie zabij! - tak brzmiała genialna wiadomość Sykesa<br />
M: Ma szczęście, że się w łazience zamknęła. Zepsuła mi moje kochane adidaski ;c. A co do tego zdjęcia, to nie ona.<br />
N: Miałem takie przeczucie... :P Okej, nie zajmuje ci czasu. Dobranoc :) xoxo<br />
M: Dobranoc :* - nacisnęłam wyslij i wtuliłam się w poduszkę.<br />
Całą noc rozmyslałam o tym co czuję do Nathana, a było to uczucie dotąd mi nieznane. Wiedziałam jedno. Nie zakochałam się w nim. To niemożliwe, przynajmniej tak to odbierałam.<br />
<br />
Następnego dnia obudziłam się dość wypoczęta. W końcu dwa dni przeleżałam w łóżku... Poniedziałek - dzień szatana. Na szczęście miałam tygodniowe zwolnienie od lekarza. Chciałam jakoś ciekawie spędzić ten czas. Miałam okazje żeby spędzić trochę czasu z zespołem. Pomyślałam że dzisiaj do nich wpadnę, ale Laurę wezmę ze sobą. To kara za moje adidasy, z resztą przynajmniej podczas mojej nieobecności nie tknie żadnej mojej rzeczy. Spojrzałam na zegarek - 9:30. Zostało mi czekać do 12:20 aż tylko Laura wróci że szkoły. <a href="http://img.szafa.pl/uploads/clothes/c0/d4/d57/4252706/1293481120.jpg" target="_blank">Ubrałam się na szybko</a>, wzięłam swoją nokię i weszłam na dół. Na kanapie siedziała Lilly z tabletem w ręku. Zastanawiała mnie jedna rzecz, a mianowicie dlaczego miała załączony tv? Niepewnie podeszłam bliżej i wyjrzałam zza jej pleców co ogląda. Kiedy tylko zobaczyłam co wyświetla sie na ekranie przełknęłam ślinę i zamarłam. Przez głowę przeleciałam mi jedna myśl: "No to się zacznie...".<br />
Obeszłam kanape dookoła i usiadłam obok niej tępo wpatrując się w ekran telewizora.<br />
- To prawda? - usłyszałam cichy głos ciotki<br />
- W jakim senie? - spytałam lekko spanikowanym głosem<br />
- Jesteście razem..?<br />
- Nie.<br />
- Więc co te zdjęcie robi w sieci?<br />
- Nie wiem. To po prostu była chwila słabości... Ja już nie umiem wytrzymać w tej sytuacji.<br />
- Ja wiem, że cie to przerasta, ale to nie jest nic złego, że bylibyście razem. Gorsze jest to, jakiego bigosu sobie narobiliście...<br />
- Jak to bigosu?!<br />
- Wyjrzyj przez okno w kuchni. - na te słowa zerwałam się z miejsca i poleciałam na wskazane miejsce.<br />
Mój wzrok zatrzymał się na grupce ludzi stojących pod domem.<br />
- Kim oni są?<br />
- To paparazzi. Teraz nie dadzą ci spokoju.<br />
- Ale skąd oni wiedzą, ze to ja?!<br />
- Kiedy sie do nas wprowadziłaś pisali o tobie w internecie. Porównali zdjęcia i zauważyli że to ty...<br />
- Już nie mam siły na o wszystko. - wróciłam na kanape i kontynuowałam tępe wpatrywanie się w telewizor. <br />
Siedziałam tak dłuuuugo, do puki Laura nie wróciła ze szkoły. Kiedy tylko weszła padło zdanie z jej ust: "Zaczęło się". Bez słowa pociągnęłam ją w kierunku swojego pokoju. Kiedy już tam weszłysmy zamknęłam za nami drzwi i obróciłam się w jej kierunku.<br />
- Wyrywamy sie stąd.<br />
- Ciekawe jak chcesz tego dokonać? - spojrzałam na nią wymownie zwracając wzrok na okno.-ooo nie, ja sie na to nie pisze...<br />
- Założysz się że i tak ze mną pójdziesz? Nie zostawię cię tutaj z resztą moich ciuchów!<br />
- Okej, jaki masz plan...? - na te słowa zaczęłam swój zacny monolog.<br />
__________________________________________<br />
Dupa! dupa! jeszcze raz dupa!<br />
Nie wyszedł tak jak chciałam, ale na szczęście wena powróciła. Wcześniej nawet nie wiedziałam jak zacząć...<br />
Musiałam to jakoś kontynuować, ale na szczęście wybrnęłam z martwego punktu. Teraz już poleci :D<br />
Mam nadzieję, że święta zleciały wam słodko, a cukier poszedł w cycki (no chyba że jesteś chłopakiem, to w co innego) XD<br />
Humor powrócił, a ja se zabieram za pisanie działu na drugi blog ^^<br />
Mam nadzieję, że już jutro będziecie mogli go przeczytać :)<br />
Dziękuję tym, co czekali :***<br />
Do następnego :)Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-47282313653594940042013-03-18T19:06:00.001+01:002013-03-18T19:11:51.077+01:00Rozdział 13<br />
<div style="text-align: center;">
<i><u><b>"Cola w disneylandzie zatruta. Ktoś dodał do niej szkodliwych środków odużajączych. Dwie osoby wylądowały w szpitalu"</b></u></i></div>
<br />
- No to pięknie...- wyszeptałam mu za uchem i nagle zrobiło mi się słabo...<br />
<br />
<br />
Obudziło mnie ciche śpiewanie. Poznałam głos Nathana, ale nie chciałam jeszcze ujawniać tego że się obudziłam. Miałam ochotę posłuchać jego głosu. Śpiewał tak czysto, ale w niektórych miejscach głos mu się załamywał. Może to dlatego że starał się śpiewać szeptem? W okół mnie było słychać echo. Byłam pewna że nie jestem u siebie w domu. Właśnie zaczął śpiewać Heart Vacancy. Śpiewał kwestię Maxa z takim uczuciem, jakby od tej piosenki zależało jego życie. Chciałam dalej wsłuchiwać się w piękną piosenkę. Widać było że najbardziej przyłożył się do tej zwrotki:<br />
I hear your heart call for love,<br />
Then you act like there’s no room.<br />
Room for me, or anyone,<br />
“Don’t disturb” is all I see.<br />
Close the door, turn the key,<br />
On everything that we could be.<br />
If loneliness would move out,<br />
<br />
Słysze twoje serce wołające o miłość<br />
a ty zachowujesz się jakby nie było miejsca,<br />
miejsca dla mnie, ani dla nikogo innego.<br />
widzę tylko 'nie przeszkadzać'.<br />
zamknij drzwi, przekręć klucz<br />
na wszystko co mogłoby być.<br />
jeśli samotność wyprowadzi się<br />
chciałbym wypełnić wolne miejsce.<br />
<br />
Ta piosenka mnie tak jakoś poruszyła. Nie wiem czemu ale odruchowo otworzyłam oczy. Dopiero teraz zorientowałam się że jestem podłączona do kroplówki, a moją drugą rękę trzyma Sykes. Rozejrzałam się po jasnym pomieszczeniu i zatrzymałam się na Nathanie. Siedział ze spuszczoną głową. Uśmiechnęłam się lekko i poruszyłam ręką. Jak na zawołanie podniósł głowę i spojrzał na mnie.<br />
- Już się obudziłaś - bardziej stwierdził niż zapytał<br />
- Jak widać, twoje piosenki mnie obudziły - uśmiechnęłam się szeroko.- a tak właściwie to czemu tutaj siedzisz? Mogłeś przecież pojechać do domu.<br />
- Nie chciałem Cię zostawic samej.<br />
- A tak w ogóle to długo tu jestem?<br />
- Około 6 godzin.<br />
- Co powiedział lekarz?<br />
- Że się odwodniłaś. Więcej zwracałaś niz przyjmowałaś a to świństwo w coli osłabiło ci organizm. A tak w ogóle to jak się czujesz?<br />
- Lepiej, ale wciąż czuję jakby ktoś szorował mi gardło szczotką drucianą... - skrzywiłam się<br />
- Przynajmniej oduczysz się pic coli - wyszczerzył się łobuzersko<br />
- Od picia coli żadna siła nadludzka mnie nie powstrzyma... - pokazałam mu język. - wracaj do domu. Nie chcę Cię tutaj zatrzymywać.<br />
- Nie ma mowy. Zostaje tu i bez Ciebie się nigdzie nie ruszę.<br />
- W takim razie kiedy mnie wypisują?<br />
- Jutro rano.<br />
- W takim razie marsz do hotelu.<br />
- Powiedziałem że bez Ciebie nigdzie nie idę.<br />
- Bo się fochnę.!<br />
- Nawet jeśli wyłożysz te karty na stół ja się nie ruszę.<br />
- Nathanie Jamesie Sykesie jeżeli w tym momencie nie opuścisz tego pomieszczenia to obiecuję ci że... - i w tym momencie Nathan zrobił coś za co miałam ochotę dać mu z liścia ale coś mnie powstrzymało. Pocałował mnie. Jego ciepłe usta wpijały się w moje jak pijawki ssąc przyjemność z tej czynności. Nie upierałam się tylko oddawałam pocałunki. Nawet nie mam pojęcia dlaczego. To było takie nieznane dla mnie uczucie, które zawładnęło moim ciałem. Założyłam Nathanowi ręce na szyje na co on odpowiedział wplątaniem mi dłoni we włosy. Trwaliśmy tak około dwóch minut, gdyż coś nam przerwało. A raczej ktoś.<br />
- Yyyy, pomyliłam pokoje prawda? - usłyszałam zdziwiony głos Laury.<br />
Na te słowa tylko odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i lekko zawstydzeni tym wydarzeniem spojrzeliśmy na blondynkę.<br />
- Co to było? Monika, czy ja o czymś nie wiem?<br />
- Yyy, no jak ci to powiedzieć... - plątałam się w słowach.<br />
- Wiesz o wszystkim. To był.... - teraz Nath ciął się jak zestarzały internet z orange.<br />
- Taki przyjacielski pocałunek... - dokończyłam za niego. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.<br />
- Ahaaaa, okej nie wnikam. To wasze sprawy, z resztą jak widać miłosne...<br />
- Laura, opanuj emocje. My po prostu... Okej koniec tematu.<br />
- Ale..<br />
- Kurcze Laura no.!<br />
- Okej nic nie wiedziałam, nic nie słyszałam. Ciemna jestem.!<br />
- Z tym to się akurat zgodzę. - zaśmiałam się<br />
- I kto to mówi? - prychnęła<br />
- Okej, to jak już mam z kim Cię zostawić to już pójdę. - powiedział lekko skrępowany Nath i wyszedł z sali.<br />
- Okej to teraz gadaj jak to z wami jest - Laura nie dawała za wygraną.<br />
- Z nami nic nie ma.! Znaczy między nami.<br />
- Wcale,! Może powiesz mi jeszcze że święty Mikołaj istnieje.!<br />
- To się akurat okaże za kilka tygodni.<br />
- Weź wyjdź...<br />
- Ekhem. Ja tu leże podpięta do tego czegoś - pokazałam na kroplówkę - a po drugie chyba nie chciałabys tu leżeć...<br />
- Racja. Ale tak na serio to widać że jest między wami chemia.<br />
- Laura idź się utop.! Masz ADHD czy udajesz chorego?<br />
- Mówię co widzę.<br />
- Zainwestuj w soczewki albo okulary.!<br />
- Przeciwsłoneczne? - spytała z entuzjazmem. Strzeliłam pięknego facepalna i przykryłam głowę kołdrą.<br />
- No jak do ściany...<br />
- Okej teraz na poważnie. Jest coś między wami?<br />
- Nic nie ma. - próbowałam sie wykręcić.<br />
- Ja widze że jest.<br />
- To na cholere się pytasz i męczysz chorego?!<br />
- Bo chcę to usłyszeć od ciebie.<br />
- Widać że jesteś blondynką...<br />
- Prawda? - strzeliła pięknego smajla i usiadła na krześle<br />
- Masz atak głupawki, prawda?<br />
- Aż tak to widać? - skrzywiła się. Teraz to już mną trzęsło.<br />
- Nie k*rwa. Wcale, nic nie widać. - przewróciłam oczami i odwróciłam się w drugą stronę.<br />
- Wyjdź i wróć jak twój mózg wróci z zakupów.<br />
- Skąd wiesz że byłam na zakupach?<br />
- Nowy błyszczyk? Do tego uszy od reklamówki z H&M wystają ci z torebki...<br />
- Poddaje się. - podniosła ręce w geście niewinności.<br />
- Dasz mi się chwilę zdrzemnąć?<br />
- Jasne - powiedziała i wyszła.<br />
<i>" Łąka pełna kwiatów. Słychać tłumiony szum rzeki oraz głośne śmiechy z oddali. Nie ma nic, tylko ja lażąca na soczystej zielonej trawie, rozkoszująca się każdą chwilą. W pewnym momencie widać dwie postacie kierujące się w moim kierunku, które stają się coraz bardziej wyraźne. Rozpoznaje tam Nathana i dziecko, dziewczynke z blond lekko pofalowanymi włosami i blękitno-zielonymi tęczówkami. Uśmiecham się radośnie, wstaje i podchodzę do nich. Z niewiadomych przyczyn biorę dziewczynkę na ręce i całuję w nosek okręcając się w okół własnej osi. W pewnym momencie wszystko znika. Zamiast łąki i kwiatów otacza mnie szara ulica, a dziewczynka i Nathan rozpływają się w powietrzu. W rekach zamiast dziecka trzymam tylko starą dziurawą kurtkę. Zaczynam krzyczeć ale dla przechodniów jestem niewidoczna. Zrezygnowana kład</i>ę<i> się na chodniku i pozwalam łzom swobodnie spływać po moich policzkach."</i><br />
Ze snu wyrwało mnie lekkie szarpanie za rękę. Otworzyłam oczy, jak się okazało pełne łez. Byłam cała spocona i zdezorientowana. W mojej głowie malowało się jedno pytanie: " Co to było?!". Rozejrzałam się po sali ale jedyne co widziałam to rozmazane plamy od nadmiaru łez. Przetarłam oczy rękawem koszuli i ponownie spojrzałam w każdy kąt jasnego pomieszczenia. Nade mną stał pochylony i zdezorientowany Nathan.<br />
- Co się stało? - spytał wycierając moje czoło małym ręcznikiem.<br />
- Nie mam zielonego pojęcia... - odpowiedziałam patrząc się w jeden martwy punkt przypominając i analizując sobie każdy moment tego snu.<br />
- Dobrze się czujesz?<br />
- Tak, o niebo lepiej niż wczoraj - uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam na łóżku.<br />
- Pakuj się. Zaraz zabieram cię do domu - oznajmił z uśmiechem i wyszedł z sali. Zapewne po wypis.<br />
Chwile zostałam z bezruchu myśląc nad przekazem tego snu, ale nasuwała mi się tylko jedna myśl, która w dodatku była dla mnie niemożliwa i nierealna. Ja po prostu nie mogłam się zakochać w Nathanie.! Chwile ogarnęłam mysli i zaczęłam się pakować a następnie ubierać. Po wykonaniu tych czynności usiadłam na łóżku czekając na Natha. Nie musiałam długo czekać. Wparował do sali po około trzech minutach, wziął torbe i zaprowadził do samochodu. Jechaliśmy w niesamowitej ciszy, co strasznie mnie irytowało więc postanowiłam włączyć chociaż radio na pierwszą lepszą stacje, byleby nie było takiej ciszy. Wybuchłam śmiechem widząc minę Nathana kiedy włączyłam radio i zaczęło lecieć <a href="http://www.youtube.com/watch?v=XbunXoWI7VU" target="_blank">Rocket</a>. Już miał przewijać na inną stację kiedy go powstrzymałam.<br />
- Czekaj.! Kocham tą piosenkę.<br />
- Ty... ty nas słuchasz?!<br />
- Oczywiście, i to jest jedna z moich ulubionych piosenek - uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam podśpiewywać refren.<br />
- Jesteś niemożliwa wiesz?<br />
- Wiem, bo to ja! - krzyknęłam z uśmiechem<br />
Śpiewaliśmy całą drogę piosenki The Wanted, a było przy tym sporo smiechu. Kiedy dojechalismy na miejsce bez słowa porwałam Natha do siebie na górę. Nawet nie przywitałam się z Lilly i Chrisem. Przegadalismy cały dzień, ale w końcu Nathan musiał coś spartolić.<br />
- A tak w ogóle to z kąd ta zmiana nastawienia co do mnie?<br />
- A nie wiem. Postanowiłam że będę dla ciebie milsza, bo w końcu nic mi nie zrobiłeś.<br />
- Wleciałem na ciebie w sklepie - uśmiechnął się<br />
- Okej, powiedzmy że tego nie uznam - pokazałam mu język i położyłam się na łóżku.<br />
- A tak w ogóle to muszę ci coś powiedzieć.<br />
- Gadaj - przewróciłam się na brzuch a głowę podparłam na łokciach.<br />
- No.. No bo ja, znaczy my wyjeżdżamy za niedługo w trasę koncertową.<br />
- Co.?!<br />
- No wyjeżdżamy w trasę, i... i wrócimy dopiero na początek wakacji.<br />
- Ale jak to? - głos mi zadrżał z niewiadomego powodu.<br />
- Nie mów że będziesz płakać.<br />
- Ja.. ja nie wiem. - łza zakręciła mi się w oku. Nathan widząc to przytulił mnie mocno ale to i tak nie pomogło. Wiadomość, że ponad pół roku nie będę go widzieć na oczy mnie dobiła chociaż nawet nie wiem z jakiego powodu chciało mi się płakać. Przecież nie jest mi bliską osobą tylko kolegą. Chyba...<br />
--------------------------------------------------------------<br />
Sratatata nowy dział. Wiem, niezbyt ciekawy ale wreszcie musiałam to zrobić. Sama nie mogę się doczekać aż będą razem :D<br />
Przepraszam że dopiero teraz dodaje ale mam w trzy dychy nauki i nie wyrabiam się nawet z oddychaniem :/<br />
Postaram się to nadrobić. Wena powraca ale w zwolnionym tempie, jak widać.<br />
Kinga mnie pociesza że wychodzą fajne ale ja tam wiem swoje...<br />
Do dupy sie robi.<br />
Nic tylko czekam aż Bd czas kiedy Lilly zacznie rodzić :D<br />
Ahh, to wszystko jest takie pogmatwane że nawet nie wiem jak to w opowiadanie złoże ale dobra :D<br />
Postaram się :D<br />
Do następnego :3<br />
<br />
<br />Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-39927683211390834762013-03-09T20:03:00.001+01:002013-03-09T20:04:09.410+01:00Rozdział 12W drzwiach stał listonosz.<br />
- List polecony Dla Moniki Brown<br />
- To ja - uśmiechnęłam się i odebrałam list. <br />
Spojrzałam na kopertę, z której wynikało że to jakieś urzędowe pismo z polski. Pomyślałam że to coś związanego z moimi rodzicami, dlatego nie miałam najmniejszej ochoty tego otwierać. Pożegnałam się z listonoszem i pobiegłam na górę zostawiając pozostałą korespondencję na komodzie. Wbiegłam do pokoju i podeszłam do stolika nocnego. Odsunęłam szufladkę i wsunęłam tam białą kopertę. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam na obiad. Nie miałam za bardzo apetytu, a ogólnie mówiąc to zaczęło mnie znowu mdlić. Bez celu zaczęłam rozrzucać frytki po talerzu.<br />
- Nie smakuje ci? - spytała wyraźnie zdziwiona Lilly<br />
- Tak jakoś nie mam apetytu. Mdli mnie. - Gdy to usłyszała zakrztusiła się przeżuwanym właśnie frytkiem.<br />
- Kochanie, a czy ty czasami.... - teatralnie przewróciłam oczami słysząc początek zdania<br />
- Nie ciociu, nie jestem w ciąży. Niby z kim?<br />
- Hmm... no wiesz... masz kolegów, chodzisz do szkoły no i całe dnie ostatnio spędzasz z tymi chłopakami z zespołu...<br />
- Ciociu, dlaczego zmuszasz mnie żebym to powiedziała na głos?<br />
- Ale co, bo już nie rozumiem...? <br />
- Jestem jeszcze dziewicą, starczy? Nie zamierzam tego na razie zmieniać...<br />
- Okej, okej... Tylko się upewniałam...<br />
- A tak w ogóle to przecież jak się jest w ciąży to sie ma większy apetyt prawda? - spytałam krzywiąc się na widok Lilly wpychającej w ciebie trzeci talerz frytek z majonezem.<br />
- A no tak - uśmiechnęła się szeroko<br />
- A swoją drogą to jak ty możesz jeść takie świństwo?! - skrzywiłam się i odwróciłam wzrok <br />
- Zrozumiesz jak sama będziesz ciężarną...<br />
- Kiedy, ja nie mam zamiaru mieć chłopaka, a co dopiero dziecka - poraz kolejny moja ciocia wytrzeszczyła oczy na moją odpowiedź<br />
- Ale, jak to? <br />
- Nie chce, żeby moje dziecko przeżywało w życiu taką stratę jak ja. Jeśli mnie albo jego ojcu coś się stanie będzie to przeżywało podobnie. A co dopiero kiedy straci nas oboje? To jest strasznie trudne. Trzeba od nowa budować swoje życie cegiełka po cegiełce, bo tamten świat ci się zawalił. To uczucie porzucenia jest nie do wytrzymania - znowu po moich policzkach popłynęło kilka łez ale szybko je starłam i udałam że nic się nie stało - a poza tym jest też inny powód dla którego nie chcę być w związku.<br />
- Jaki?<br />
- Strach przed porzuceniem. Nie raz widziałam jak moje koleżanki ryczały przed szkołą, bo widziały jak ich "chłopak" lizał się z inną. Ja nie chcę być czyjąś zabawką. A jeśli zajdę w ciążę i mnie zostawi, to moje życie już w ogóle nie będzie miało sensu. Nie wyobrażam sobie dzielenia łóżka z inną dziewczyną i ani trochę nie wyobrażam sobie siebie w związku.<br />
- Czyli ty ani razu nie miałaś chłopaka?!<br />
- Nie i jeśli dobrze przysłuchałaś sie temu co mówiłam to możesz się domyślić że nawet nie zamierzam.<br />
- Ale kochanie, ty nie możesz być tak pesymistycznie nastawiona na związek. Jeżeli widzisz że chłopak sie stara to mu zależy i to cholernie. Nie zawsze trafisz na takiego dupka który liczy na szybki numerek. Jeżeli spotkasz tego jedynego, poczujesz się tak... lekko. Nogi będziesz miała jak z waty i nie będziesz umiała przestać myśleć o tej osobie.<br />
- Oj kochanie, nie wiedziałem że tak na ciebie działam - z transu wyrwał ją Chris, który nawet nie wiem kiedy wszedł do kuchni i dał buziaka w policzek mojej towarzyszce.<br />
- Ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz - Lilly posłała mu zadziorny uśmieszek.<br />
Nie miałam ochoty gapić się na ich mizdrzenie się do siebie. Podeszłam bo blatu, nalałam sobie coli i ruszyłam na górę.<br />
- Pamiętaj, że jutro idziemy na kolację na miasto.! - krzyknął a mną wujek<br />
- A muszę iść? - powiedziałam jakby od niechcenia<br />
- Tak. Aha, i będzie z nami Karen z mężem i Nath'em. - moje spojrzenie wyraziło wszytstko. Ruszyłam na górę, jednak kiedy pokonywałam ostatnie schody poczułam że zaraz zwrócę. Ekspresowo pobiegłam do łazienki i zrobiłam to do czego dojść prędzej czy później musiało. Z niesmakiem w ustach położyłam się na łóźku i zasnęłam. <br />
<br />
Obudziłam się następnego dnia. Dalej było mi niedobrze i strasznie mną trzęsło, jednak nie chciałam zawieźć Lilly i Chrisa. Wstałam i poszłam się przebrać, gdyż dalej byłam w wczorajszych ciuchach. Założyłam dres i poszłam do salonu. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że telewizor tak jakoś samotnie sobie stoi, więc podeszłam po pilota, włączyłam eske i położyłam sie na kanapie. Akurat leciała piosenka Cover Drive All my love. Była taka jakaś spokojna i nawet nie wiedziałam kiedy znowu odpłynęłam. Obudziło mnie lekkie szarpanie za rękę. Niechętnie otworzyłam oczy, okazało się że to Laura.<br />
- Jak ci się nudzi to sie rozbierz i ubrań popilnuj. Ludzie chcą się wyspać...<br />
- Kobieto, powiem ci tylko tyle że jest już 16:30 a ty śpisz od wczoraj. Co się z tobą dzieje?<br />
- Ja.. ja nie wiem. Spać mi się chce.<br />
- Czyli nie idziesz z nami?<br />
- No pewnie, ze idę. Chwila tylko się zwlekę z łóżka... - zeszłam i poczłapałam do kuchni. Wzięłam sobie kromkę chleba z miodem, którą pożarłam w niecałą minutę. Umyłam lepkie ręce i poszłam na górę. Otworzyłam szafę na oścież, i jedyne co rzuciło mi się w oczy to <a href="http://images43.fotosik.pl/609/f6ec35852c55a451med.jpg" target="_blank">czarna sukienka </a> i <a href="http://www.merg.pl/data/gfx/pictures/large/7/6/8367_2.jpg" target="_blank">czarne koturny</a>. Nie chciałam marznąć więc założyłam do tego beżowe rajstopy i narzuciłam <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAE7_rFI8UY6XDiWnY9VxYv7KQPydPWPk6YGQZXbkLEMkxaxFnvwSpZAMr2cI0w7LARWU4z2PEVAxEGTs7kyuH4ebuhDV7U9be093AVLY7tEs4s5UQKfFl-smn4kNbpwAPXR0untUWXU1k/s1600/fashion-avenue-kurtka-skorzana-damska-ramoneska-cwieki-czarna_resize.jpg" target="_blank">czarną skórzaną kurtkę</a>. Ubrałam się na żałobę. Nie ukazywałam tego wcześniej ubiorem, bo żałobę nosi się w sercu a nie na sobie ale tego dnia nie miałam raczej humoru na weselsze kolory. Czułam się jak z krzyża zdjęta. Ubrana poszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Blada twarz, podkrążone oczy, rozkopane włosy, a najdziwniejsze było do że były pofalowane chociaż zawsze miałam proste. Musiałam coś ze sobą zrobić, dlatego włosy spięłam w kucyk i zaczęłam robić lekką poprawkę. Kiedyś widziałam przypadkowo jak to robi Laura, więc tylko troszkę za nią zapapugowałam. Korektorem zakryłam cienie pod oczami i krostki, nałożyłam trochę fluidu, tuszem pomalowałam rzęsy, zrobiłam małe smokey eye i inne takie duperele. Żebym nie była blada policzki lekko zarumieniłam różem i rozpuściłam włosy. Kiedy stwierdziłam że powoli zaczynam wyglądać jak człowiek wyszłam na dół i skierowałam się do salonu. Wszyscy już czekali na mnie na dole. Chris oczywiście w garniturze, Lilly w brązowej <a href="http://www.moda.komstyl.pl/148-1213-thickbox/ciazowa-sukienka-kopertowa-dekolt-4400.jpg" target="_blank">sukience </a> i w <a href="http://www.unicoshoes.pl/img/imagecache/1000x1000_product_media_IMG_6725_copy.jpg" target="_blank">czarnych niskich koturnach</a> a Laura w <a href="https://www.oui.pl/zdjecia_zoom/12325/Sukienka_Figl_M106_zielona_d.jpg" target="_blank">zielonej sukience</a> i <a href="http://www.faslook.pl/media/cache/52/19/5219c7dc20ce4f55b011b494a028a2d5.jpg" target="_blank">kremowych platformach </a>. <br />
- Monia, ty się pomalowałaś.! - zauważyła Laura<br />
- Musiałam, bo wyglądałam jak trup.<br />
- Oj nie przesadzaj...<br />
- To wyjdziemy dzisiaj? - niecierpliwił się Chris.<br />
- Tak, idziemy. - odpowiedziała mu Lilly. Wszyscy wzięli swoje kurtki i wyszliśmy. <br />
Na miejscu byliśmy po 10 minutach. Nath z rodzicami już tam siedział. Podeszliśmy do stolika, przywitaliśmy się i usiedliśmy na miejsca. Przypadło mi siedzieć pomiędzy Laurą a Nathanem. Muszę przyznać że do twarzy było mu w garniturze. Dopiero co przyszliśmy i znowu zaczęła się gadka pt. Co sobie zamówić?. Wzięłam sałatkę z kurczakiem i siedziałam cicho. Po pewnym czasie kelner przyniósł nasze zamówienia.<br />
- Nie mów że będziesz to jeść.. - skrzywił się Nath.<br />
- Coś nie pasuje..?<br />
- Nie no, okej. To teraz może powiedz w którym miejscu jesteś zwierzęciem, typu przeżuwacza.<br />
- Jestem umysłowym zwierzakiem i lubie sałatki. A tak w ogóle to gap się w swój talerz.<br />
Potem już tylko paplali rodzice Natha i Laury. Kończyłam swoją sałatkę kiedy znowu zaczął mnie ściskać żołądek. Przeprosiłam wszystkich i skierowałam się do łazienki. Po około 10 minutach do łazienki weszła Laura.<br />
- Boże dziewczyno ty wymiotujesz?! - podbiegła do mnie i pomogła wrócić moje ciało do pionowej postawy.<br />
- Nie, pije wodę z klozetu - powiedziałam z sarkazmem, chociaż w ogóle nie było mi do śmiechu.<br />
- Ale.. dlaczego? To ta sałatka, tak?<br />
- Nie. Mdli mnie od dwóch dni.<br />
- Kurcze, no to czemu w domu nie zostałaś?!<br />
- Nie chciałam psuć wieczoru.<br />
- Oh ty głupku... - pokręciła głową - będziesz jeszcze korzystać z usług, tego jakże zacnego kibelka?<br />
- Raczej nie - spuściłam wodę i poszłam umyć ręce.<br />
- Zaczekaj tu. Nath cię odwiezie <br />
- Alee.... - nie zdążyłam dokończyć bo już jej nie było.<br />
Spojrzałam w lustro, które prawdę mi powiedziało. Wyglądałam okropnie. Blada, rozkopane włosy i lekko rozmazany makijaż. Poprawiłam lekko włosy, zmyłam zacieki makijażu i wyszłam z łazienki. Pod drzwiami czekał już Nathan. Jego mina gdy mnie zobaczył była bezcenna. Bez słowa chwycił mnie za rękę i pociągnął w kierunku samochodu. Chwile jechaliśmy w ciszy, którą postanowiłam przerwać.<br />
- Nie jestem w ciąży. - na te słowa usłyszałam jak wypuszcza powietrze z płuc. - no nie mów że myślałeś że jestem <br />
- Nawet nie wiesz o czym myślę, więc nie wyciągaj pochopnych wniosków.<br />
- Nathan, ja nie myślę ja to wiem - zaczęłam się śmiać, co było błędem. Poczułam ukłucie w żołądku.<br />
- No okej. Przejrzałaś mnie...<br />
- Ty w ogóle byłeś zazdrosny?! O mnie?! Boże.. ludzie! zabierzcie mnie stąd! Czy ja wszystkim muszę mówić o tym że nigdy nie miałam chłopaka i jak na razie nie widzę takiego który był dobrym kandydatem?<br />
- A ja? - spytał ze smutną minką. W jednej chwili spoważniałam. Przypomniało mi się co do mnie czuje.<br />
- Nathan - zaczęłam spokojnie - ty dobrze wiesz, że nie możemy...<br />
- A chciałabyś? - przerwał<br />
- Ja... ja... - zacięłam się. Nie chciałam go skrzywdzić, ani nie chciałam zerwać naszej przyjaźni. - Nathan, ja wiele rzeczy chce, ale są takie, których po prostu mieć nie mogę. - oparłam głowę o szybę.<br />
- Dobrze wiesz, że aż taką bliską rodziną nie jesteśmy.<br />
- Możemy chwilowo skończyć ten temat? Ja naprawdę nie czuję się najlepiej...<br />
- Okej - powiedział i zatrzymał się na podjeździe.<br />
Odpięłam pasy i zaczęłam się wygramalać z samochodu. Pan Sykes wziął mnie za rękę i poprowadził w kierunku drzwi. Wygrzebałam kluczyk z doniczki i weszliśmy do środka. Ledwo weszłam i znowu poleciałam do łazienki. W pewnym momencie myślałam że zaraz wyjdzie ze mnie cały układ pokarmowy. Nadmiar kwasów zniszczył mi śluzówkę i przełyk zaczął mnie boleć. Wyszłam z łazienki i poczłapałam do kuchni. Pomyślałam że poeksperymentuję i zrobię sobie kisiel. W końcu żelatyna może zrobić lekki poślizg i nie będzie mnie tak szczypać przełykanie śliny. Z bólem w gardle nastawiłam wodę w czajniku i weszłam do salonu w którym przebywał Nath i czytał gazetę.<br />
- Będziesz kisiel..? - wychrypałam resztką sił<br />
- Nie dzięki. Czytam bardzo ciekawy artykuł. - w tem momencie podeszłam bliżej żeby przeczytać nagłówek.<br />
--------------------------------------------------------<br />
Wieeem, zabijecie mnie za to że w takim momencie przerwałam ^^<br />
Jestem średnio zadowolona z tego działu. Wena tak jakoś prysła, ale nie martwcie się, dział powstanie. Niedawno założyłam nowego bloga, także o The Wanted, tylko tym razem o Tomie. ( Też go kocham :3 )<br />
Tu macie linka: <a href="http://trzeba-tak-kochac-jak-swieci-slonce.blogspot.com/" target="_blank">http://trzeba-tak-kochac-jak-swieci-slonce.blogspot.com/</a><br />
Postanowiłam że tam będe mądrzej pisać, ale zabawnie też będzie. Postanowiłam że będą tam lepiej opisane emocje i odczucia, chociaż nie wiem czy wyjdzie. Tak jak pisze w moim opisie: jestem wariatką, więc trudem wychodzi mi pisanie na poważnie. Nawet <a href="http://kikusia29091998.blogspot.com/" target="_blank">Kinga</a> mi dzisiaj napisała: Ty potrzebujesz mózgu koniecznie ! A to tylko dlatego że napisałam jej żeby zaczęła jeść fasolkę, bo Ameryka potrzebuje gazu ._.<br />
No nic, może rzeczywiście przesadzam z czekoladą? ( to po niej mam odloty ).<br />
Okej. Dział jest a na następny poczekacie sobie do następnego tygodnia, bo muszę nabrać weny ._.<br />
Dziękuję wszystkim czytającym moje bazgroły :3 ( Jesteście koffani :***** )<br />
Czekam o wasze opinie, na temat tego czegoś powyżej tych małych kresek idących poziomo przez tego posta. :D<br />
Okej, ide bo na serio się rozpiszę, a nie chcę was męczyć xD<br />
To do następnego :***Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-77649291458167350682013-03-03T10:54:00.001+01:002013-03-03T11:15:20.796+01:00Rozdział 11<br />
Obudziłam się w swoim pokoju, ale nie sama. Na kanapie na przeciwko łóżka leżał Nathan skulony jak bobas. Cichutko wstałam i chciałam sobie zrobić żart z jego pozy. Do szkoły miałam jeszcze trochę czasu więc wyciągnęłam kosmetyczkę, z nieużywanymi jeszcze kosmetykami zaczęłam zabawę. Delikatnie, żeby go nie obudzić pomalowałam mu usta i oczy, do tego pokarbowałam grzywkę. Opisując w kilku słowach jego wygląd: Wyglądał jak klaun. Cicho śmiejąc się pod nosem wyciągnęłam z szafki nie używany od lat aparat fotograficzny. Należał do tych starszych ale robił eleganckie zdjęcia. Cyknęłam kilka fotek i postanowiłam obudzić pana Sykesa, chociaż żal było mi się pozbyć tego widoku z przed oczu. Zaczęłam go szturchać ale jak zwykle na marnę. Wcisnęłam się pomiędzy niego a oparcie i całym swoim ciałem zepchnęłam go z hukiem. Na szczęście zadziałało, bo w innym wypadku zastosowała bym bardziej drastyczne środki pomocy.<br />
- Co... Ooo już wstałaś? - wystękał zaspanym głosem z dodatkiem ziewnięcia podczas przecierania oczu<br />
- A czemu miałabym nie wstawać?<br />
- No wiesz, po tym co się wczoraj działo...<br />
- Co się wczoraj działo? - powiedziałam podniesionym już głosem<br />
- No, nie wiem jak ci to powiedzieć...<br />
- Yyyyy.... najprościej jak potrafisz, i zrozumiale dla mnie?<br />
- Byłaś na haju.<br />
- Ahaaa? Spoko.. to teraz wyjaśnij mi jakim cudem? Przecież ja nie paliłam, nie pale i palić nie będę.<br />
- No właśnie też się zastanawiam.<br />
- A dokładniej, to co ja wczoraj robiłam bo nie pamiętam? - na moje słowa chłopak wybuchł śmiechem<br />
- Striptiz dla ubogich - prawie to wykrzyczał<br />
- Co?! - oczy pewnie miałam szerokie jak nakrętka od frugo<br />
- Żartuję... - Sykes cały czas się śmiał a ja już wnerwiona zaczęłam się śmiać razem z nim. Podczas ataku głupawki wyglądał jeszcze gorzej z tym makijażem. Dodatkowo uroku całej jego twarzy w mojej artystycznej tapecie dodawał jednodniowy zarost.<br />
- A ty z czego rżysz? - wystękał pomiędzy atakami śmiechu. A ja, oczywiście jak to ja bez słowa podeszłam do biurka i wyciągnęłam z szufladki małe lusterko dalej rechocząc pod nosem.<br />
- Z tego - wystawiłam mu lusterko przed nos. Jego mina była bezcenna. Teraz to ja się turlałam po dywanie jak dziecko neo.<br />
- Zbezcześciłaś urok osobisty Nathana Jamesa Sykesa! Zginiesz marnie! - i rzucił się na mnie z łaskotkami. Zaczęłam się śmieć jeszcze bardziej. W końcu nie wytrzymałam, przewróciłam się na brzuch i czołgając się jak żołnierz w Afganistanie dotarłam do łóżka. Ściągnęłam jedną z kilku poduszek i zaczęłam walić nią w Nathana. Udało mi się go na chwilę ogłuszyć ale moje starania poszły na marnę. Dalej przez jakieś 5 minut łaskotał mnie w najbardziej wyczulonych miejscach. Na szczęście w końcu opadł z sił po siłowaniu się ze mną.<br />
- Okej, a tak na serio to co robiłam? - próbowałam uspokoić oddech<br />
- Chciałaś patatajać na różowym jednorożcu, a jeszcze później unosić się na jego łzach - oboje wybuchliśmy śmiechem<br />
- To dowód na to, że narkotyki mi nie służą<br />
- No, a ja dziwiłem się że jeszcze ci żeby nie wyschły od tego notorycznego śmiechu<br />
- Fajnie, ale my tu gadu gadu a ja do szkoły muszę iść...<br />
- A która godzina? - spytał a ja spojrzałam na zegarek<br />
- O cholera 7:15<br />
- Okej, to ty leć do łazienki a ja cię spakuję - oznajmił na co ja zatrzymałam się w miejscu i obróciłam cię do niego na pięcie<br />
- Yyyy ty, i pakowanie? - uniosłam lewą brew<br />
- Często pakuję Jess do szkoły - uśmiechnął się jak by gadał z dzieckiem z ADHD<br />
- Aaahaa... A kim ona właściwie dla ciebie jest, bo już nic nie rozumiem...<br />
- Siostrą, a tym myślałaś że kim?<br />
- Dziewczyną? - powiedziałam niepewnie spuszczając wzrok na co Nath parsknął śmiechem<br />
- Tak... Jess moją dziewczyną...Idź lepiej do łazienki a mnie tu nie zagaduj<br />
- Okej, ale ubrania..! - wróciłam się do szafy i wybrałam pierwszy lepszy ciuch. Wylosowało się akurat na<a href="http://pu.i.wp.pl/k,ODEzMjQyNTUsNTA5OTMwNzI=,f,Uroczy_zestaw_do_szk_Wd_big.jpg" target="_blank"> to </a>. Poleciałam do łazienki, umyłam zęby, odświeżyłam się ubrałam i wyszłam w pośpiechu. Była 7:25. " Nie jest źle"~ pomyślałam. Patrząc jak radzi sobie Nathan zaczęłam rozczesywać włosy. Postawiłam że pierwszy raz pójdę do tej szkoły w wysokim kucyku gdyż było mi w nim ładnie i akurat pasował do stroju. W tym samym momencie jak skończyłam się czesać a Nath mnie pakować więc pociągnęłam chłopaka za rękę na dół, przy okazji weszliśmy do łazienki, żeby zmyć mu moje picasso z twarzy i na nowo wyprostować grzywkę. Lilly była zaskoczona jego obecnością w naszym domu, ale widząc że miałam dobry humor nic nie mówiła. Wcisnęłam w Nathana 2 kanapki tak jak w siebie. Po śniadaniu pociągnęłam Laurę i Nathana za rękę i wciągnęłam do samochodu. Ja oczywiście zajęłam miejsce kierowcy, a Nathan wolał być z tyłu.<br />
- Ty prowadzisz?!<br />
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - powiedziałam odpalając silnik. Ruszyłam z podjazdu z piskiem opon. Korzystając z okazji że w radiu dalej siedziała moja mp3 włączyłam muzykę. Wypadło na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=TbQaCCb_Gzc" target="_blank">Wiley - Can You Hear Me</a>. Z racji tego że jechała ze mną Laura jechałam wolniej, co chyba ucieszyło chłopaka. Na światłach posłałam mu lekki uśmiech, który odwzajemnił. Po 10 minutach byliśmy pod szkołą. Specjalnie, ze względu na Natha zaparkowałam w miejscu, gdzie stały raczej zgraje chłopaków, niż dziewczyn. Miałyśmy jeszcze trochę czasu więc pogadaliśmy chwilę przed szkołą. Było kilka komentarzy pod moim adresem typu: "Lalunia to twój gach?" ale myślałam że walne orła ze śmiechu kiedy ktoś zarzucił fajnym tekstem na Nathana. Jego mina wyrażała wszystko. No cóż, który gwiazdor ( szczególnie Nath ) nie przejął by się komentarzem typu: "Widziałem cię w sklepie rowerowym na półce z pedałami". Jeszcze inny zarzucił takim tekstem: "Nie mów tyle, bo ci się żylaki na zębach porobią". Na tym już kompletnie odjechałam, ale jest sam sobie winien. Wybrał idealny temat żeby się ze mnie ponabijać, a mianowicie wczorajszy wieczór w parku Disneya. Po miłym monologu spytał się o której kończę lekcje, i zaproponował podwózkę do domu. Zgodziłam się, powiedziałam że o 15:15 i zniknęłam w tłumie kujonów.<br />
<br />
Szkoła zleciała strasznie szybko. No tak, w końcu czwartek. Jeszcze dostałam 4 z kartkówki z matematyki. Coś czułam że ten dzień będzie udany. Laura poszła do koleżanki, więc chyba dzień spędzę z Nathem. Nath stał w tym samym miejscu , w którym ja stanęłam rano. Gdy tylko mnie zobaczył pojawił się uśmiech na jego twarzy. Pokazałam mu gestem żeby zmykał z miejsca kierowcy, na co tylko pokręcił głową i wykonał polecenie.<br />
- Co ty taka zadowolona? - spytał, kiedy tylko weszłam do insygni.<br />
- A tak jakoś - uśmiechnęłam się i odpaliłam samochód. Nath od razu zabrał się za zapinanie pasów. - No okej, niech ci będzie. Tylko dlatego że mam dobry humor pojadę 45km/h.<br />
- Dzięki ci Boże, ale aż tak wolno nie musisz, przecież...<br />
- Nie prowokuj mnie Sykes - wysyczałam przerywając mu<br />
- No okej..<br />
- Gdzie chcesz jechać?<br />
- Może do mnie?<br />
- Okej - poprawiłam lusterka i jak to w moim zwyczaju ruszyłam z piskiem opon. Jechaliśmy w milczeniu przez jakieś 7 minut.<br />
- A może puścisz jakąś muzykę, bo tak jakoś cicho...<br />
- A jaką być chciał? - wyszczerzyłam się w uśmiechu<br />
- Hmm, no nie wiem. Może lepiej ty wybierz, ja nie znam piosenek na twoim mp3.<br />
- Rozumiem, że mówiąc "wybierz" chodzi ci o "wybierz polską".<br />
- Poddaję się, przejrzałaś mnie. - na te słowa tylko się uśmiechnęłam i włączyłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=AusDw4Qxunw" target="_blank">Video - środa czwartek ale już remix</a>, bo oryginał mi się znudził. Śmiałam się, kiedy Nathan próbował powtórzyć jakieś słowo i jakoś na tym zleciała nam droga. Wyszłam z samochodu, jednak znowu zachwiałam się przed drzwiami.<br />
- Może lepiej ty wejdź pierwszy. Ja chcę jeszcze pożyć.- cofnęłam się o dwa kroki, kiedy tylko usłyszałam hałas dochodzący zza drzwi. Nathan wszedł do środka a tam czysty armagedon.<br />
- Co tu się... - nie zdążył dokończyć, gdyż na jego idealnie ułożonej grzywce rozbiło się jajko. Ogólnie w całym domu były porozrzucane jajka.<br />
- Przynajmniej masz idealną maseczkę na łupież - wydukałam zwijając się ze śmiechu. Nie wytrzymałam i musiałam kucnąć na ziemi, żeby nie pęknąć, jednak to był błąd. Poczułam uderzenie w głowę czymś co się rozwaliło i zaczęło ściekać po moich włosach. Podniosłam głowę, żeby sprawdzić co się stało, i zobaczyłam Nathana, z bananem na twarzy, który czekał na moją reakcję. Dotknęłam włosów i palcami wywnioskowałam że to jajko. Spróbowałam się opanować, a jednocześnie zadziałać. Wstałam i bez jakiegokolwiek przejęcia weszłam z bananem do kuchni. Przywitałam się z chłopakami i zaczęłam wyjmować potrzebne mi produkty.<br />
- Chłopcy, macie ochotę na ciasto?<br />
- Ciasto?! - odkrzyknęli wszyscy razem i popatrzeli w moją stronę.<br />
- Jeśli tak, to zostawcie mi troche tych jajek. - powiedziałam i zabrałam się do pracy. Ubiłam białka, wymieszałam z cukrem i z żółtkami, dolałam olej, mąkę, kakao, proszek do pieczenia... i odstawiłam masę na stół. W pewnej chwili zauważyłam że wszyscy idą do kuchni. Na widok Sykesa uśmiechnęłam się delikatnie. Dalej miał jajko na włosach, z reszta tak jak ja. Wszyscy usiedli koło stołu, a że Nath usiadł koło piekarnika, mój plan był jeszcze prostszy. Wlałam ciasto do formie i udałam się w kierunku piekarnika. Zatrzymałam się za Nathanem i puściłam oczko do chłopaków, którzy tylko się uśmiechnęli. Na ten znak przechyliłam formę nad głową BabyNatha, a jego włosy momentalnie pokryła ciemna masa.<br />
- Już nie żyjesz... - ręką ściągnął większość masy i zaczął mnie gonić po pokoju. Dogonił mnie koło drzwi wejściowych i zaczął wcierać ciasto w moje włosy. Kucyka mi już dawno rozwalił.<br />
- Nathan, przestań... - próbowałam mu przerwać ale na marnę<br />
- Nawet ładnie ci w czekoladowych włosach - przyznał układając mi fryzurkę. Bezradnie usiadłam na podłodze po turecku i skrzyżowałam ręce na piersiach, czekając aż to się skończy.<br />
- A wiesz że tobie też? - powiedziałam z nutką sarkazmu<br />
- Okej, młody dosyć, idź się umyć i skończ jej dokuczać. Zobacz, ma całą bluzkę czekoladową...- powiedział na szczęście jedyny normalny, czyli Max.<br />
- Och, dziękuję za litość milordzie - powiedziałam sarkastycznie, kiedy tylko mnie puścił<br />
- Mój pokój jest na przeciwko Nathana. Drzwi obok biurka prowadzą do łazienki, a czyste ręczniki znajdziesz w szafce pod zlewem. Umyj się, a uwierz mi że dobrze ci to zrobi. - zaproponował Siva wchodząc do salonu.<br />
Nie pozostało mi nic innego jak pójście do łazienki Sivy. Pokój był w kolorze czerwono - śmietankowym. Jasne zasłony, meble i pościel idealnie kontrastowały z ognistymi ścianami i ciemną podłogą. Z szafki pod zlewem wygrzebałam ręczniki, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Nie spędziłam dam dużo czasu, bo 10 minut. Wyszłam a wraz ze mną cudny zapach wanilii. Opatuliłam się ręcznikiem, i w tym momencie przypomniało mi się że zapomniałam o jakiejś koszulce na przebranie. Poprawiłam ręcznik i cicho wyszłam na korytarz. Po cichutku uchyliłam drzwi do pokoju Natha i weszłam do środka. Zabrałam się do ich zamykania, a zanim się odwróciłam w stronę pokoju z łazienki zdążył wyjść Nathan..Też w ręczniku.<br />
- Przyszłam się spytać, czy nie pożyczył byś mi jakiejś zbędnej albo za dużej koszulki...<br />
- Jaasne... - wystękał i obrócił się w stronę szafy. Czy ja aż tak działam na chłopaków..? - masz - uśmiechnął się i podał swoją sutannę.<br />
- Dzięki - stanęłam obok okna - masz bardzo ładny widok z okna. A tak w ogóle, czy ty zawsze po myciu od razu układasz sobie grzywkę? - spytałam widząc jego fryzurę.<br />
- Tak, a co w tym dziwnego? - zaczęłam się chichrać i obmyślać plan zemsty, za moją fryzurę.<br />
- Nic, Nathanku - uśmiechnęłam się złośliwie i roztrzepałam mu grzywkę<br />
- Oooo, nie. Tego to ci już płazem nie puszczę - uśmiechnął się i zaczął mnie szarpać za ręcznik<br />
- Puść mnie zboczeńcu... Jesteś niewyżyty seksualnie.! No Nathan, bo potargasz - słysząc że kilka nitek puściło, postanowiłam zaryzykować. Jedną ręką chwyciłam kremową zasłonę a drugą puściłam ręcznik, szybko okręcając się w cielisty materiał. Nim się obejrzał stałam dokładnie owinięta jak larwa motyla w kokonie.<br />
- Kurcze, zawsze coś...<br />
- Opanuj się. Jak chcesz takie rzeczy widzieć to idź do burdelu. Kasy ci nie brakuje.. - przerwałam z sarkazmem<br />
- To tylko dla żartu.. - próbował się wykręcić.<br />
- Człowieku, czy ty siebie słyszysz? Chciałeś ze mnie zedrzeć ręcznik dla żartu..? Powiedz mi może co ty masz w głowie, bo mózg chyba zmienił swoje miejsce zamieszkania 19 lat temu... Czy ty zdajesz sobie sprawę, że jestem naga?<br />
- Teraz w zasłonie, z resztą i tak bym się obrócił - wyszczerzył się<br />
- Yhmm, na pewno. Oddaj mi ręcznik - posłusznie położył mi go na rękę, którą wcześniej wyciągnęłam w jego kierunku - a teraz odmaszerować - zasalutowałam. Ostatnio dość często to robię.<br />
Wyszedł z pokoju a ja od razu założyłam na siebie ręcznik i poczłapałam z powrotem do pokoju Sivy. Założyłam bieliznę, koszulkę Natha, spodnie i uchyliłam trochę okno żeby wywietrzyć wilgoć. Chwilę odczekałam zamknęłam go i wróciłam do chłopaków.<br />
- Od razu lepiej wyglądasz - rzucił na sam początek Max.<br />
- Popieram - usłyszałam głos Toma i Sivy.<br />
- Dzięki, to co robimy?<br />
- Ja myślałem o butelce.! - pierwszy wyrywał się Tom<br />
- Okej.. ale mam nadzieję że nie na całowanie? - pytałam, na co chłopcy tylko spojrzeli po sobie z obrzydzeniem i pokiwali głowami na nie.<br />
Usiedliśmy wszyscy w kółku na dywanie, w między czasie Tom wygrzebał butelkę po piwie zza fotela.<br />
- To kto zaczyna? - spytał z zaciekawieniem Jay<br />
- Najstarszy - uśmiechnął się łobuzersko Tom i zaczął kręcić. Wypadło na Jaya.<br />
- Okej, to pytanie czy zadanie?<br />
- Wolę zadanie - odparł przerażony loczek<br />
- Okej, w takim razie pocałuj swojego gada, ale prosto w usta - zastrzegł sobie Parker<br />
- To wbrew naturze - spojrzał na niego obrzydzony Max<br />
- Eee tam, marudzisz - w tym momencie do salonu wszedł Jay ze swoją jaszczurką. Nieświadomie odruchowo się odsunęłam za Sivę.<br />
- Widzę, że ktoś tutaj się gadów boi - zaczął naśmiewać się Max<br />
- Jak ci tak wesoło to zaraz poczujesz go w tyłku - rzuciłam na co wszyscy z wyjątkiem Maxa wybuchli śmiechem<br />
- Wierz mi, nie chcesz tam zaglądać - wybełkotał Nath, który w tym momencie zwijał się ze śmiechu<br />
- A kto powiedział że ja tam zajrzę? Po prostu wsadzę dziada i gitara...<br />
- Okej, koniec paplania. Dajesz Jay - popędzał go Tom. Jay słysząc to wykonał zadanie, niestety ja poczułam że robi mi się niedobrze.<br />
- Kocham cię Neytiri - powiedział do swojego gada i włożył z powrotem do terrarium.<br />
Usiadł ponownie w kółku i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.<br />
- Pytanie, czy zadanie? - spytał loczek<br />
- Yyy... po tym co tu widziałam wolę pytanie<br />
- W takim razie powiedz, kto był tym szczęściarzem, z którym pierwszy raz się całowałaś? - zatkało mnie... co miałam powiedzieć jak nie prawdę?<br />
- Nathan - szepnęłam<br />
- Jeszcze raz bo nie słyszeliśmy - niecierpliwił się Tom<br />
- Nathan - wybełkotałam i spojrzałam na niego. Jego mina wyrażała wszystko a ja widząc to tylko spuściłam głowę.<br />
- Ale jak to...? nic nie rozumiem... Wy się całowaliście?! - spytał zszokowany Siva. Nic nie odpowiedziałam.<br />
- Zmusiłem ją. Znaczy... to był odruch. Myślałem że też tego chce...<br />
- Nathan, my jesteśmy rodziną... - wysyczałam na co tylko Tom zakrztusił się piwem, którego dopiero wziął pierwszy łyk.<br />
- Wy rodziną jesteście?! Boże, ja już nic nie rozumiem - chwycił się za głowę Siva<br />
- Ja też nie...Okej, już powinnam wracać.<br />
- Odwiozę cię - zaoferował się Nath<br />
- Dzięki... To na razie - założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Bez słowa wpakowałam się na miejsce pasażera w insygni. Jednym słowem Nath, był zaskoczony moim wyczynem. Bez słowa usiadł za kierownicą i odpalił silnik. Jechaliśmy w milczeniu, ale oczywiście musiała się ona skończyć.<br />
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?<br />
- O czym?<br />
- Dobrze wiesz o czym...<br />
- O tym że nie chcę, czy o tym że to był mój pierwszy pocałunek?<br />
- I o tym i o tym...<br />
- Hmm... pomyślmy... Po pierwsze nie pytałeś mnie o zdanie, a po drugie jak mogłam cokolwiek powiedzieć jak zatykałeś mi usta swoimi?<br />
- Mogłaś sie wyrwać.<br />
- Ojj wierz mi, jak bym jeszcze miała taką możliwość...<br />
- No okej, przepraszam. Po prostu nie chcę ukrywać że podobasz mi się, i nic na to nie poradzę. Jesteś wyjątkowa, i nigdy nie spotkałem kogoś kto działał by na mnie tak jak ty.<br />
- Nathan...<br />
- Ja przepraszam.Wiem że jesteśmy rodziną i te sprawy... Nie chcę niszczyć naszej znajomości. Będziemy się dalej przyjaźnić?<br />
- Nathan!<br />
- Tak?<br />
- Jakieś kilkanaście sekund temu przejechałeś obok mojego domu.<br />
- O kurde, ale ze mnie gapa.<br />
- Jak nawet nie wiesz kiedy dochodzisz w łóżku to się nie dziwię że nie masz dziewczyny - zaśmiałam się<br />
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne...<br />
- To nie było śmieszne, Życie jest śmieszne...<br />
- Czy ty coś sugerujesz? - spytał zatrzymując się pod moim domem<br />
- Jaa? W życiu... - spojrzał na mnie z pode łba -ohh, kurcze nie te słowa...<br />
- Błagam, żeby ci tylko nic głupiego do głowy nie przyszło.<br />
- O mnie sie nie bój. - uśmiechnęłam się lekko<br />
- A odpowiesz mi na moje pytanie? - zrobił taką słodką minę, że nie mogłam mu odmówić<br />
- Odpowiedź brzmi, tak - wyszczerzyłam się i pocałowałam w policzek - dziękuję za bluzkę - wyszeptałam i wyszłam z samochodu. Niepewnie podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Usłyszałam że Nath dopiero odjeżdża. Pewnie czekał aż wejdę, no ale cóż mi pozostało jak nie wejście do środka? W salonie siedziała Lilly i trzymała się za dość duży brzuch.<br />
- No hej... - przywitałam się nieśmiało i usiadłam na fotelu obok.<br />
- Hej Moniu. Coś się stało?<br />
- Chciałam przeprosić. Dość że wam tyłek zawracam to jeszcze psuje wam nerwy.<br />
- Nic się nie stało, to nasza wina. Nie byliśmy z tobą do końca szczerzy...<br />
- Ciociu, ale to nie zmienia faktu że jesteś w ciąży i nie możesz się denerwować...<br />
- Ale nic się nie stało i to jest najważniejsze. A teraz mykaj się przebrać. A tak w ogóle to o ile dobrze pamiętam miałaś na sobie inną koszulkę...<br />
- Byłam u Nathana i usmarowałam się czekoladą, to pożyczył mi swoją - wzruszyłam ramionami.<br />
- Dobrze, zaraz podgrzeję ci obiad. - wstała i poszła do kuchni a ja na górę. Ubrałam się w <a href="http://www.preorder.pl/img/product_media/MG_8427.jpg" target="_blank">pomarańczowe spodnie dresowe</a>,<a href="http://img.pakamera.pl/i1/5/770/damskie-12129395_8145929770.img" target="_blank"> czarny t-shirt</a> i w samych skarpetkach zeszłam na dół.W pewnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.<br />
- Ja otworzę - krzyknęłam schodząc po schodach. Podleciałam do drzwi i otwarłam je. W drzwiach stał....<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale nie miałam weny i dopiero 2 dni temu skończyłam go pisać a jakoś nie miałam okazji żeby dodać. Mam nadzieję że się spodoba.<br />
Chciałam wam z całego serca podziękować za te 1100 wejść :)<br />
Jesteście kochani :*****<br />
A jeśli chodzi o komentarze typu: "<span style="background-color: black; color: white; font-family: 'Times New Roman', Times, FreeSerif, serif; font-size: 18px; font-style: italic; line-height: 25px; text-align: justify;">A ja chciałam zrobić ich parą, a Ty mi tu z rodziną wyjeżdżasz! -.-" To już dawno, jak wymyśliłam że będą rodziną obmyśliłam plan rozwiązania problemu, więc spokojna wasza uczesana ^^ Będą razem na 100, ale niestety jak się można domyślić będą wzloty i upadki. Kto dobrze pomyślał mógł się zorientować że to za sprawą Dionne. -.-</span><span style="background-color: black; color: white; font-family: 'Times New Roman', Times, FreeSerif, serif; font-size: 18px; font-style: italic; line-height: 25px; text-align: justify;">Do następnego :*</span>Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-33826318533926762322013-02-23T18:16:00.001+01:002013-02-23T18:18:46.839+01:00Rozdział 10<br />
Dzięki idealnym wskazówkom Nathana trafiliśmy... na jakieś pustkowie! Zdenerwowana musiałam odreagować na świeżym powietrzu. Wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami a za mną oczywiście BabyNath.<br />
- No przepraszam... - zrobił minę zbitego psiaka<br />
- A masz za co?<br />
- No sorki, mój GPS zawiódł...<br />
- To ty nawet nie wiedziałeś gdzie jechać?!<br />
- Wiedziałem, tylko chciałem wybrać inną drogę żebyś zwolniła...<br />
- Człowieku, ty nie masz mózgu a co dopiero GPS'a!<br />
- Wiem... oto cała przykra prawda o mnie...<br />
- Weź się nie mądraluj, tylko chowaj gdzieś samochód i idziemy...<br />
- Ale dokąd?<br />
- Szukać zasięgu, albo chociaż jakiegoś budynku, szopy.. nie wiem! Szukaj czegokolwiek!<br />
- Znalazłem.<br />
- Ale co?<br />
- Idealną matkę dla moich dzieci. Będziesz im robiła genialne wykłady na temat życia.<br />
- Wiesz co..? - już nie wiedziałam co powiedzieć. Tylko zmarszczyłam brwi i ruszyłam przed siebie.<br />
Byłam kilka metrów od Nathana a ten już musiał coś spartolić. Moich uszu dobiegł dźwięk zderzenia czegoś z czymś. Nie musiałam cię długo zastanawiać żeby odgadnąć że mój kochany Nathanek zatrzymał moją kochaną insygnie na drzewie. Odwróciłam się na pięcie, na szczęście to nie było takie stuknięcie żeby auto się rozpadło, tylko żeby zostało lekkie wgniecenie.<br />
- Człowieku, co ty robisz?! Tobie na łeb upadło?!<br />
- Kazałaś mi schować samochód...<br />
- Ale nie na drzewie!... - ten dzień był chyba gorszy od wszystkich innych, z wyjątkiem dnia śmierci moich rodziców. Musiałam ochłonąć. Usiadłam na ziemi i zaczęłam liczyć: 1...2...3...4...<br />
- Baranki liczysz?<br />
- Sam jesteś jeden wielki baran!<br />
- Ale o co ci chodzi?<br />
- Przeżywam właśnie załamanie psychiczne, jeśli cię to interesuje...<br />
- Boże, ja nigdy nie zrozumiem kobiet.. - wsiadł do samochodu i tym razem jak człowiek zaparkował gdzies w krzakach a ja dalej siedziałam na ziemi...- no to idziemy..<br />
- Ale... - nic nie zdążyłam powiedzieć. Nath, nie robiąc sobie nic z tego że właśnie umierałam w jego towarzystwie wziął mnie na ręce i poszedł gdzieś przed siebie.<br />
Minęła jakaś godzina odkąd błądziliśmy po jakimś lesie. Nie chciałam go męczyć dlatego zeskoczyłam z niego i dalej szłam sama. Jakieś 2km później zauważyłam dość dużą willę pośród drzew. Bez zastanowienia pobiegłam w jej kierunku, a Nath oczywiście za mną. Była ogrodzona kutym czarnym płotem, który nie był dość wysoki. Zatrzymałam się tuż przed nim.<br />
- Co zamierzasz? - spytał chyba pierwszy raz podczas przebywania na tym pustkowiu na poważnie.<br />
- Przeskoczyć płot i dobrać cię do telefonu..?<br />
- Oooo nie. Co to to nie. Ja się na to nie piszę, z resztą tobie też nie pozwalam.<br />
- Ale dlaczego..?<br />
- To włamanie!<br />
- Chcesz cały dzień przesiedzieć na tym pustkowiu?!<br />
- Jeżeli nie ma innego wyjścia to tak! Nawet jak bym miał spędzić go razem z tobą, czyli mądralą od siedmiu boleści...<br />
- Oj, Nathaan.. pomóż mi tylko przeskoczyć ten płot. O nic więcej Cię nie proszę...<br />
- A dasz mi w tedy spokój?<br />
- Dozgonny...<br />
- Aż tak dużo odpoczynku od ciebie nie potrzebuje - uśmiechnął się i posadził mnie na płocie<br />
- Zaraz wracam, a ty siedź na czatach. Jak co zwiewaj, ja sobie poradzę. - zeskoczyłam z płotu i wbiegłam na teren posesji.<br />
Zauważyłam że garaż jest otwarty i jednocześnie pusty, czyli właściciel się gości raczej nie spodziewał. Weszłam głębiej na ogródek i to był mój błąd. Niespodziewanie poczułam jak chłodny strumień wody oplata moje ciało. Nie ma to jak zraszacze w ogrodzie, czyli idealna pułapka na włamywacza. Mimo że byłam już całkowicie mokra przeniosłam się w miejsce, gdzie krople deszczu mnie nie sięgały, czyli pod drzwi. Okazało się że właściciel nie był obojętny na włamywaczy. Miał ślicznego czarnego pieska rasy rottweiler, na szczęście w kojcu. Ledwo dotknęłam klamki a moim oczom ukazało się dość drogie BMW wjeżdżające na podjazd. No tak, widocznie Sykes przynosi mi pecha bo gorszego dnia w życiu nie przeżyłam.<br />
Za kierownicą siedziała dziewczyna. Z resztą owijać w bawełnę nie będę, dość ładna dziewczyna. Po ciemnej karnacji i wyłupiastych oczach poznałam że to Dionne Bromfield, czyli dziewczyna która moim zdaniem nie miała za dużego talentu. Nie chciałam narobić sobie więcej kłopotów więc podeszłam do samochodu na co ona nie ukrywała swojego zaskoczenia. Podeszłam do niej przedstawiłam się i opowiedziałam co się stało. Poprosiłam też, o możliwość skorzystania z telefonu, bo przecież to był cel naszej wycieczki. Zgodziła się, a ja kantem oka wyłapałam że Sykes idzie w naszą stronę.<br />
- Prysznic wzięłaś? - wydukał Sykes pomiędzy atakami śmiechu<br />
- A żebyś wiedział - posłałam mu spojrzenie typu: Zginiesz marnie.<br />
- O cześć Nathan.! widzę że talent do pakowania ludzi w kłopoty ci nie minął.<br />
- To wy się znacie..? - moja mina opisywała chyba wszystko co miałam na ten temat do powiedzenia<br />
- Tak, jesteśmy starymi dobrymi przyjaciółmi - dziewczyna podeszła do niego na swoich 13cm szpilach i przytuliła. Poczułam że zbliża się mój odruch wymiotny.<br />
- To jak, mogę zadzwonić? - chciałam przerwać im to migdalenie się na podjeździe, bo ja nie miałam ochoty sprzątać swojego kwasu żołądkowego z kostki brukowej.<br />
- Tak, jasne - Dionne uśmiechnęła się sztucznie i zaprowadziła nas do swojego mieszkania. Nie powiem że było brzydkie, ale coś mnie od niego odciągało. - telefon masz nad komodą w salonie. Aha, jeszcze jaki masz rozmiar?<br />
- Yyy... rozmiar czego?<br />
- Buta<br />
- 5/ 5.5 zależy od numeracji. A co, książkę piszesz? - spytałam zdezorientowana<br />
- Nie, głuptasie. Przecież nie będziesz cały dzień w mokrym chodziła. Czyste ręczniki masz w łazience w dolnej szafce koło grzejnika. Aha a łazienkę masz za sobą.<br />
- Dzięki - zrobiłam wielkie oczy i zabrałam się za telefon.<br />
Szybko zadzwoniłam do najbardziej rozgarniętego czyli Maxa żeby zakomunikować że żyjemy i że za niedługo będziemy na miejscu. Max słysząc moją cudowną historię tylko parsknął śmiechem i powiedział że przekaże reszcie te jakże cudowne wiadomości. Po zakończeniu rozmowy weszłam do łazienki. Zielony kolor aż bił po oczach ale dało się wytrzymać. Bez zastanowienia zrzuciłam z siebie mokre rzeczy i weszłam pod prysznic. Ciepłe krople pieściły moje ciało, a razem z aloesowym żelem pod prysznic stworzyły taką harmonię że nie chciało się stamtąd wychodzić. Jednak musiałam się opamiętać i po dziesięciu minutach wyszłam z kabiny. Trochę pary wodnej tam było, więc wolałam otworzyć zaparowane już okno i wywietrzyć całą wilgoć. Ubrana w sam ręcznik wyszłam z łazienki i zaczęłam błądzić po mieszkaniu. W końcu wysuszyłam głosy. Właśnie za ich pośrednictwem trafiłam do garderoby, jeżeli to w ogóle można było nazwać garderobą. To coś było prawie takie jak mój pokój i całe wypchane ubraniami.<br />
- Ooo już jesteś - z zamyślenia wyrwał mnie głos Dionne. Nathan, jak to na chłopaka przystało mierzył mnie wzrokiem. No tak, w końcu miałam na sobie tylko ręcznik. - z Nathem wybraliśmy ci ubrania. Mówił, że nie przepadasz za różem więc wybraliśmy to - pokazała mi rozłożone na stoliku ciuchy czyli <a href="http://japanstyle.com.pl/photos/japan-style-bluza-sweter-z-flaga-bluzy-2012-2928390614.jpg" target="_blank">granatową bluzkę z flagą</a>, <a href="http://bi.gazeta.pl/im/3b/d0/bb/z12308539X.jpg" target="_blank">chabrowe jeansy</a>, <a href="http://saszki.pl/photos/k28-czarne-zamszowe-botki-krotkie-saszki-klamra-37-2326462697.jpg" target="_blank">czarne zamszowe botki</a>, i <a href="http://yournewstyle.pl/files/clothes/big/b8b92a0c9d4c64a3e04d5a97414223fc.jpg" target="_blank">turkusowy płaszcz </a>. - a teraz bielizna, czyli wypad Nathanku.<br />
- Alee ja chętnie zostane<br />
- Nie ma mowy, wypad<br />
- Noo okej - zrobił minę zbitego psiaka. Mijając mnie pociągnął mój ręcznik w dół, ale na szczęście dobrze go trzymałam. - kurcze.! - krzyknął na co ja tylko pokazałam mu język i zamknęłam za nim drzwi na klucz.<br />
- Niestety mam tylko koronkę więc... - boże, tylko koronkę?! Ja bym chyba nie wyżyła bez normalnej bielizny...<br />
- Ahaa... okej. Dzięki, z resztą jak na moją logikę i tak za dużo dla mnie robisz.<br />
- Nie ma sprawy. Okej, to teraz jaki kolor? Czerwona, czarna, zielona...? Bo wiem że róż odpada.<br />
- Może być czarna - uśmiechnęłam się mimowolnie<br />
- Okej, to dam ci z tego kompletu, co jeszcze nie nosiłam. Mam nadzieje że masz taki rozmiar stanika jak ja. - zaśmiałyśmy się obie<br />
Wybrała mi jakiś komplet i wysłała do łazienki z wybranymi ciuchami. Czułam jak Nath odprowadza mnie wzrokiem ale szczerze mówiąc miałam to gdzieś. W łazience się szybko ubrałam, poskładałam mokre rzeczy i wsadziłam do worka. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do salonu.<br />
- Jeszcze raz, dzięki<br />
- Nie ma za co<br />
- Nathan, musimy się już zbierać. 16:30 dochodzi a oni tam na nas czekają w tym disneylandzie. Pewnie Jay juz rzygał kilka razy na karuzeli...<br />
- Aha, no tak.<br />
- To ja was podwiozę.! - krzyknęła pełnym entuzjazmu głosem Dionne<br />
- Okej, ale mam nadzieje że tylko do samochodu, bo stoi niedaleko stąd.<br />
- Niedaleko, czyli...?<br />
- Czyli jakieś 2,5km stąd...<br />
- No to rzeczywiście niedaleko. Zajdziecie tam o 19.<br />
- Chyba, że byś mogła nas odwieźć do samochodu a potem pokazać nam drogę do tego disneylandu, bo GPS Nathana ostatnio szwankuje a ja nie znam okolicy.<br />
- Nie ma problemu - dziewczyna z zapałem poleciała po kluczyki swojego BMW.<br />
Wróciła po upływie zaledwie kilku sekund i zaprowadziła nas do swojego samochodu. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Nathan pokazał mi gdzie schował samochód a sam przesiadł się na miejsce pasażera obok Dionne. Wyprowadziłam samochód z krzaków i wyszłam zobaczyć jakie są szkody. Na szczęście skończyło się na lekkim wgnieceniu i kilku rysach ale i tak miałam ochotę go udusić. Wsiadłam do samochodu, podłączyłam swoją mp3 do radia i włączyłam swoją playlistę na najgłośniejszy ton, korzystając z okazji że jadę sama. Pierwszą piosenką jaką usłyszałam była <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ci0ccJ_Z7jM" target="_blank">INNA - 10 Minutes</a>. Kołysałam się w rytm piosenki i podśpiewywałam pod nosem jednocześnie śledząc Czarne BMW. W pewnym momencie zauważyłam że Nath obrócił się w moją stronę i wybuchł śmiechem. Tylko pokazałam mu język i sama zaśmiałam się ze swojego zachowania. Musiało to wyglądać komicznie skoro obracał się co chwilę żeby zobaczyć czy nie powtarzam moich ruchów tanecznych nie z tego świata, chociaż miałam wytłumaczenie, bo pasy utrudniały mi ruch. Następną piosenką była <a href="https://www.youtube.com/watch?v=HQWAk92KEa8" target="_blank">Cover Drive - Explode</a>. Znowu zaczęłam swoje kosmiczne ruchy, jednak tym razem sie trochę opanowałam. Nie chciałam robić z siebie aż takiej idiotki. Później kolejno leciały następne aż w końcu natrafiła się jakaś polska. Tą polską piosenką Była <a href="https://www.youtube.com/watch?v=UmUoiCUIT8E" target="_blank">Ewelina Lisowska - w stronę słońca</a>. Zaczęłam sobie śpiewać po polsku, aż w końcu samochód Dionne gwałtownie zahamował. Jechałam dość szybko, więc mogło dojść do kolizji ale na szczęście wyhamowałam w porę. Chciałam wysiąść i zobaczyć co się stało ale samochód nagle ruszył. Pomyślałam że to jakiś zwierzak podleciał pod koła, więc nie przejęłam się tym.<br />
10 minut później podjechaliśmy pod mniemany disneyland. Wysiedliśmy z samochodów i od razu zaczęły się poszukiwania pozostałych.<br />
- No nareszcie! Ale Moniś, zmieniłaś styl?! - usłyszałam głos Parkera. Nie wiedziałam co brał ale był nieźle wstawiony.<br />
- Sory Monia, wata cukrowa mu nie służy - nawet nie wiem skąd wyłonił się Max.<br />
- Ahaaa... a gdzie reszta?<br />
- Poszła na diabelski młyn.<br />
- Loczek dał za wygraną? - zaśmiałam się<br />
- Nie.. Był na kolejce już z 12 razy. Siva już nawet raz zwymiotował. - na te słowa wybuchłam śmiechem<br />
- Okej to ja sie ide przejść a wy róbcie co chcecie - chciałam trochę odpocząć od Dionne, chociaż nawet miło że mi pomogła.<br />
Zauważyłam stoisko z colą, na którego widok uśmiechnęłam sie jak głupi do sera. Od razu poszłam sobie zamówić dużą butelkę, a kiedy już ją dorwałam poszłam sobie usiąść pod jakimś parasolem. Siedziałam tam jakieś 10 minut, kiedy nagle zrobiło mi się tak lekko.<br />
<br />
<br />
Z perspektywy Nathana:<br />
Z Dionne poszliśmy dołączyć do reszty. Oczywiście Jay zmusił nas na przejażdżkę kolejką. W wagonie było tak jakoś pusto, bez humorów Moniki. W końcu lubi szybka jazdę. Pomyślałem, że potem pójdę jej poszukać. Kolejka się zatrzymała i wreszcie Jay dał sobie spokój. Powiedziałem Dionne żeby zaczekała chwilę z innymi a sam poszedłem na poszukiwania. Znalazłem ją na ławce pod jakimś parasolem, kompletnie wstawioną. Zupełnie tak jak Tom. W ręce miała puszkę coli.<br />
- Coś ty dziewczyno brała?<br />
- Colę, chcesz trochę? - dziewczynie nie znikał uśmiech z twarzy<br />
- Nie nie chcę, a teraz chodź<br />
- A gdzie mnie zabierasz?<br />
- Do domu.<br />
- Ale je nie chce, tu jest tak fajnie, tak kolorowo.... - Zaczęła tańczyć na środku drogi<br />
- Nie czas na tańce, idziemy do domu.<br />
- Boże, ale ty jesteś sztywny... - pokręciła głową i poszła przodem.<br />
Jechaliśmy w ciszy. Cały czas miała focha, że musiała wrócić. Postanowiłem odwieźć ją już do domu, w końcu musi chodzić do szkoły. Dobrze że przynajmniej w tym stanie nie narzekała na to że nie miałem prawa jazdy. W radiu dalej była jej mp3. W prawdzie słyszałem już jedną polską piosenkę kiedy jechaliśmy do disneylandu ale chciałem tak na spokojnie przesłuchać jak to brzmi. Ściszyłem radio i włączyłem pierwszą piosenkę która była w jakimś obcym języku. Chyba była polska, bo Monika zaczęła ją sobie podśpiewywać. Słowa były dziwne bo szło sobie język połamać na słowach <a href="https://www.youtube.com/watch?v=cBQqnvz7iz0" target="_blank">lalalove</a>, a ona śpiewała bez przejęcia. Tekst miała wykuty na blachę. Miała ładny głos, ale dlaczego się z tym kryła? W końcu podjechaliśmy pod jej dom.<br />
- Okej, to teraz wysiądziesz, pójdziesz do góry nie zwracając na nic uwagi i nie zatrzymując się ani na chwilę. Wejdziesz do pokoju, przebierzesz się i...<br />
- ..I w tedy ty wjedziesz do mojego pokoju na różowym jednorożcu i będziemy patatajać przez całą noc...<br />
- Nie. Przebierzesz się i pójdziesz spać.<br />
- Ale ja nie chcę spać.! Ja chcę unosić się na błękitnych łzach różowych jednorożców... - powiedziała głosem obrażonego pięciolatka.<br />
- Boże, kobieto zacznij myśleć! - spojrzałem jej w oczy. Źrenice miała rozszerzone do granic możliwości.<br />
- Ja nie jestem kobietą. Jestem Smerfetka, tulimy? - dziwiłem się, że jeszcze jej zęby nie wyschły od tego uśmiechu. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem jej drzwi, na co ona wyszła, dała mi buziaka w policzek i poszła w kierunku drzwi.<br />
<div>
<br /></div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-9781722185879543722013-02-18T11:49:00.003+01:002013-02-18T11:49:42.168+01:00Rozdział 9<br />
Obudziłam się o 1:30. Wkurzyłam się okropnie kiedy otwarłam oczy i zobaczyłam że leże w pokoju Natha a jago tam nie ma. Wstałam powoli, żeby nie budzić innych i zeszłam na dół. Tak jak myślałam, pan Sykes leżał na kanapie i strzelał dziwne miny przez sen. Szturchnęłam go kilka razy ale to nic nie dało więc z całej siły zrzuciłam go z wersalki na dywan. W tedy chwycił mnie za nogi i przewrócił jak kłodę.<br />
- A co ty tu robisz? - szeptał zszokowany<br />
- Chyba była umowa?<br />
- Wiem, ale kiedy zszedłem i zobaczyłem jak śpisz na podłodze to tak dziwnie głupio mi się zrobiło...<br />
- Na podłodze?<br />
- Yhym...<br />
- Okej, ty mnie tu nie zagaduj. To nie zmienia faktu, że ty nie spałeś u siebie. Już marszem idziemy na górę! - zasalutowałam i pchnęłam go w kierunku schodów<br />
- A co z tobą?<br />
- Jak ci nie pasuje to będziemy spali razem - przewróciłam oczami na co on uśmiechnął się znacząco - ani o tym nie myśl bo ci przywalę<br />
- Okej, okej...<br />
Położyliśmy się razem, ale chyba oboje nie umieliśmy zasnąć. W pewnym momencie mi się to nawet udało.<br />
<br />
Obudziły mnie promienie słoneczne, co dziwne bo zapowiadali pierwszy śnieg. Na szyi poczułam czyjś oddech oraz rękę na brzuchu. " Sykes rozszarpie cię " ~ to była moja pierwsza myśl jaka mi się nasunęła przypominając sobie wydarzenia z dość wczesnego ranka. Niby od niechcenia obróciłam się w stronę BabyNatha. Moim oczom ukazał się mały bezbronny chłopczyk, który wtulał się we mnie i w poduszkę. Na sam widok chciało mi się śmiać. Patrzyłam tak na niego kilka minut i nie umiałam oderwać od niego wzroku. W pewnym momencie zauważyłam spory uśmiech na jego twarzy. Od razu pojawiło się pytanie: Śpi albo sobie ze mnie jaja robi?<br />
- Długo już nie śpisz? - drgnęłam na dźwięk jego głosu.<br />
- Parę minut, może więcej - uśmiechnęłam się na co otworzył swoje niebiesko-zielone oczęta.<br />
- To nie fair.. to teraz ty śpij a ja będę przeszywał cię wzrokiem.<br />
- No co? Nie moja wina. Nie chciałam cię budzić, tak słodko spałeś...<br />
- Nie obudziła byś mnie... niby jak?<br />
- Ręka? - uniosłam brew a jego wzrok skierował się na moją talię którą nadal obejmował<br />
- Przepraszam... ja...<br />
- Nie tłumacz się, ale pamiętaj że w pewnym sensie jesteśmy rodziną więc...<br />
- Tak wiem - spuścił wzrok<br />
- Ej? Ale przecież możemy się przyjaźnić. Pamiętaj, że to wyróżnienie mieć w rodzinie taką zajebistą osobę jaką ja jestem - uśmiechnęłam się szeroko na co on wybuchnął śmiechem - no co?!<br />
- Nico - pokazał mi język.<br />
W tym właśnie momencie do pokoju wleciało całe 4/5 The Wanted. Zaczęli tańczyć w koło łóżka i śpiewać jak małe przedszkolaki: Zakochana para Nathan i Monika... Na początku było śmiesznie ale po kilku minutach miałam tego dość. Nathan widząc to zerwał się z łóżka i wygonił wszystkich za drzwi.<br />
- Sory za nich ale ponoć wiesz do czego są zdolni...<br />
- Taaak... - przytaknęłam i próbowałam wstać z łóżka, chociaż tak mi się nie chciało...<br />
Odchyliłam kawałek pościeli i wygramoliłam się z niego. Chciałam go ogarnąć jednak gdy sie odwróciłam prawie dostałam zawału. Na moim miejscu było kilka kropel krwi, co nie oznaczało nic dobrego. Zamarłam.<br />
- Wszystko ok? - spytał zdezorientowany chłopak drapiąc się w tył głowy.<br />
- Tak, ja tylko... muszę do łazienki! - zakryłam pokrwawiony kawałek prześcieradła kołdrą, chwyciłam do ręki telefon i schowałam się w łazience. Byłam zdezorientowana i kompletnie nie wiedziałam co robić. Pierwsze co przyszło mi do głowy to zadzwonić do Laury. Tak, Laura to jedyna moja deska ratunku. Nie obchodziło mnie w tej chwili to co się działo poprzedniego dnia. W końcu to nie była jej decyzja tylko Chrisa i Lilly. Najważniejsze było teraz. Delikatnie uchyliłam drzwi by zobaczyć czy jest tam Nathan. Okazało się że siedział na łóżku.<br />
- Nathan, a tak w ogóle to pod jakim adresem się teraz znajdujemy?<br />
- Abbey Road 112, a co?<br />
- Nic, macie strasznie dopasowany numer domu - zaśmiałam sie i z powrotem schowałam w łazience<br />
Od razu wybrałam numer do laury i opowiedziałam o co chodzi. Niestety nie mogła przyjść bo siedziała w szkole. No tak, 11 godzina. Siedziałam tak jakieś 30 minut, kiedy ktoś zakłócił mój spokój.<br />
- Monika, o co chodzi?<br />
- O nic, dlaczego sądzisz że coś się stało?<br />
- Widziałem krew na prześcieradle, a poza tym od 40 minut siedzisz w łazience i nie dajesz znaku życia<br />
- To jeszcze nic nie znaczy...<br />
- Nic nie znaczy?! kobieto, zamierzasz cały okres przesiedzieć w wannie? - Słysząc to uchyliłam lekko drzwi. Sykes stał oparty o ścianę i patrzył mi w oczy<br />
- Potrzebuję pomocy - wydukałam na co on wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Już z nudów grałam w gry na telefonie. Po godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.<br />
- Monika kochanie to ja Nareesha. Otwórz - usłyszałam głos dziewczyny. Zamarłam, teraz już wszyscy będą się śmiać że nawet o babskie sprawy nie umiem zadbać. Ale niestety nie zostało mi nic innego jak otworzyć dziewczynie.<br />
- Wejdź - uchyliłam drzwi<br />
- Nie bój się. Przyniosłam ci odpowiednie rzeczy. Pamiętaj, wiemy o tym tylko my i Nathan. Poza tym każdemu może się zdążyć. - Na te słowa tylko przytaknęłam. Dziewczyna dała mi pełną torbę i wyszła z łazienki. Szybko się ogarnęłam, to co trzeba było wyrzucić wyrzuciłam i wyszłam z łazienki.<br />
- Dziękuję - wyszeptałam i przytuliłam dziewczynę.<br />
- No to chodź na śniadanie<br />
- Zaczekaj, tym razem przynajmniej spodnie założę, bo przy Tomie się nie da inaczej.<br />
- Okej - dziewczyna się tylko zaśmiała i zeszła na dół. Zrobiłam to samo, gdy tylko ubrałam spodnie.<br />
- Widzę że nasz smok już wstał - krzyknął na całe mieszkanie Parker.<br />
- Jak coś to smoczyca, i tak już wstałam jak widać...<br />
- W takim razie bardzo się cieszymy, bo dzisiaj cię porywamy - Max<br />
- Ale gdzie?<br />
- Do disneylandu.!! - Tom cieszył się jak dziecko, które dostało cukierka<br />
- Nie, dzięki...<br />
- To już postanowione - zatwierdził sobie Parker<br />
Spojrzałam na Nathana z miną Are you fucking kidding me? a on tylko się uśmiechnął złośliwie. Widząc to wzięłam jedną kanapkę ze stołu, bezradnie rozłożyłam się na wersalce i włączyłam TV. Akurat leciała jakaś fajna komedia romantyczna. Pozostali tylko spojrzeli po sobie znacząco i w jednej chwili wcisnęli mi się na moje miejsce. Nareesha tylko pokręciła głową z dezaprobatą i usiadła na fotelu. Pomyślałam, że nie będę się gnieść na kanapie tyle czasu i rozłożyłam się na mięciutkim dywanie jak jakaś królowa. Spojrzałam na pana Sykesa, który patrzył na mnie jak na debilkę. Tym razem to ja się uśmiechnęłam złośliwie i pociągnęłam go na dywan. W jednej chwili jego miejsce zostało zajęte.<br />
- Już nie żyjesz - krzyknął i zaczął mnie gonić po całym domu. Wleciałam do jego pokoju, jednak nie zdążyłam zamknąć drzwi i wparował tam zanim się obróciłam. - dalej jesteś taka mądra?<br />
- Jeszcze nie wiem - wzięłam jedną poduszkę i zaczęłam go walić z całej siły, niestety okazał się być silniejszy. Wyszarpał mi ją i przygniótł do ściany za nadgarstki<br />
- I co teraz? - niestety nie miałam nic na swoją obronę. Nie potrafiłam się nawet ruszyć.<br />
Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. W jego oczach widziałam iskierki. Nie wiedziałam jeszcze co to znaczy ale zaczęłam się trochę bać o co mu chodzi. Zamknęłam oczy. Nie chciałam nic widzieć, ani wiedzieć. Nasze oddechy były przyśpieszone, i to o wiele. Bałam się co nastąpi za chwilę. W pewnym momencie poczułam jego wargi na swoich. Był to lekki pocałunek, niestety z czasem coraz bardziej namiętny. Rozluźnił uścisk, pewnie czekając na moją reakcję, jednak ja stałam jak sparaliżowana. W pewnym momencie się ode mnie oderwał. Spojrzał mi w oczy czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony. W jednej chwili się zerwałam i uciekłam na dół. Nie wiedziałam że do tego się posunie. Usiadłam z powrotem na dywan patrząc bez emocji w telewizor nie widząc w nim nic. Czarne tło a na nim zdarzenie z przed kilkunastu sekund. Patrzyłam w czarną odchłań jak sparaliżowana. Z zamyśleń wyrwała mnie Nareesha.<br />
- Haloo! Ziemia do Moniki - machała mi ręką przed oczami<br />
- Tak?<br />
- Dziewczyno, nie sądzę, że reklamy aż tak cię wciągnęły. Film już się dawno skończył. Co z tobą?<br />
- Ja.. ja nie wiem, przepraszam - musiałam iść do łazienki<br />
- Mamy nadzieję że w ciąży nie jesteś po dzisiejszej nocy! Nie chcę być wujkiem! - krzyknął za mną widocznie rozbawiony całą sytuacją Max. A co go bawiło to ja nie wiem.<br />
Delikatnie przemyłam twarz wodą i oparłam się o umywalkę. Dlaczego to zrobił? On nie mógł! jesteśmy rodziną! A tak w ogóle to czy on mnie czasami właśnie nie rozdziewiczył z pocałunku?! Moje usta straciły cnotę? Boże co ja gadam?! Chyba kompletnie sfixowałam... Jeszcze raz przemyłam twarz wodą i doprowadzona do porządku zeszłam na dół.<br />
- To co, jedziemy? - wszystkie oczy znowu zwróciły się na mnie. Boże ja nie chcę być w centrum uwagi.!!<br />
- Jasne. Jedziemy dwoma samochodami. Ja biorę <a href="http://www.caradvice.com.au/wp-content/uploads/2008/02/image42060_b.jpg" target="_blank">vana</a> i jedziemy w piątkę, a ty młody bierz swojego <a href="http://www.banzaj.pl/pictures/motoryzacja/aktualnosci/Opel/insignia/insignia_opc/opel_insignia_opc_16.jpg" target="_blank">opla</a> i Monikę. - Max, jak zawsze Kapitan Jack<br />
- To ty masz w ogóle samochód? - to mnie zaskoczyło. Wszędzie pisali że Nath nie ma prawka.<br />
- Mam. Dostałem na 18 i tak jakoś stoi w garażu. Czasami Max go pożycza.<br />
- A dlaczego nim nie jeździsz?<br />
- Nie mam prawka. - no tak... mogłam się tego domyślić.<br />
- Ale zaraz, to jak ty będziesz prowadzić?<br />
- Normalnie, jak człowiek. - Chyba jak kosmita...<br />
- Nie ma mowy, ja prowadzę.<br />
- A masz prawko? - Boże, czy Parker nie ma własnych zmartwień?<br />
- Nie nie mam, bo nie stać mnie. Ale w porównaniu do niego na 100 jestem lepszym kierowcą. Uczył mnie sam tatuś - uśmiechnęłam się złośliwie do Sykesa.<br />
- A kim niby był twój tatuś, że tak dobrze prowadzisz? - Jeszcze jedno słowo, Parker a dostaniesz z liścia<br />
- Mój tatuś był kierowcą rajdowym. - i w tym momencie chłopakom szczena opadła. No cóż, trzeba ludzi zaskakiwać. Tak, tak mój tatuś był kierowcą rajdowym i uczył mnie odkąd miałam 14 lat.<br />
- Ahaa... okej to jedziemy czy będziemy stali w tym salonie cały dzień? - widać że Jay nie umie wytrzymać, z myślą że nie pojeździ kolejką.<br />
- Jak dla mnie to możemy zostać - znowu wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Do tego gestu dodałam skrzyżowanie rąk na piersiach, tylko tym razem zwróciłam się z nim do Jaya.<br />
- Kobieta mi rozkazywać nie będzie - McGunsies podszedł do mnie i przerzucił sobie przez ramię.<br />
- Jay, radze ci mnie puścić, bo pożałujesz... Z resztą dopiero 14:20, człowieku opanuj sie - waliłam go pięściami po plecach patrząc na zegarek wiszący w salonie, niestety nie otrzymałam oczekiwanych rezultatów. Wyniósł mnie na dwór w krótkim rękawku, spodniach i skarpetkach a sam wrócił do ciepłego domu się ubrać. W tym momencie myślałam że go rozszarpie. Usiadłam na schodach i czekałam na śmierć, gdyż było wyjątkowo zimno tego dnia, a ja głupia wyleciałam z domu w samym dresie i czapce. W pewnej chwili poczułam że ktoś zakłada mi czapkę na głowę, niestety daszkiem do tyłu. Obróciłam się i zobaczyłam wyszczerzonego Sykesa niosącego mi bluzę i trampki.<br />
- Nie szczerz się tak. Jak będę chora to się będziesz mną zajmował.!<br />
- Nie ma problemu. - miałam ochotę wybić mu te białe ząbki, ale pomyślałam że zrobie mu nazłość i specjalnie zachoruje.<br />
- Masz to jak w banku. A teraz pokaż tego swojego pożeracza bęzyny bo musimy wcześniej wyjechać.<br />
- Ale po co?<br />
- Przecież nie pojadę w wypierdzianym dresie do ludzi.! Muszę się przebrać... - Nathan tylko pokręcił głową na moje zachowanie, rzucił mi kluczyki, wszedł do garażu i wsiadł na miejscu pasażera jednego z samochodów.<br />
- Wow... - tylko to wykrztusiłam na widok białego Opla insygnia, na którego widok pewnie rozszerzyły mi się źrenice.<br />
Pierwsze co wsiadłam moja pierwsza myśl brzmiała " Jak to sie prowadzi? " To było dość skomplikowane urządzenie jak na Londyn, ale przełknęłam ślinę i odpaliłam to cudo. Do moich uszu dobiegł cichy dźwięk powarkiwania silnika, który tak bardzo kochałam. Poprawiłam lusterka i zdążyłam powiedzieć do Sykesa następujące zdanie: " Zapnij pasy". Zauważyłam nutkę strachu w jego oczach, lecz nie przejęłam się tym. Wrzuciłam bieg i docisnęłam gaz. Auto zdążyło wydobyć tylko przeraźliwy pisk spod opon, które obróciły się kilka razy w miejscu. Nie minęło kilka sekund kiedy znalazłam się na ulicy. Na mojej twarzy zagościł uśmiech satysfakcji. Kątem oka Spojrzałam na Nathana, który siedział wbity w siedzenie i widocznie się modlił a wyglądało to komicznie. 10 minut później podjechałam pod dom. Dom, który nie był dla mnie prawdziwym domem, tylko jakąś sceną, na której musiałam grać, że wszystko jest dobrze choć wcale tak nie było. Wzięłam głęboki wdech, chociaż dobrze wiedziałam że nikogo nie ma w domu. Wyjęłam swój klucz z doniczki i otworzyłam drzwi. Zawsze go tam kładłam. Wydawało mi się, że to bezpieczniejsze miejsce od mojej kieszeni., sądząc po ilości telefonów które już zgubiłam w młodości. Mimo, iż było to kilka lat temu wolałam nie ryzykować.<br />
- Zaczekaj tu - powiedziałam do Nathana, który widocznie nawet nie miał ochoty wchodzić do środka.<br />
Biegiem ruszyłam na górę i rzuciłam się na szafę. Udało mi się wygrzebać kilka fajnych ciuchów. Wybrałam <a href="http://i2.pinger.pl/pgr290/d809f1fa001cda40509ffb08/jesienny-zestaw.jpg" target="_blank">jeansy, sweterek z sową, brązowy szalik i torbe</a> . W pośpiechu weszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Przebrałam bieliznę z poprzedniego dnia i ubrałam się w wybrane ciuchy. Biegałam po domu jak idiotka. Wzięłam trochę kasy z pozostałych mi resztek po rodzicach i zbiegłam na dół. W przedpokoju wsunęłam się tylko w dopasowane brązowe buty i wyszłam z domu.<br />
- Jest.! Tylko 10 minut - krzyknęłam uradowana spoglądając na zegarek, jednocześnie zamykając drzwi na klucz<br />
- O 10 za dużo... - Jak zwykle z niczego nie zadowolony<br />
- Tak? To sie módl żeby nie było wypadku! - przechodząc obok samochodu spojrzałam na Nathana który zapinał pas i miał oczy jak pięciozłotówki. Zaśmiałam się tylko pod nosem i znowu zasiadłam przed kierownicą białego cudeńka. - To gdzie dokładnie jedziemy?<br />
- Yyyyyy... Może lepiej będę ci pokazywał drogę... - pewnie bał się że wybiorę trasę szybkiego ruchu. Niestety Sykes, i tak nie zwolnię...<br />
-------------------------------------------------------------------------------<br />No i następny :)<br />Dziękujcie <a href="http://all-that-lives-must-die.blogspot.com/" target="_blank">Kindze</a> że tak wcześnie, bo to ona mnie motywuje do pisania :)<br />Dziękuuuuję :*<br />Polecam jej blog, też o miłości i za niedługo wkręci się do niego The Wanted :)<br />
<br />
Mam nadzieję że dział się spodoba. :P<br />Tak, wiem przesadziłam z tym okresem ale trzeba się jakoś wyróżniać xD<br />Do następnego ^^<br />
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-16423391455235109282013-02-15T14:54:00.001+01:002013-02-15T14:54:23.523+01:00Rozdział 8<br />
Zadowolona z zakupów wróciłam do domu. Tam zastałam istny chaos, czyli Laurę i Lilly sprzątające niezły bałagan<br />
- Co jest!? Przeszedł tu jakiś huragan pod moją nieobecność?<br />
- Tak jakby - oznajmiła Laura, która zbierała poduszki po pokoju<br />
- Czyli...?<br />
- Kiedyś się dowiesz...<br />
- Ahaaaa.... okej, rozumiem. Rodzinne tajemnice, nie ma sprawy. - powiedziałam wchodząc po schodach<br />
- Monika, to nie tak..! - wołała za mną Lilly ale nie miałam ochoty na tłumaczenia. Jak mają tajemnice, to nie powinna być moja sprawa. Jestem po prostu jak pies, od innej matki ale przygarnięta jako członek rodziny.<br />
Weszłam na komputer. Miałam ochotę na jakąś nową fryzurkę, więc poszukałam jakiejś stronki z różnymi propozycjami. Pomyślałam nad <a href="http://img.styl.fm/resize/w410/newsy/wp-content/gallery/ranking-fryzur-2012-09-04/1510909.jpg" target="_blank">kokardą </a> tylko był jeden problem. Zanim zaczęłam musiałam umyć włosy. Nie chciało mi sie no ale miałam ochote na fryzurkę to musiałam sie przygotować. Poczłapałam do łazienki po drodze zabierając ze sobą ręcznik. Byłam strasznie zaskoczona kiedy okazało się że mam tylko pustą butelke po szamponie. Trudno sie mówi... Pomyślałam, że Laura chyba mi pożyczy. Miała taki fajny o zapachu jabłkowym. Z zapałem poleciałam na dół.<br />
- Laura, pożyczysz mi może trochę szamponu? Mój sie skończył... - zbiegając ze schodów spytałam dziewczyny, która robiła ostatnie poprawki sprzątania w salonie<br />
- Jasne, jest u mnie w szafie. Leży na drugiej półce od góry w ręcznikach<br />
- Okej dzięki - podziękowałam dziewczynie i poleciałam z powrotem na górę.<br />
Rzadko jestem w jej pokoju, ale zbytnio mi to nie przeszkadza, że częściej przesiadujemy w moim. Otworzyłam wskazaną szafkę, i od razu zauważyłam zieloną butelkę szamponu. Pośpiesznie ją wyciągnęłam, a przypadkowo razem z nią jakiś zeszyt. Pomyślałam że to pamiętnik ale był trochę podejrzany. Wiedziałam że nie mogę tam zaglądać ale zaciekawienie wzięło górę i otworzyłam, a to co w nim zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Było tam mnóstwo autografów od różnych piosenkarzy, czasami nawet aktorów. Przejrzałam kilka kartek i natrafiłam na autograf Nathana. Kilka kartek dalej było podpisane już całe The Wanted z dzisiejszą datą.<br />
- Co to do cholery ma znaczyć?! - krzyknęłam sama do siebie<br />
Do pokoju wleciała zdyszana Laura. Widziałam że wie już o co chodzi.<br />
- Co to jest?!<br />
- To jest mój zeszyt... - powiedziała głosem niewiniątka<br />
- To to ja akurat widzę, ale co w nim jest?!<br />
- Autografy...<br />
- Skąd ty ich tyle masz?! Co to ma znaczyć?!<br />
- Jak tylko przyjdzie Chris wszystko ci wyjaśnimy...<br />
- Mam taką nadzieję... - powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju z butelką szamponu zamykając za sobą drzwi. Weszłam do łazienki i stwierdziłam że lepiej będzie jak cała się wykąpie żeby ochłonąć. Spędziłam około godziny w wannie użalając się nad sobą że moje życie to jedna wielka niewiadoma. Wyszłam z łazienki i usłyszałam głos Chrisa, co oznaczało że czas zejść z dół. Szybko wrzuciłam na siebie <a href="http://nokautimg3.pl/p-bf-2d-bf2dc9a2ff1c79989ed29fbcd843189e500x500/adidas-performance-ess-3s-knit-suit-dres-czarny.jpg" target="_blank">luźny dres</a>. Wychodząc z pokoju porwałam za sobą jeszcze tylko mój telefon i mogłam zejść na dół. Już na schodach można było słyszeć kutnie typu: mogliśmy jej powiedzieć. Zupełnie obojętna zeszłam na dół, usiadłam na kanapie, założyłam ręce na piersiach i czekałam na wyjaśnienia. W jednej sekundzie wszystkie oczy skierowane były na mnie.<br />
- No więc...? - próbowałam zarzucić jakieś słowa na rozpęd.<br />
- Monika, Chris jest właścicielem studia nagraniowego - zaczęła niepewnie Lilly.<br />
- No, i....? Nie szło mi powiedzieć?<br />
- Baliśmy się, że zaczniesz nas wykorzystywać. Prawie cię nie znaliśmy... - Próbowała się usprawiedliwić.<br />
- Macie o mnie aż tak niskie mniemanie?! Co to do cholery jest, dom rodzinny czy więzienie?! - krzyczałam podkreślając słowo rodzinny. - A może ja w ogóle nie należę do waszej rodziny? Może jestem z innego nasienia? Dziecko adoptowane, przygarnięte od matki alkoholiczki...!<br />
- W cale tak nie jest. My po prostu.... - widziałam jak cienka stróżka potu spłynęła po jej szyi, jednak puściłam to w zapomnienie.<br />
- ... Chcieliśmy cię lepiej poznać, jaka jesteś naprawdę...<br />
- A czy wy w ogóle mieliście zamiar mi o tym powiedzieć?!<br />
- Tak, ale...<br />
- Kiedy? - próbowałam chociaż zagrać opanowaną, choć w cale tak nie było.<br />
- Zamierzaliśmy, ale nie było okazji żeby ustalić kiedy...<br />
- Cudownie... - wstałam z kanapy. Porywając moje mp3 z komody, czarne trampki z szafki i białego full capa z wieszaka wybiegłam z domu.<br />
Za drzwiami włączyłam swoją playlistę i pobiegłam truchtem przed siebie. " Przynajmniej spale dzisiejsze śniadanie" - pomyślałam. Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Żeby nikt nie zauważył bardziej naciągnęłam czapkę do przodu i spuściłam głowę. Nie długo trwało moje zwiedzanie miasta. W końcu poczułam to, czego czuć nie chciałam. A mianowicie zderzenie z kimś i klapnięcie tyłkiem na ziemię. Właściwie zderzenie z nim i klapnięcie tyłkiem na ziemię...<br />
- A co ty tu robisz? - usłyszałam zdezorientowany głos Nathana<br />
- Biegam. Biegać nie można??<br />
- Można, ale... Ty płakałaś?! - i zaczęło się...<br />
- Nie, nie płakałam. Coś mi wpadło do oka - próbowałam zbić z tropu chłopaka, a żeby wyglądało prawdziwiej przetarłam jedno oko i poprawiłam daszek.<br />
- Przecież widać. Całe oczy masz zapuchnięte. Co jest? - wiedziałam...<br />
- Nic nie jest.<br />
- Wstawaj - chłopak podał mi ręke i pomógł wstać - a teraz gadaj co się stało<br />
- Boże, zawsze jesteś taki uparty?<br />
- Yyyy.... Tak.<br />
- No okej, ale może nie tutaj - Słysząc to, chłopak wziął mnie za ręke i pobiegł przed siebie nie zważając na to że ja sie zaraz wyglebie.<br />
- Może wolniej?!<br />
- Przecież i tak biegałaś... Czas na drugi bieg - uśmiechnął się i dalej ciągnął przed siebie, a biegliśmy może... 7 minut? W końcu stanęliśmy przed jakimś dużym błękitnym domem.<br />
- No to jesteśmy na miejscu - wskazał ręką na błękitny budynek z muszę przyznać dość ładnym i gigantycznym ogródkiem<br />
- Czyli..?<br />
- Tutaj mieszkamy<br />
- Mieszkamy?<br />
- Ojjć, no ja i zespół.<br />
- Zespół?<br />
- Zacięłaś się?<br />
- Jaa..? Nigdy!<br />
- No to chodź do środka.<br />
- Do środka? - chłopak na moje reakcje tylko się zaśmiał i pociągnął w kierunku drzwi. O dziwo fundamenty wyglądały na całe i nie wyglądało na to że mieszka tam banda pięciu rozwrzeszczonych dorosłych dzieciaków. Moje przemyślenia przerwał dźwięk tłuczonego szkła wydobywający się zza drzwi. To zmieniło nieco moje spostrzeżenia.<br />
- Jesteś pewien że to bezpieczne?<br />
- Tak, na 100 procent - i w tym momencie następne szklane naczynie poszło, delikatniej mówiąc za góry, za lasy na plaże się opalać na słońcu.<br />
- No coś mi się nie wydaje...<br />
- Z kąd taka pewność?<br />
- No wiesz... Naoglądałam się strasznie duuużo WantedWenesday i wiem czego można się po was spodziewać.<br />
- Oj no nie bądź taka uprzedzona, aż tak źle nie ma. - i w tym momencie otwarł drzwi wejściowe zapraszając mnie do środka. Przeszedł mnie lekki dreszcz niepewności no ale jak trzeba, to trzeba. Ale to co tam zobaczyłam kompletnie mną wstrząsnęło. Jay gonił Sive z zawiązanym w pasie czerwonym obrusem i krzyczał: Zigi Zigi Zigi, ciocia przyszła!!". Ku mojemu zdziwieniu miał nawet makijaż. Siva natomiast gonił Maxa z miotłą w przebraniu baletnicy, Max gonił Toma z patelnią błagając go żeby oddał mu jego conversa a Tom leciał w moją stronę! Zdążyłam tylko wydobyć z siebie lekki pisk, i już wszyscy leżeli na mnie.<br />
- Halo, Tom to nie jest dostawca pizzy! To kobieta jak byś nie zauważył! - na słowa Natha wszyscy ze mnie zeszli a ja czułam się jakby upadł na mnie żelbetonowy kloc.<br />
- Myślałam, że próbowałeś mi własnie wmówić, że tu jest bezpiecznie...<br />
- Przepraszam cię, nic ci nie jest? - zrobił te swoje maślane oczy a ja poczułam przeszywający ból w okolicach skroni<br />
- Moja głowa...<br />
- Czekaj, usiądź na kanapie - zaprowadził mnie na skórzaną wersalkę i usiadł obok mnie.<br />
- To my może pójdziemy się ogarnąć... - powiedział zmieszany TomTom i pociągnął wszystkich za sobą na górę. - młody chyba się zakochał... - usłyszałam cichy śpiew Parkera i zniknęli za drzwiami jakiegoś pomieszczenia.<br />
- Przepraszam Cię za nich... ja...<br />
- Nie musisz nic mówić. Wiem czego można się po nich spodziewać.<br />
- No okej, to teraz gadaj co się stało - i znowu te maślane oczy oraz towarzyszący im szeroki uśmiech<br />
- Nie wiem czy to dobry pomysł, a poza tym przestań z tym..!<br />
- Ale z czym? - spytał zdezorientowany<br />
- Robisz takie dziwne oczy.<br />
- Okej - i w tym momencie sięgnął po prawie pustą tytkę po popcornie i założył ją na głowę. Podkreślam prawie. - a teraz może być?<br />
- Nie wygłupiaj się - wydusiłam krztusząc się śmiechem ściągając mu ją z głowy<br />
- No to gadaj - poprawił się na kanapie<br />
- No... okej - skrzyżowałam nogi na kanapie i opowiedziałam mu całą moją historię co w cale nie było fajnym przeżyciem. Zaczęłam od śmierci rodziców a skończyłam na wydarzeniach z tego właśnie dnia. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Widząc to Nathan tylko mnie przytulił na co ja tylko się w niego wygodnie wtuliłam i usnęłam.<br />
<br />
Obudziłam się w obcym mi pokoju. Telefon leżał obok mnie na szklanym stoliku nocnym. Sięgnęłam po niego, chociaż ręka strasznie mi się trzęsła. Na zegarku była 22:20 a na wyświetlaczu 8 nieodebranych połączeń od Lilly i Laury. Obróciłam się na plecy lekko się przeciągając. W tym właśnie momencie zorientowałam się że mam na sobie tylko za dużą mi koszulkę z napisałam game over i bieliznę. Wstałam po cichu i bez żadnego szmeru zeszłam na dół. Te drzwi chyba musiały być dźwiękoszczelne bo jak tylko je uchyliłam usłyszałam dość głośnie śmiechy. Stanęłam w przejściu <a href="http://bi.gazeta.pl/im/8/9373/z9373468Q.jpg" target="_blank">schodów</a> z których było widać prawie cały salon kuchnię i jadalnię. Przystanęłam chwile przyglądając się śmiesznej sytuacji w kuchni gdyż Tom z Maxem próbowali podrzucać naleśniki na patelni jak prawdziwy szef kuchni, niestety coś im nie wychodziło. Naleśniki były wszędzie. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem kiedy Tom podrzucił naleśnika z takim rozpędem że przykleił się na suficie.<br />
- Już wstałaś? - usłyszałam głos Nathana za sobą<br />
- Tak, ale jak.... - pokazałam na koszulkę dalej rechocząc pod nosem<br />
- To sprawka Naree. Wpadła tu i wypadła, ale przy okazji mi z tobą pomogła. - uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów<br />
- Aha - odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy w kierunku salonu, gdzie Tom i Max podawali ocalałe naleśniki z bitą śmietaną, sosem czekoladowym i truskawkami.<br />
Na mój widok Jay spadł z krzesła, Maxowi wypłynęła bita śmietana z naleśnika a Tom prawie się potknął o własne nogi. Jedynie Siva zareagował normalnie i odstąpił mi miejsca przed stołem a sam poszedł czytać gazete na kanape.<br />
- Nigdy nie widzieliście płci przeciwnej czy co?<br />
- Widzieliśmy ale... - zaczął się jąkać Tom<br />
- ... Żadna nie robiła wejścia smoka w samej koszulce - skończył za niego Max.<br />
- Ahaa...? Fajnie że porównujecie mnie do smoka, przy okazji nie mam samej koszulki - usiadłam przy stole i zabrałam sobie jednego naleśnika. - a ja jeszcze się nie przedstawiłam, przepraszam. Monika jestem - uśmiechnęłam się lekko<br />
- Młody już nam tyle o tobie opowiedział że aż głowa boli...<br />
- Kiedy mam cie odwieźć do domu - przerwał Maxowi Nath. Na te słowa mina mi zrzedła<br />
- Yyyy... ja sama wrócę... - próbowałam się wykręcić. Wcale nie miałam ochoty wracać do tego domu wariatów. Szczególnie w tym momencie.<br />
- Nie ma mowy. Odwioze cię.<br />
- Przejde się...<br />
- Nawet się nie wykręcaj.<br />
- Okej.. - spuściłam głowe<br />
Później cały czas śmialiśmy się z żartów Toma. Z resztą w większości nie udanych. W końcu Nathan zabrał mnie na górę i oddał mi moje rzeczy. Na ich widok tylko zrobiłam smutną minkę pod nosem i poszłam do łazienki się przebrać. Kiedy wyszłam z łazienki z telefonem w ręce stanął przede mną i popatrzył mi w oczy. Był niebezpiecznie blisko.<br />
- Ty w cale nie chcesz tam wracać, prawda? - " Brawo! gratuluję spostrzegawczości " ~ pomyślałam<br />
- Nie chce, ale musze... - po moim policzku znowu popłynęła łza. Widząc to delikatnie starł ją, wyrwał mi telefon z ręki o którym kompletnie zapomniałam i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wypuściłam powietrze z płuc i usiadłam na łóżku opierając się o oparcie. Po kilku minutach do pokoju wparował młody Sykes i oddał mi telefon.<br />
- Zostajesz na noc - uśmiechnął się promiennie<br />
- Ale.. jak to? - nie ukrywałam zdziwienia<br />
- Pogadałem z Lilly i pozwoliła ci zostać ze względu na okoliczności.<br />
- Ale, nie była zła że zostaje w domu razem z pięcioma wariatami, którzy nawet przypadkowo mogą mnie zabić? - uniosłam brew<br />
- Nie - parsknął - koszulkę masz w łazience, ja będe spał na kanapie<br />
- Teraz to ja sie nie zgadzam.! Nie będe cię pozbawiać łóżka. Ja śpie na kanapie a to twój pokój więc nie mamy o czym gadać...<br />
- Zawsze możemy spać razem<br />
- Tak też można...<br />
- Serio? - miał oczy jak talary<br />
- Teoretycznie, ale wybieram kanapę. Dobranoc - wzięłam koszulkę z łazienki i zeszłam na dół.<br />
Koc leżał już na oparciu, tak jak poduszki więc szybko się przebrałam i wskoczyłam na kanapę. Nie umiałam zasnąć. Rzeczywiście, ta kanapa do najwygodniejszych nie należała. Jak dla mnie była o wiele za miękka. Miałam dość wiercenia się więc cichutko załączyłam TV. To chyba pomogło, bo nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.<br />
---------------------------------------------------------------------------<br />Następny dział :P<br />Chyba przypadnie wam go gustu, bo mi się podoba :)<br />Powiem wam tylko że 10 będzie mocno schizowy xD<br />Czekam na komentarze :D<br />
<br />
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-32800506874944169792013-02-12T11:59:00.000+01:002013-02-12T11:59:14.891+01:00Rozdział 7<br />
Powoli zaczęłam otwierać oczy, Spojrzałam na zegarek i... MATKO BOSKA 11 godzina a ja nie w szkole?! Czyżby budzik mi się zepsuł? Wstałam, ubrałam moje paputki i zeszłam na dół. Zaczęłam się rozglądać dookoła, ale wszędzie było pusto więc postanowiłam zajrzeć do sypialni, niestety tam też nikogo nie było. Zrezygnowana poczłapałam do kuchni, a tam na chlebaku była karteczka, której treść była następująca: <i><u>Nie dało się ciebie dobudzić więc zostałaś w domu. My pojechaliśmy w odwiedziny do Karen. Nie czekajcie na nas, wrócimy późno.</u></i> No tak... ja i te moje twarde sny... Wróciłam do salonu i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam sobie MTV i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. Obudził mnie dźwięk telefonu... o 14 godzinie!? Okazało się że dostałam sms-a... OD NATHA.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
N:wiedziałaś o tym?</div>
<div style="text-align: center;">
M:Nie a ty?</div>
<div style="text-align: center;">
N:Też nie. Jak bym wiedział to na 100 bym zareagował czymś w stylu uśmiechu od ucha do ucha, albo wybuchł bym śmiechem na środku sali, ale niestety nasze wyrazy twarzy były takie same.</div>
<div style="text-align: center;">
M:Zauważyłam. A co oni teraz robią?</div>
<div style="text-align: center;">
N:Nie wiem. Obmyślają jakiś szatański plan, bo kazali mi iść na górę.</div>
<div style="text-align: center;">
M:No to cudownie... Okej, pogadamy ale potem. Musze sobie śniadanie upichcić... :/</div>
<div style="text-align: center;">
N:Kobieto! śniadanie o tej porze?! To co ty w szkole nie byłaś?</div>
<div style="text-align: center;">
M:Nom nie. Nie umięli mnie dobudzić :D</div>
<div style="text-align: center;">
N:Ahhaaaa.... Okej to nq.</div>
<div style="text-align: center;">
M:Cześć. </div>
<br />
Od niechcenia zrobiłam sobie kilka kanapek, które wsunęłam niczym odkurzacz. Potem już tylko gniłam przed telewizorem. Około 15 w domu zagościła Laura.<br />
- No nareszcie jesteś, bo już tu korzenie zapuszczałam. Ile można iść ze szkoły?!<br />
- Kobieto, o ile wiem to jest 14:40 a koniec lekcji miałam 14:20 więc mnie ani nie dobijaj.<br />
- Okej, sorry... po prostu czas mi się wydłużył.<br />
- Spoko. To teraz gadaj co nowego w świecie gwiazd - dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha. No tak... MTV.<br />
- Jak coś o The Wanted ani słowa - skłamałam. Mówili że za niedługo mają trasę radiową ale nie chciało mi się mówić o czymś, czego już miałam dosyć.- Lepiej gadaj co w szkole.<br />
- No to tak: Jutro mamy kartkówkę z maty a za tydzień mamy zdawać jakiś wiersz z niemieckiego. A reszta po staremu - drgnęłam na myśl o matematyce. Te głupie układy równań mnie przerastały.<br />
- Dobrze wiedzieć...<br />
- Aha i jeszcze Jess o ciebie pytała - dodała a mi od razu mina zrzedła<br />
- Co chciała?<br />
- Tylko pytała czemu cie nie ma w szkole...<br />
- Aha, fajnie. Rodzice będą późno wieczorem i mamy na nich nie czekać, a więc... - znacząco poruszyłam brwiami<br />
- Mów za siebie... Ja mam naukę na kartkówkę z maty. Jak chcesz to idź sama.<br />
- To nawet nie jest taki zły pomysł. Będę koło 22- krzyknęłam z uśmiechem się i ruszyłam do pokoju.<br />
W tym momencie kartkówka z maty była moim ostatnim zmartwieniem. Wrzuciłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, czyli <a href="http://japanstyle24.pl/data/gfx/pictures/large/4/7/4974_1.jpg" target="_blank">czarna tunika</a> <a href="http://biodrowki.pl/photos/wyprzedaz-fioletowe-spodnie-rurki-biodrowki-guma-2055940440.jpg" target="_blank">fioletowe rurki </a>, <a href="http://stylistki.pl/czarne-skejty-od-gummybearr-i62751.png" target="_blank">czarne skejty</a> i <a href="http://www.zohra.pl/images/0000009208_34358_50c7191c69456.jpg" target="_blank">full capa</a>. Szybko zbiegłam na dół i wyszłam z domu udając się do najbliższego centrum w którym spędziłam jakieś 3 godziny. Znalazłam tam kilka fajnych ciuchów ale postanowiłam, że kupie je dopiero jutro. Podekscytowana ruszyłam na najbliższą dyskotekę. Tłum był ogromny, nawet przystawiało się do mnie kilku kolesi ale szczerze mówiąc miałam ich w głębokim poważaniu. Trochę potańczyłam, wypiłam ale nie byłam bardzo nachlana, a podpita. Wiedziałam, że jutro niestety czeka mnie szkoła. Moją zabawę przerwał widok dwóch chłopaków wkręcających się w tłum. Jeden miał bujne loki a drugi był łysy. Od razu rozpoznałam, że to Jay i Max. Lekko przykucając doszłam do drzwi, niestety chcąc wyjść zauważyłam jeszcze Sive, który miał zamiar wejścia do klubu. "Zajefajnie" - pomyślałam i szybkim krokiem poleciałam do łazienki. Przez uchylone drzwi kontrolowałam sytuację w klubie. Widząc, że chłopcy zajęli się sobą niepostrzeżenie wyszłam z klubu. Nie śpieszyło mi się do domu, więc korzystając z okazji że dochodziła 21 chciałam się nacieszyć jednym z chłodniejszych już wieczorów. Ku mojemu zdziwieniu pod moim domem stał samochód, i to nie byle jaki. Chcąc dowiedzieć się czyj on jest zakradłam się do ogrodu, skąd miałam idealny widok na salon, jednocześnie niezłą kryjówkę. Przez dłuższy czas nikogo nie było widać, ale później z kuchni wyszła Laura i.... Nathan oraz towarzysząca im miska popcornu. Mogłam się tego spodziewać, że tak prędko nie da mi spokoju. I teraz pytanie: " Jak wejść do pokoju, żeby mnie nie zauważyli?" Powoli obeszłam dom i zauważyłam, że u mnie w pokoju jest uchylone okno, sąsiadujące z drabinką na winorośl. Bez zastanowienia weszłam na górę, przebrałam się i weszłam na twittera. Za dużo się nie działo więc podpięłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Trwałam tak około dwóch godzin, w końcu ktoś mi przerwał. Mianowicie Laura, której zachciało się grać w straszenie ludzi łapiąc ich od tyłu za nogi, próbując ściągnąć ich z łóżka.<br />
- Odbiło Ci?! Wiesz jak sie przestraszyłam?! - krzyknęłam wyciągając słuchawki z uszu<br />
- No co ty nie powiesz... jest 23:30 a miałaś wrócić o 22. Martwiłam się o Ciebie razem z Nathanem!!<br />
- To, że był Nathan akurat wiem. Widziałam was jak oglądaliście jakiś film. A że nie chciałam wam przeszkadzać weszłam przez okno, tyle.<br />
- Nie szło zakomunikować, że już przyszłaś chociaż sms-em?!<br />
- Mówiłam już, że nie chciałam wam przeszkadzać!<br />
- Ale Nathan przyszedł do ciebie debilko!<br />
- A co mnie to obchodzi?! Mógł uprzedzić! Nie chciałam z nim gadać z nietrzeźwym umysłem! Jeszcze bym czegoś napochała i potem musiała bym sie tłumaczyć!<br />
- No dobra, już nie krzycz!<br />
- Sama krzyczysz! - wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na nią spode łba.<br />
- Dobra, już spokój. - powiedziała Laura, dokładnie wypowiadając każdą sylabe . - chodź tu, mój ty tępy człowieku - rzuciła sie na mnie z wielkim przytulasem.<br />
- Przepraszam. Ja.. nie chcę się kłócić. Nie chcę żebyś była na mnie zła, a wiem że to z mojej winy. Jaka ja jestem głupia! Nie chce stracić ostatnich bliskich mi osób! - poczułam jak po moim policzku spłynęło kilka łez. - po prostu, nie miałam ochoty rozmawiać z Nathanem.<br />
- Już, okej. Ale żeby mi to było ostatni raz - zastrzegła sobie stanowczo<br />
- No..okej, postaram się - skarciła mnie wzrokiem a ja uśmiechnęłam się szeroko.<br />
Potem długo rozmawiałyśmy o całej naszej rodzinnej sytuacji. Laura powiedziała mi że ma dla mnie niespodziankę, którą dostanę dopiero na święta. No tak...święta... Już 15 listopada a jeszcze względna pogoda. Trzeba obmyślić jakieś fajne prezenty, żeby podziękować Lilly i Chrisowi za gościnę.<br />
O 1:30 moja ukochana kuzyneczka poszła spać a ja nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam co za niespodziankę przede mną ukrywa. Z braku snu i nietrzeźwym umysłem pomyślałam, że jednak pouczę się tej matematyki. Nawet szybko pomogło, bo po 10 minutach usnęłam na biurku.<br />
Obudziła mnie Laura, która trzęsła mną strasznie mocno. To znak że jesteśmy spóźnione. Szybko wrzuciłam na siebie byle co i bez śniadania pobiegłyśmy do szkoły. No cóż... Lilly nie była z tego powodu zadowolona. A tak w ogóle to znowu zastanawiałam się o której wrócili. Co oni duchy jakieś?<br />
Pierwsza lekcja: matematyka. Na kartkówce poszło mi względnie ( w moim języku: 4 raczej będzie ). Wiedziałam że nie muszę wkuwać. Takie rzeczy trzeba brać na logikę. Szkoła znowu zleciała w zaskakującym tempie. O 15 byłam już w domu, co oznaczało że czas udać się do centrum po wypatrzone sobie wczoraj ciuszki. Obleciałam sobie wszystkie stoiska, które poprzedniego dnia wpadły mi w oko. Wybrałam sobie spodnie w <a href="http://img.szafa.pl/ubrania/0/006229308/1308348680/nowe-spodnie-panterka-w-panterke-punk-rock-emo-s.jpg" target="_blank">panterkę</a> <a href="http://stylistki.pl/luzna-koszulka-w-moim-stylu-i35921.png" target="_blank">luźny top</a> <a href="http://img.szafa.pl/ubrania/1/008316701/1322858170/luzny-sweter-bershka-w-paski.jpg" target="_blank">sweterek pomarańczowy w różowe pasy</a> i dłuższą, cieplejszą <a href="https://d27fcql9yjk2c0.cloudfront.net/assets/6292819/lightbox/Sweater_Dress_Off_Shoulder__Galaxy_Cross.jpg?1348194348" target="_blank">bluzkę z krzyżem galaxy</a> . W końcu zbliżała się zima.. Zadowolona z zakupów wróciłam do domu. Tam zastałam istny chaos, czyli Laurę i Lilly sprzątające niezły bałagan.<br />
<div>
--------------------------------------------------------------------------------<br />Krótki, ale musiałam uciąć xD<br />Za dużo akcji by było i ciężko byłoby się połapać ;c<br />No ale jest :)<br />Nie wiem czy się spodoba, bo pisany na spontana :P<br />Czekam na komentarze :)<br />Teraz mam ferie więc może będę dodawać częściej ale nic nie obiecuję. :)</div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-88641958366703752822013-02-03T20:58:00.003+01:002013-02-04T00:03:39.919+01:00The Versatile Blogger AwardZostałam nominowana przez 2 osoby, co wydaje mi się dziwne o.O<br />
Mianowicie przez: <a href="http://thewantedstoryyy.blogspot.com/" target="_blank">Dreamer,♥</a> i <a href="http://all-that-lives-must-die.blogspot.com/" target="_blank">Kiniaaaa :*</a><br />
Pierwsza nominacja, więc moje pierwsze pytanie: O co w tym chodzi? o.O<br />
<br />
<span style="background-color: black; color: lime;"><span style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;">- podziękować nominującemu na jego blogu</span><br style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;" /><span style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;">- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie</span><br style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;" /><span style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;">- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie</span><br style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;" /><span style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;">- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują</span><br style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;" /><span style="font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 16px; line-height: 22px;">- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów. - a to wszystko x2</span></span><br />
No więc tak: Chciałam serdecznie i uroczyście podziękować Dreamer i Kini że mnie nominowały xD<br />
A teraz 14 faktów o mnie:<br />
- Mam wkurzającego brata o imieniu Kamil<br />
- Pisze najczęściej przy piosenkach TW<br />
- Jestem po uszy zakochana w jednym chłopaku od 4 klasy a chodze do 2 gim, co jest dziwne o.O<br />
- Mam 4 BFF: Kinie, Magde, Wiki i Karo<br />
- Mam włosy w rudym odcieniu, którego nie cierpie.!<br />
- Boję się schodzić sama do piwnicy<br />
- Lubie śpiewać, ale za bardzo mi to nie wychodzi<br />
- nie cierpie sukienek i spódniczek, mam wrażenie że chodze z gołym tyłkiem<br />
- Przeprowadziłam się 3 lata temu, czego żałuję ;c<br />
- Jestem straszną bałaganiarą, porządek w moim pokoju utrzymuje się 2 dni max.<br />
- Kocham faworki *-*<br />
- Jestem jedyną osobą z mojej rodziny, która lubi szpinak o.O<br />
- Lubie pisać kiedy jestem sama w domu<br />
- To Dreamer natchnęła mnie, żeby pisać opowiadanie. Tak sweet jej to wychodzi i dzięki niej mam wenę ♥♥<br />
<br />
Blogi które moim zdaniem zasługują na tą nagrodę:<br />
1. <a href="http://i-foundyou-girl.blogspot.com/">http://i-foundyou-girl.blogspot.com/</a><br />
2. <a href="http://przygoda-z-thewanted.blogspot.com/">http://przygoda-z-thewanted.blogspot.com/</a><br />
3.<a href="http://heart-vacancy-poziomkowa.blogspot.com/" target="_blank"> http://heart-vacancy-poziomkowa.blogspot.com/</a><br />
4. <a href="http://with-the-wanted.blogspot.com/">http://with-the-wanted.blogspot.com/</a><br />
5. <a href="http://addictedtoyoutw.blogspot.com/">http://addictedtoyoutw.blogspot.com/</a><br />
6. <a href="http://imaginyzthewanted.blogspot.com/">http://imaginyzthewanted.blogspot.com/</a><br />
7. <a href="http://imaginyothewanted1.blogspot.com/">http://imaginyothewanted1.blogspot.com/</a><br />
8. <a href="http://marzeniemmoimjesteswlasniety.blogspot.com/">http://marzeniemmoimjesteswlasniety.blogspot.com/</a><br />
9. <a href="http://paranienormalnyswiat.blogspot.com/">http://paranienormalnyswiat.blogspot.com/</a><br />
10. <a href="http://jessica--montez.blogspot.com/">http://jessica--montez.blogspot.com/</a><br />
11. <a href="http://my-tw-story.blogspot.com/">http://my-tw-story.blogspot.com/</a><br />
12. <a href="http://imaginytw.blogspot.com/">http://imaginytw.blogspot.com/</a><br />
13. <a href="http://imaginy-tw.blogspot.com/" target="_blank">http://imaginy-tw.blogspot.com/</a><br />
14. <a href="http://imaginy-o-the-wanted.blogspot.com/">http://imaginy-o-the-wanted.blogspot.com/</a><a href="http://imaginy-tw.blogspot.com/" target="_blank"><br /></a><br />
15. <a href="http://imaginy-thewanted.blogspot.com/">http://imaginy-thewanted.blogspot.com/</a><br />
16. <a href="http://addictedtoyoutw.blogspot.com/">http://addictedtoyoutw.blogspot.com/</a><br />
17. <a href="http://mylifeisadreamwithyou.blogspot.com/">http://mylifeisadreamwithyou.blogspot.com/</a><br />
18. <a href="http://neversayneverthewanted.blox.pl/html">http://neversayneverthewanted.blox.pl/html</a><br />
19. <a href="http://serduchoo07.blogspot.com/">http://serduchoo07.blogspot.com/</a><br />
20. <a href="http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com/">http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com/</a><br />
<br />
To teraz wy się męczcie xD Miłego wieczoru życzę ^^<br />
<br />
<br />Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-36053289591084096592013-01-31T18:44:00.003+01:002013-02-08T07:20:00.988+01:00Rozdział 6 Komedia rozśmieszyła nas do rozpuku. Nie mogłyśmy się pozbierać z kanapy. Pomyślałam że wyjdę się przespacerować, gdyż musiałam ochłonąć. Wsunęłam słuchawki w uszy i dałam się zaprowadzić muzyce. Nie zwracałam na nic uwagi. Nawet nie rozejrzałam się przed przejściem przez ulicę i prawie potrącił by mnie samochód.<br />
- Patrz jak łazisz ślepoto.! - usłyszałam męski głos<br />
- Jezu, sory.. nie zabiłam ci matki a ty drzesz sie jak opętany...<br />
- Masz jeszcze coś do powiedzenia?<br />
- Daj se siana, pewnie nawet na siłowni nie robisz takiej napinki jak w tym momencie...<br />
Odeszłam od samochodu. Pochodziłam trochę po mieście, już nawet ze znudzenia szukając guza u przechodniów. Nie miałam za bardzo humoru tego popołudnia.<br />
Wróciłam do domu. Nie rozglądając się po salonie weszłam na górę. W pokoju czekała mnie kupa zadań domowych, która niestety musiała zostać wykonana na poniedziałek. Odruchowo włączyłam laptopa i weszłam na twittera. Moim oczom ukazał się post od Nathana skierowany do mnie.<br />
<span style="color: blue;"><br /></span>
<span style="color: blue;"><i><u>@NathanTheWanted Dzisiaj coś nie w humorze? :) Kac męczy, a mówiłem żeby tyle nie pić :P</u></i></span><br />
Odruchowo odpisałam mając ochotę mu dowalić, ale wstrzymałam się wiedząc że do niego nawet przez pismo nie dojdzie.<br />
<br />
<span style="color: magenta;"><i><u>@Monia_xoxo Mówiłam żebyś się utopił. Odezwij się do mnie ale dopiero jak zainwestujesz w tą ważniejszą połówkę mózgu.</u></i></span><br />
<span style="color: blue;"><i><u>@NathanTheWanted Ojj uwierz mi, nastąpi to wcześniej niż się tego spodziewasz...</u></i></span><br />
<span style="color: blue;"><i><u><span style="color: magenta;">@Monia xoxo Oby nie...</span> </u></i></span><br />
<br />
Wyłączyłam twittera i zaczęłam odrabiać lekcje. Ciągło się to niemiłosiernie długo ale chciałam mieć to z głowy. Nim się obejrzałam była już 17 na zegarze. Pomyślałam że szybka kąpiel i długi sen mi pomogą mi przeżyć jutrzejszy dzień.<br />
<br />
Wstałam dość wcześnie bo o 5:30. Głowa na szczęście nie bolała. Po omacku zeszłam na dół do kuchni żeby napić się soku. Czas mi się ciągnął i ciągnął więc postanowiłam że załączę sobie vive. Posłuchałam kilku piosenek i wróciłam do pokoju. Pakowanie nie zajęło mi wiele czasu. Gorzej z ubraniem. Postanowiłam żę postawie na wygodę i wrzuciłam na siebie <a href="http://stylistki.pl/krateczka-218192/" target="_blank">niebieską bluzkę w kratke i czarne spodnie. Do tego czarno-niebieskie niki i bransoletkę</a>.<br />
Ubrana zeszłam na śniadanie. Znalazłam tam Laure, która nie wyglądała za dobrze.<br />
- Co ci?<br />
- Nie wiem. Chyba grypa - wydusiła pomiędzy kaszlnięciami. Noo tak... nie ma to jak jesień<br />
- Tylko mi nie mów że nie idziesz do szkoły?!<br />
- No raczej nie...<br />
- Cholera...<br />
- A jak ty się wyrażasz? - spytała Lilly z uśmiechem<br />
- Przepraszam ciociu... Mam pytanie, mogła bym dzisiaj zostać w domu?<br />
- Wykluczone marsz do szkoły...! <br />
- A tak w ogóle to kiedy wróciliście?<br />
- W nocy - ciocia podała mi torbę z drugim śniadaniem i wygoniła z domu.No cóż.. trudno się mówi.<br />
Znowu wtargnęłam na teren pełen niedorozwojów, weszłam do szkoły i zajęłam miejsce w klasie biologicznej. Tak.. biologia, to to co mnie kręciło najbardziej. Od dziecka kochałam ten przedmiot, na równi z niemieckim i angielskim. Chwilę później zaczęła się lekcja. Czułam się trochę nieswojo ale szło wytrzymać. Po wyczekiwanych 45 minutach mogłam opuścić klatkę w której było strasznie duszno. Udałam się w kierunku stołówki. Była pełna, nie było gdzie usiąść. Przechodziłam właśnie obok dziewczyny Natha. Właściwie to nie wiedziałam czy to jego dziewczyna ale miałam swoje podejrzenia.<br />
- Hej, jestem Jess - usłyszałam głos za sobą. Obróciłam się. Okazało się że to była "dziewczyna" Sykesa.<br />
- Hej, a ja Monika - uśmiechnęłam się sztucznie. Dawno nie czytałam o zespole The Wanted, dlatego nie wiedziałam czy to jego dziewczyna, czy siostra, kuzynka.. ale wiem że na korytarzu szkolnym nie wyglądali na rodzeństwo. Przynajmniej nigdy nie widziałam żeby jakiekolwiek rodzeństwo miało taki dobry kontakt ze sobą.<br />
- Przyłączysz się? - spytała blondynka. Fakt, nie było za dużo miejsca na stołówce a ja byłam strasznie głodna więc...<br />
- Okej - mimowolnie się uśmiechnęłam. Zajęłam miejsce w ławce. Dalej czułam na sobie wzrok tych wszystkich debili, którzy mieli ochote na szybki numerek ale o moim udziale w takim czymś mogli zapomnieć. <br />
- Jak ci się u nas podoba? - dziewczyna była pełna entuzjazmu, którego ja za bardzo nie podzielałam.<br />
- Jest okej... - wydukałam niepewnie<br />
- No to się cieszę. Masz już jakichś znajomych?<br />
- Na razie znam tylko Laurę i.. ciebie<br />
- W takim razie to jest Nicol - wskazała na szatynkę o dość długich lokach i ciemnym spojrzeniu - a to Kate - wymierzyła ładną blondynkę z zielonymi oczami - No to znasz już cztery osoby - Jess nie przestawała się uśmiechać, z resztą dziewczyny też nie.<br />
- Miło mi was poznać ale.. - trochę się krępowałam.<br />
- Nie wstydź się. Bądź sobą<br />
- No okej - później już tylko przytakiwałam albo odmawiałam. Nie chciałam się pogrążać. W końcu przerwa się skończyła a ja mogłam wracać na lekcje. Po pozostałych 6 godzinach męki wróciłam do domu. Tam na kanapie siedziała Laura. Ku mojemu zdziwieniu nie wyglądała na obłożnie chorą.<br />
- Ekhem.. czy ja ci aby nie przeszkadzam?<br />
- Ooo, Monika! Już wróciłaś?! Nie za wcześnie? - dziewczyna próbowała umieścić w swojej wypowiedzi kilka chrząknięć i kaszlnięć ale coś jej to nie wychodziło...<br />
- A więc co to była za szopka?<br />
- No, Monia nie gniewaj się. To był pomysł Lilly, żebyś nie kryła się w moim cieniu i znalazła jakichś znajomych.<br />
- Pięknie...<br />
- Coś nie tak? <br />
- Przez ciebie odbyłam strasznie miłą rozmowę z "dziewczyną Sykesa"... - wyraźnie moja twarz okazała niezadowolenie.<br />
- To ona ma dziewczynę?!<br />
- No raczej..!<br />
- Przykro mi - Laura spuściła wzrok<br />
- Ale dlaczego?<br />
- Nie nic, nie ważne. Szykuj jakieś fajne ciuchy. Idziemy dzisiaj z Lilly i Chrisem na kolację do restauracji.<br />
- Co?!<br />
- To co słyszałaś. Przynajmniej raz w miesiącu mamy taki wypad na miasto. A ty należysz do naszej rodziny więc... tak jakby musisz iść.. - dziewczyna pokazała mi język<br />
- Muszę...?<br />
- Taaak. Wychodzimy o 17:30, a teraz do widzenia bo leci mój serial - dziewczyna pogłośniła telewizor a ja zrezygnowana poczłapałam na górę.<br />
" I co ja na siebie włożę?" - pomyślałam. Podeszłam do szafy i wygrzebałam jedyną znajdującą się w mojej szafie, która pasowała na taką okazje czyli <a href="http://img.szafa.pl/ubrania/1/008409471/1323605682/river-island-koronkowa-sukienka-kremowa-nude.jpg" target="_blank">kremowa z czarnym paskiem</a>, <a href="http://image.ceneo.pl/data/products/14687959/i-spot-on-zamszowe-czarne-szpilki-czolenka.jpg" target="_blank">czarne szpilki </a> i <a href="http://ryndak.linuxpl.info/torebki/rozyczka/5.jpg" target="_blank">torebke</a>. Zadowolona ze swojego wyboru poszłam do wanny. Pomyślałam że gorąca kąpiel dobrze mi zrobi. Napuściłam wody do wanny i weszłam do środka. W pewnym momencie naszedł mnie spontaniczny pomysł aby zanurzyć się całą. Bez namysłu zaczęłam wykonywać tą czynność. Poczułam jak pod wodą znajdują się moje usta, w końcu nos i oczy. Chwilę tak poleżałam aż w końcu po paru minutach zaczęło mo brakować powietrza. Wynurzyłam się spod wody. Jak długo tak siedziałam w wannie?<br />
Opatulona w ręczniki wyszłam i zaczęłam się ubierać. Powoli dochodziła 17 więc czas się szykować. Włożyłam na siebie wcześniej przygotowany zestaw, włosy wysuszyłam lekko je zakręcając tworząc loki o dużej średnicy. Pomalowałam się i zeszłam do salonu. Tam czekała już Laura. Miała na sobie <a href="http://p.alejka.pl/i2/p_new/25/17/sukienka-marina-ii-satynowa-kreacja-wieczorowa_0_b.jpg" target="_blank">czarną sukienkę na jedno ramię</a> <a href="http://www.faslook.pl/media/cache/1a/01/1a01403d9bb53c497c7b173e59ea33a5.jpg" target="_blank">czerwone szpilki </a> i <a href="http://raramodo.com/wp-content/uploads/2009/05/img_9149.jpg" target="_blank">czerwoną torebkę.</a><br />
. Teraz zostało nam czekać na rodziców Laury. O równej 17:30 zeszli na dół. Chris oczywiście garnitur a Lilly założyła śliczną <a href="http://www.sukienkinasylwestra.pl/files/2011/11/suknia-wieczoro-dla-ci%C4%99%C5%BCarnej-199x300.jpg" target="_blank">beżową sukienkę ciążową</a> i balerinki. Wujek by sie pewnie wkurzył jak by mu ciocia z 10cm szpilami wyjechała. Podekscytowani pojechaliśmy w centrum miasta. Zatrzymaliśmy się pod jedną z eleganckich restauracji. Widać że specjalizowała się bardziej w owocach morza. Wybraliśmy jeden z wygodniejszych stolików, czyli narożny z kanapą i zaczęła się trudna wymiana zdań.<br />
- No to co zamawiamy? - spytał Chris, który wyraźnie był w cudownym humorze.<br />
- No nie wiem kochanie, może niech dziewczyny wybiorą? - Lilly<br />
- Pozostawimy wybór wam - mimowolnie się uśmiechnęłam<br />
- W takim razie Łosoś z grilla z sosem krewetkowym dla wszystkich - Wujek zawołał kelnera - a coś do picia chcecie? <br />
- Cola! - prawie krzyknęłam z przekonania że chcę właśnie to<br />
- Moniu, ale cos mi się zdaję że tutaj nie podają coli...<br />
- W takim razie wodę...<br />
- Wiem! Dla nas wino a dla Ciebie soczek kochanie - zwrócił się do Lilly<br />
Chris złożył zamówienie, na które nie musieliśmy zbyt długo czekać. Po sytym posiłku zachciało mi się skorzystać z toalety. Wstałam i podążając w kierunku oazy spokoju zaczęłam rozglądać się po sali. Było tam strasznie przytulnie, aż nie chciało się wychodzić. Jednak w pewnym momencie wszystko zepsuło idealną atmosferę. Nathan. Siedział z Jess i stawiam że mieli miłe spotkanie w gronie rodzinnym, gdyż nie rozpoznałam tam żadnego z pozostałych członków zespołu. Szybkim krokiem doszłam do łazienki i tam na chwilkę odsapnęłam modląc się żeby mnie nie widział. Załatwiłam swoją potrzebę, trochę się odświeżyłam i ruszyłam w kierunku wejścia. Otwarłam drzwi i przekroczyłam próg łazienki. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce, które chwytają mnie w talii. Aż podskoczyłam ze strachu. Chcąc przyłożyć kolesiowi który posunął się zbyt za daleko obróciłam się gwałtownie, a moja ręka już zamierzała ruszyć do ataku, jednak nie ruszyła się z miejsca. Tak, to był Nathan. Stałam jak wryta z otwartymi ustami i nie wiedziałam czy poruszać się, czy oddychać, czy nie wiadomo co robić.<br />
- Ziemia do Moniki.!!! - wyrwał mnie z zamyślenia głos Natha który krążył mi przed oczami ręką<br />
- Jeszcze żyje, ale ty mogłeś zaraz zginąć...<br />
- Ojj tam zginąć... najwyżej dostał bym z liścia i nic więcej - uśmiechnął się złośliwie<br />
- Żebyś się nie zdziwił... - chciałam wrócić do wujostwa jednak ktoś zastawił mi drogę.<br />
- A dokąd to?<br />
- Yyyyy... Do rodziny? Zapewne ty też masz swoją więc arrivederci...<br />
- Zadzwonię! - krzyknął za mną<br />
- Jak wyczarujesz sobie numer to dzwoń! - odkrzyknęłam i po kilku sekundach siedziałam zpowrotem obok kuzynki<br />
- Zamówiłem jeszcze po deserze - oznajmił uśmiechnięty Chris.<br />
- Mój boże ja tu zaraz pęknę a ty mi jeszcze ładujesz...<br />
- Jedz na zapas, bo dopiero za tydzień powtórka..<br />
- Za tydzień?! - wytrzeszczyłam oczy<br />
- Dokładniej to w przyszłym tygodniu w piątek - uspokoiła mnie ciocia<br />
- No..okej niech wam będzie - dokończyliśmy deser w spokoju.<br />
Po dwóch godzinach męczarni w restauracji i zapłaceniu rachunku, który wynosił jakąś kosmiczną cenę ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Niestety po raz kolejny tego dnia miałam pecha. Zauważyłam że Nath idzie w naszą stronę wraz ze swoją rodzinką. " No to klapa" - pomyślałam.<br />
- Karen? - usłyszałam głos mojej cioci. Okazało się że zwracała się do.. mamy Nathana!!<br />
- Lilly?! Chris?! Co się z wami działo?! Ale ty wypiękniałaś dziewczyno - mojego poker face nie dało się ukryć. Spojrzałam na Natha, Laurę i Jess, którzy też nie wiedzieli o co chodzi.<br />
- A było się tam i tu.. a teraz siedzimy tutaj i mamy się dobrze - Moja ciocia trochę dziwnie się odnosiła do tej kobiety, tego nie dało się nie zauważyć...<br />
- To się cieszę bardzo - obie kobiety spojrzały na nas<br />
- Monika, Laura to moja ciocia, Karen - Oznajmił Chris .Czułam jak ziemia się pode mną osuwała ale nie dałam za wygraną. Jedynie tata Natha siedział cicho.<br />
- Co?! - udało się wykrztusić naszej czwórce<br />
- To co słyszeliście. To moja ciocia Karen a w związku z tym to była także ciocia twojego taty - nie mogłam uwierzyć że jestem spokrewniona z tym darmozjadem.. Wydawało mi się że to jakaś ukryta kamera...<br />
- To prawda? - zwrócił się Nathan do swojej mamy, jednocześnie obserwując moją reakcję<br />
- Tak. A poco mielibyśmy kłamać?<br />
- No nie wiem... - Nathan<br />
- Musimy się zdzwonić - usłyszałam głos Chrisa.Spojrzałam na minę Laury, która okazywała wyraz twarzy dziecka z ADHD. Czyli okazało się że Nathan to moja dalsza rodzina... To było za dużo jak na jeden dzień. Kobiety wymieniły się numerami telefonów. Widać było że są ze sobą blisko. Wykorzystując chwilę gdy nikt nie patrzył zapisałam mój numer na kartce pod którym pył podpis " Musimy chyba o czymś porozmawiać ". Niby przypadkowo przysunęłam się do Nathana i wsunęłam mu kartkę do ręki. Chłopak uśmiechnął się i wsunął ją do kieszeni. Rodzice Laury i Nathana pożegnali się cali w skowronkach a my z Nathanem tylko wymieniliśmy znaczące spojrzenia. Po chwili byliśmy już w samochodzie. Prowadziła mama, bo Chris troche sobie popił winka. Czas w którym zmierzaliśmy ku domu zleciał strasznie szybko. Może to dlatego że cały czas odpływałam w zamyślenia? Gdy tylko przekroczyłam próg domu poleciałam na górę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Jeszcze tylko na chwilę weszłam na twittera zobaczyć co nowego i zauważyłam następny wpis Natha<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: blue;"><i><u>@NathanTheWanted Dziaisaj dowiedziałem się czegoś co zmieniło całe moje życie. Muszę sobie wzystko poukładać.</u></i></span></div>
<br />
<br />
Dodałam wpis do ulubionych, zamknęłam laptopa i poszłam spać.<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------------<br />
No i jest :)<br />
Chyba najdłuższy :P<br />
Czekam na opinie i krytyke:P<br />
Następny już w połowie :P xDMika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-25028774850631431302013-01-26T12:21:00.000+01:002013-01-26T12:22:17.517+01:00Rozdział 5 Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy. Kompletnie nic nie pamiętałam. Leżałam na lewym boku. Patrząc w ścianę próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, jednak na marne. W pewnym momencie poczułam czyjś oddech na swojej szyi. Z opóźnieniem doszło do mnie że nie jestem sama w pokoju.. Delikatnie sie obróciłam, modląc się żeby nie wyszło, że zrobiłam coś głupiego. Moim oczom ukazał się Nathan, był bez koszulki. Z zaskoczenia aż odskoczyłam jak poparzona i wylądowałam na podłodze.<br />
- Boże, nic ci nie jest? - usłyszałam zaspany głos Nathana<br />
- Co ty robisz w moim łóżku do jasnej cholery.?! - krzyknęłam zaskoczona łapiąc się za głowę. Czułam że zaraz wybuchnie.<br />
- Hmmm... no nie wiem... waham sie między: leżę, siedzę a stoję...może fruwam... - uśmiechnął się złośliwie<br />
- Nath, nie rób sobie ze mnie jaj. Strasznie boli mnie głowa i nie mam ochoty na zabawę... - wyjąkałam wstając z podłogi<br />
- Biedaku... Trzeba było więcej pić - pokazał mi język<br />
- Wiesz co...?<br />
- No co..? <br />
- kupa w zoo<br />
- Ale o co ci chodzi?<br />
- Hmmm.... pomyślmy...leżysz pół goły w moim łóżku, robisz sobie ze mnie jaja, do tego strasznie boli mnie głowa i nie pamiętam co się dzia.... - zbledłam<br />
- Co ci? Jak chcesz wymiotować to proszę bardzo, ale nie zapomnij że gdzieś w tym domu jest łazienka stworzona właśnie do takich rzeczy...<br />
- Nathan...<br />
- Tak?<br />
- Czy.. czy my coś.... - nie umiałam z siebie wydusić tego zdania. Myśl że spałam z ledwo poznanym chłopakiem przyprawiała mnie o dreszcze.<br />
- Chciałaś się spytać czy ze sobą spaliśmy? - spytał spokojnie<br />
- Tak, właśnie o to mi chodzi - mina mi zrzedła<br />
- Dla twojej wiadomości nic się nie działo - uśmiechnął się od ucha do ucha. Szczerze mówiąc trochę mi ulżyło. Właściwie to co ja mówię?! Kamień spadł mi z serca!<br />
Położyłam się na rogu materaca, jednak pewnemu chłopakowi się to nie spodobało i przeciągnął mnie na poduszkę, przykrył kocem i wyszedł z pokoju. Leżałam tak chyba z pół godziny udając że śpię. Nie chciałam słuchać tej jego paplaniny. Wiedziałam że chce mnie wyprowadzić z równowagi.<br />
Od niechcenia obróciłam się na drugi bok. Przeglądałam plakaty wiszące na ścianach, jednak jeden zwrócił moją uwagę. Był to plakat z The Wanted. Coś mi w nim nie pasowało. W pewnym dość nieoczekiwanym momencie przypomniała mi się scena z poprzedniego wieczoru, kiedy zorientowałam się, że Nathan należy do The Wanted. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Wstałam z łóżka dalej nie wierząc swojemu umysłowi. W głowie zadawałam sobie tysiące pytań, a wszystkie wiązały się z jednym tematem. "Dlaczego nie zorientowałam się że brunet należy do tego zespołu?! Czy byłam tak przejęta wydarzeniami z ostatnich dni, że nie zwracałam uwagi na teraźniejszość?! " Zatoczyłam się do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze<a href="http://bi.gazeta.pl/im/fotomon/bloxlite/f640x640/70/60/9179f42d8c.jpg" target="_blank"> spodnie, granatową bokserkę, top, granatową bransoletkę i adidasy</a>. Po włożeniu tego na siebie po cichutku wymknęłam się z domu. Nathan spał na kanapie. Musiałam poukładać sobie kilka spraw. Nie wiedziałam dlaczego tek reaguję ale widocznie to był dla mnie duży szok. Za dużo przeżyć jak na niecałe dwa tygodnie.<br />
W dzieciństwie nie zwracałam większej uwagi na gwiazdy, bo nigdy nie myślałam ze ja, taka szara myszka jakąkolwiek spotkam. A tu proszę... Nawet była u mnie w łóżku. Biegłam ile sił w nogach ze słuchawkami w uszach. Zatrzymałam się dopiero obok ławki w parku. Siedziałam tak kilka minut, kiedy zauważyłam Laurę siedzącą kilka ławek dalej. Podeszłam do niej.- Hej, co ty tu robisz? Dom jest trochę dalej, dla twojej wiadomości.<br />
- No hej, musiałam się trochę przewietrzyć...- wymamrotała zaspana<br />
- Dziewczyno jest południe, niedziela. Mówi ci to coś?<br />
- Mówiłoby jak by nie fakt że dopiero dwie godziny temu wyszłam z tego klubu.<br />
- Co ty tam robiłaś tyle czasu?! Ja nie wytrzymałam, nawet nie wiem kiedy mnie stamtąd wynieśli..<br />
- Jak to wynieśli?! - widziałam zaskoczony wzrok dziewczyny<br />
- Normalnie... nie wytrzymałam, chciałam się trochę zabawić i zabawiłam się o trochę za dużo...<br />
- A kto cię wyniósł?<br />
- W życiu nie uwierzysz...<br />
- No mów!<br />
- Mówi ci coś nazwisko Sykes?<br />
- Jaki Sykes?<br />
- Nathan Sykes - niemal że to wykrzyczałam<br />
- Ten Nathan Sykes?!<br />
- Tak jest nawet u nas w domu - wysyczałam przez zęby zakładając ręce na piersiach<br />
- Dziewczyno, czy ty do reszty ogłupiałaś? Takie ciacho u nas w domu a ty tak poprostu z niego wychodzisz?! A gdzie rodzice? - dziewczyna zadawała zbyt wiele pytań naraz.<br />
- Tak, ogłupiałam. Wyszłam, bo nie wytrzymałam psychicznie a rodziców nie ma, i raczej ich dzisiaj nie będzie...<br />
- No to ruszaj dupy i idziemy - dziewczyna zaczęła mnie ciągnąć za rękę w stronę domu. Nie potrafiłam sie jej wyrwać. Widocznie nie miała takiego kaca jak ja...<br />
Po 15 minutach stałyśmy przed domem. Powoli weszłyśmy do domu. Nathan dalej spał na kanapie. Moja kuzyneczka nie wierzyła własnym oczom, ale po jej minie można było poznać że chce zrobić coś kompletnie głupiego. Powoli, po cichu z szafki wyciągnęła megafon i podeszła do zielonookiego. Tylko lekko się uśmiechnęła a ja pomyślałam tylko o jednym słowie opisującym moja kuzynkę, "wariatka".<br />
- Dzień dobry panie Sykes.!!!!!!!!!!!! - wykrzyczała mu nad głową. Chłopak ze strachu spadł z łóżka. Było widać ze nie wie co się dzieje i o co chodzi.<br />
- Ogłupiałaś?! Nie tak głośno wariatko - wyszeptałam jej za uchem.<br />
- Co jest do jasnej cholery? Mam zawału dostać?! - wykrzyczał zdenerwowany chłopak. Szczerze to nie dziwiłam się mu.<br />
- Nie, wystarczy wstać, dać autograf i pozwolić zrobić sobie ze mną zdjęcie.<br />
- Okej, okej... - zrezygnowany zgodził się na zachciankę mojej kuzyneczki<br />
- Trzymaj - Laura wcisnęła mi w ręce aparat cyfrowy i przytuliła się do zielonookiego. Nie wiem czemu ale coś mną drgnęło. Zrobiłam fote i wraz z nasileniem sie bólu głowy opadłam na kanapę.<br />
- A ty co? - spytał Nathan ze swoim zadziornym uśmieszkiem<br />
- Próbuję umrzeć...<br />
- Ooo nie, ze mną tak łatwo ci nie będzie - chłopak zabrał się za ściąganie mnie z łóżka, jednak ja nie miałam takich wybryków w planach. - no złaaaaź - nie dawał za wygraną.<br />
- Ani mi się śni...<br />
- Ojj wstawaj bo będzie źle - zrzucił mnie na podłogę. Tym gestem wkurzył mnie strasznie. Przygniótł mi nadgarstki do podłogi nachylając się nade mną. - i co teraz królewno? - ruch miałam już obmyślony. Niespodziewanie kopnęłam go w słaby punkt, a kiedy już zwijał się z bólu to ja usiadłam na nim okrakiem przyciskając go za nadgarstki do parkietu, tak jak on zrobił to mi.<br />
- Czyżby książę nie pomyślał, że mogę wykorzystać ten ruch? - uśmiechnęłam się szeroko<br />
- Jak cię złapie to będzie źle... <br />
- Ojj niestety panie Sykes. Obawiam się że to nie będzie takie łatwe...<br />
- Niby dlaczego?<br />
- Hmmm... ponieważ jestem strasznie na pana zła - ściszyłam tonu<br />
- Z jakiego powodu?<br />
- Dlaczego nie powiedziałeś mi że należysz do TW - wyszeptałam mu do ucha<br />
- Myślałem że wiesz...<br />
- Ojj wierz mi. Jak bym wiedziała to na spotkanie z tobą zareagowała bym zupełnie inaczej...<br />
- Chwilowe zaćmienie? - uniósł lewą brew. To pytanie lekko zabolało. Nie wiedział co przeżywałam kilka dni temu. <br />
- Może... - mina mi zbledła - a teraz przeproś - znowu uśmiechnęłam się złośliwie<br />
- Za co?<br />
- Za przerwanie akcji samobójczej<br />
- Hmm no nie wiem... - ścisnęłam jego nadgarstki mocniej - a co jak nie przeproszę?<br />
- No to sobie tak trochę poleżysz....<br />
- No to nie zaryzykuje - moja twarz wyraźnie okazała zdziwienie <br />
- Dlaczego?!<br />
- Hmm.... no wiesz... mam tu niezłe widoki - uśmiechnął się. Podążając za jego wzrokiem zauważyłam że chyba za skąpo się ubrałam...<br />
- Zboczeniec!!! - krzyknęłam wstając z podłogi, puszczając go wolno<br />
- Ale za to jaki przystojny...<br />
- Weź idź się utop.<br />
- Mam pytanie<br />
- Jakie?!<br />
- Możesz trochę częściej zakładać takie bluzki? - uśmiechnął się od ucha do ucha.<br />
- Coś mi się zdaje że musisz już iść...<br />
- Ale..<br />
- Paaa<br />
- Jeszcze tu wrócę w tym tygodniu pamiętaj! - zdążył krzyknąć zanim zamknęłam przed nim drzwi.<br />
Dochodziła godzina 14 a mi się nudziło niemiłosiernie. Włączyłam TV i zaczęłam skakać po kanałach. Włączyłam MTV i akurat leciała piosenka Christiny Aguilery - Your Body. Zaczęłam sobie podśpiewywać z nudów. <br />
- A co ci tak wesoło? - spytała Laura schodząc ze schodów.<br />
- Nie wiem. Nudzi mi sie...<br />
- Co jemy?<br />
- Myślałam o pizzy ale to też zależy od ciebie...<br />
- Pizza, ok to zamawiam!<br />
20 minut później przyjechał dostawca z gorącą pizzą, którą wsunęłyśmy w ciągu 10 minut. Z nudów włączyłyśmy jakąś komedię, nie mogąc doczekać się powrotu Chrisa i Lilly.<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
Liczę na to że się spodoba :)<br />
6 Będzie kosmicznie dłuugi jak na moje ostatnie rozdziały :)<br />
Czekam na opinie :P ^^Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-12001661040979133532013-01-20T13:34:00.001+01:002013-01-20T13:35:41.950+01:00Rozdział 4 Obudziłam się o 11 - to był mój rekord. Zaskoczona wstałam, wykonałam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie. Do godziny 12 byłam nieobecna. Nie wiedziałam w co włożyć ręce. W końcu wzięłam łopatkę i poszłam plewić na ogródku. W domu to zawsze pomagało mi się odprężyć. Niespodziewanie przyszła do mnie ciocia.<br />
- Widzę że zabrałaś się za ogródek <br />
- Był strasznie zaniedbany, ale teraz już rawie okej - uśmiechnęłam się<br />
- Właśnie widzę. Nie wybrała byś się ze mną do kwiaciarni? Zrobimy wreszcie coś pożytecznego.<br />
- No okej. Potrzebujemy trochę nawozu, nowe grabie i łopatkę.<br />
- A coś złego z tamtymi? - spytała zaskoczona<br />
- Ciociu, one są a kawałkach a łopatka zaraz mi się w rękach rozleci... - zauważyłam że ona w ogóle nie znała się na ogrodnictwie.<br />
W sklepie kupiłyśmy to co było nam potrzebne i zabrałyśmy się za pracę. Po dwóch godzinach można było zauważyć postępy. Zmęczona wzięłam szybki prysznic i rozsiadłam się wygodnie na kanapie skacząc po kanałach telewizyjnych. Usłyszałam że otwierają się drzwi a do domu wbiegła uradowana Laura.<br />
- Dziewczyno bierz fajne ciuchy. Porywam cię!<br />
- Ale co? jak? gdzie i kiedy?!<br />
- Zabieram cię na imprezę - blondynka nie przestawała sie uśmiechać<br />
- A rodzice?<br />
- też gdzieś wychodzą, nie będzie ich 2 dni<br />
- Ale<br />
- Nie ma żadnego ale..-przerwała, po czym pociągła mnie w stronę mojej sypialni. Tam rozkopała mi cały pokój w poszukiwaniu fajnych ciuchów. Ja, jak to ja, nie przejęłam się niczym i wylegiwałam się na łóżku.<br />
- Ale potem to posprzątasz...<br />
- Oj nie marudź! - powiedziała idąc do mnie z <a href="http://images.okazje.info.pl/p/odziez-i-obuwie/1016/best-emilie-spodnie-jeansy-czarne-rurki-szeroki-pas.jpg" target="_blank">czarnymi rurkami </a>a do tego <a href="http://dobreprodukty.pl/images/offers/real/814584.jpg" target="_blank">fioletowa bokserka z białym topem </a>i <a href="http://kochambuty.com/img/upload/270420121454-2276806542_4.jpg" target="_blank">szpilki</a>, które ciocia wcisła mi w centrum.<br />
- Masz mi się w to przebrać! jak wrócę masz być gotowa, a wracam zaraz...<br />
Posłusznie ubrałam sie w te ciuchy. Rzeczywiście wyglądałam w nich bosko. Po pięciu minutach do pokoju weszła Laura. Miała na sobie <a href="http://heppin.com/db_images/custom400x565_26080.jpg" target="_blank">turkusowe spodnie</a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Xt_g1WV3kmnVTyvYHPVWa0RBp7W2M-T2vG6mSWwwriWLBI1t-Ek51b11HZGjheyQVVvrSUcXWxraAZr2gQOtn2oMJ8eTmCWf4xG2VPhR4Cd1AjU9xTyCq4Cx9mX4o5ndFAu2Hg1MBpg/s1600/12586dt201122118403736.jpg" target="_blank">biała bluzkę z myszką mickey</a> i <a href="http://buty24.com.pl/data/gfx/pictures/large/3/7/26373_1.jpg" target="_blank">szpilki z ćwiekami.</a><br />
- No i wyglądasz jak człowiek - stwierdziła zadowolona<br />
- Ty też...- zaśmiałam się widząc jej minę<br />
- Czy ty coś mi sugerujesz?<br />
- Ja?! Nie...coś ty..<br />
- No ja myślę... a teraz chodź - powiedziała dziewczyna ciągnąc mnie w kierunku drzwi<br />
- Zabijesz mnie...<br />
- Może i lepiej - posłałam jej złowrogie spojrzenie - żartuję, no chodź już<br />
<br />
Po 30 minutach byłyśmy u... kosmetyczki?! Tak to była kosmetyczka... Nie ma to jak profesjonalna maseczka, manicure i makijaż...<br />
Ale efekt był zabójczy. Około 17 byłyśmy na miejscu. Głośna muzyka, litry alkoholu... ojj coś czułam że tej nocy będzie się działo... Oczywiście pierwsze co weszłyśmy = drink. Potem już zostałam sama. Laura uciekła do swojego świata. Mi nie zostało nic, oprócz kochanego barmana. Chciałam skosztować wszystkiego co się dało. Po kilku mocniejszych mieszankach zobaczyłam go. Podszedł do mnie.<br />
- Ile jeszcze razy się spotkamy? - spytał brunet<br />
- Tyle ile trzeba...<br />
- No dobra, to chodź zatańczyć - pociągnął mnie na parkiet. Nawet przyjemnie się tańczyło. A tańczyliśmy chyba z godzinę. Później zaczęły mnie boleć nogi dlatego ściągnęłam szpilki i poszłam się napić.<br />
- Jak będziesz tyle pić to jutro zagości u ciebie kac morderca... - chłopak się uśmiechnął<br />
- A wiesz że ja nawet nie znam twojego imienia? Jak się nazywasz, wyjaw mi swoją tajemnicę - chyba rzeczywiście trochę za dużo wypiłam. Zaczęłam z nim nieświadomie flirtować.<br />
- Jestem Nathan, a ty?<br />
- Monika.. i wiesz ty chyba kogoś mi przypominasz...<br />
- Tak? A kogo? - spytał uśmiechnięty<br />
- No na 100 nie moją babcię... Chociaż...?<br />
- Okej, odstaw alkohol bo ci się w główce przewraca - spoważniał<br />
- No chyba nie... jak pozbawisz mnie alkoholu pozbawisz mnie życia... - już nawet nie wiedziałam co mówię. Plątała mi się rzeczywistość z wyobrażeniem. Nie wiedziałam co robię.<br />
- Na serio.. - i w tym momencie zadzwonił do niego telefon - zaraz wracam, a ty już nie pij więcej i nie ruszaj sie stąd - zniknął w tłumie. Nie zwracając uwagi na jego słowa zamawiałam kolejne kolejki. Kiedy miałam dość wróciłam na parkiet. Zaczęłam tańczyć równo z piosenką <a href="http://www.youtube.com/watch?v=aT-3UDCpROM" target="_blank">"Have some fun" w wykonaniu The Wanted i Pitbulla</a>. W tedy mnie olśniło. Dotarło do mnie że Nathan, dokładnie ten Nathan z którym tańczyłam kilka minut temu to 20% The Wanted. Jak mogłam być taka ślepa?! Zakręciło mi się w głowie. Musiałam usiąść. Oczywiście wybrałam krzesło na przeciwko barmana. <br />
- Jeszcze raz to samo - grzecznie poprosiłam. Nie piłam już dla przyjemności, tylko żeby upić swoją głupotę. W końcu urwał mi się film.<br />
<br />
*z punktu widzenia Nathana*<br />
<br />
Rozmowa się ciągnęła i ciągnęła a ja chciałem już wracać do Moniki. Wreszcie doszedł koniec rozmowy i szybko wbiegłem do klubu. Zauważyłem ją leżącą na barze. Nie posłuchała mnie. Szybko wziąłem ją na ręce i podszedłem do chłopaków, którzy siedzieli na drugim końcu sali.<br />
- Max, dawaj kluczyki do samochodu<br />
- Zaczekaj, gdzie ci się tak śpieszy? Pali się?<br />
- Taak pali się...<br />
- Ooo widzę, że odnalazłeś swoją zgubę - powiedział Siva - tylko szkoda, że w takim stanie - zaczął się śmiać<br />
- Wiesz co Siva? Przystopuj z piciem bo ci sie woda robi z mózgu...<br />
- Dzięki za komplement<br />
- Kurde, nie mam ich - powiedział zakłopotany Max<br />
- Masz chłopie i wykorzystaj wolną chatę na całość... My potem dołączymy - Powiedział Tom rzucając kluczyki<br />
- Nie ma takiej potrzeby...<br />
Po chwili byliśmy już w samochodzie. Postanowiłem, że zawiozę ją do jej własnego domu. W jej kieszeni znalazłem dowód osobisty. Niestety w innym języku "WTF"- pomyślałem. Na szczęście miała legitymację szkolną. Zawiozłem ją pod wskazany adres. Wziąłem ją na ręce i zapukałem do drzwi. Nikt nie otwierał ale miała klucze w kieszeni. Pasowały więc miałem pewność że to jej dom. Po cichu wniosłem ją na górę. Nie wiedziałem który to jej pokój, ale chyba dobrze trafiłem. Na ścianach było pełno naszych plakatów. Uśmiechnąłem się lekko, położyłem ją do łóżka i delikatnie przykryłem kołdrą. Wyglądała strasznie sodko kiedy spała. Nawet nie wiem kiedy usnąłem obok niej.<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------<br />Chyba jeden z moich gorszych działów :/<br />5 Będzie najlepszy, a wiem bo już go napisałam ^^<br />Czekam na wasze opinie :P<br /><br />
<br />Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-40736640491859802972013-01-18T20:08:00.001+01:002013-01-18T20:11:33.968+01:00GŁOSUJCIE !!!!!<div style="text-align: center;">
Chłopcom niewiele brakuje żeby pobić 1D. Pokarzmy dziewczynkom gdzie ich miejsce.!!!</div>
<div style="text-align: center;">
Głosujcie na The Wanted ♥♥♥ <br />
<a href="http://www.virginmedia.com/music/awards/best-group.php">http://www.virginmedia.com/music/awards/best-group.php</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PK7dFWP9gmbevOOlKf_qG7um0X_gYrs_En9wdmTOAtiDjmjYzNdj30eQWrY6xP-A8QfYk4fJy7Y8VXwUIb4WLkcudoQQXvcgwTeKjqi9VmeepJrdegPLxYrHlqf1k2igMY1JoumXbwA/s1600/virgin.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PK7dFWP9gmbevOOlKf_qG7um0X_gYrs_En9wdmTOAtiDjmjYzNdj30eQWrY6xP-A8QfYk4fJy7Y8VXwUIb4WLkcudoQQXvcgwTeKjqi9VmeepJrdegPLxYrHlqf1k2igMY1JoumXbwA/s320/virgin.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Można głosować kilka razy ;)</div>
Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-16997211242176454902013-01-15T16:55:00.000+01:002013-01-15T16:57:24.184+01:00Rozdział 3 Po śniadaniu wróciłam do pokoju żeby dopracować swoje ubranie do szkoły. Postawiłam na nowo zakupione ciuchy czyli <a href="http://image.ceneo.pl/data/products/5791709/i-dynamitka-spodnie-jeans-czarne-rurki-441.jpg" target="_blank">czarne spodnie</a>, <a href="http://stylistki.pl/bik-bok-bialy-luzny-top-i67143.png" target="_blank">biały top</a>, <a href="http://shell.idealan.pl/~awanti/a/czerwona%20bejsbolowka%20z%20md.jpg" target="_blank">czerowno-białą bejsbolówkę</a>, <a href="http://i.pinger.pl/pgr458/b82aa0c000114c7d4ed4f2f6/1e72193d001ac3c44df7b80b.jpg" target="_blank">czerwone conversy</a> i <a href="http://chce.to/content/nensho/big.1450053.A4A31316-33A4-4916-BB38-C3F94242EE7C.jpg" target="_blank">full cap</a>. Nie wiem czemu ale kochałam full capy. Miałam ich około 14. <br />
Teraz musiałam tylko czekać aż Laura się obudzi. W pewnej chwili usłyszałam że ktoś wychodzi na korytarz. Okazało się że to Laura, która nie nadawała się do życia. Widać było że jest zaskoczona moim podekscytowaniem a ja jednak ukrywałam moje przygnębienie. Nie chciałam martwić moich domowników dlatego cała moja radość była po prostu dobrze zagrana. Laura postawiła na wygodę, zupełnie tak jak ja. Ubrała <a href="http://i.pinger.pl/pgr301/eb7490220021821e4f4cb26f/mietowe-rurki-od-joanna110975-i84806.png" target="_blank">miętowe rurki</a>, <a href="http://partnersa.pl/2083-87-thickbox/biala-tunika-bokserka.jpg" target="_blank">białą bokserkę </a>, <a href="http://fashionhit.pl/825-thickbox/markowa-czarna-modna-bluza-damska-bejsbolowka-.jpg" target="_blank">czarną bejsbolówkę, </a>i <a href="http://m.ocdn.eu/_m/9860abafb6d34a71f01550aadb4318e4,62,37.jpg" target="_blank">miętowe conversy.</a><br />
Po dość długim czekaniu na kuzynkę wreszcie wyszłyśmy do szkoły. Przeraziła mnie myśl że będę tam zupełnie obca. I tak też było. Gdy tylko weszłam na plac szkolny poczułam wzrok wszystkich gapiów skierowany na mnie. Czułam sie strasznie nieswojo. Wreszcie weszłam do szkoły. Tam jednak było nie lepiej. Odruchowo włożyłam do uszu słuchawki i zapomniałam o całym bożym świecie. Wreszcie przyszedł czas na pierwszą lekcje. Pech chciał że to akurat była historia, której w ogóle nie rozumiałam i nienawidziłam. Następne lekcje leciały jak z bicza strzelił. <br />
Na piątej przerwie postanowiłam się wreszcie przewietrzyć. Nie obyło się oczywiście bez komentarzy typu " Maleńka a skąd ty się wzięłaś", " Choć tutaj, zabawimy się", "No nie bądź taka niedostępna"... Od tego wszystkiego aż głowa zaczęła mnie boleć. Nawet nie zauważyłam kiedy podbiegł do mnie jakiś chłopak, który zaczął się do mnie dobierać. Zdenerwowana kopnęłam go w najczulszą część jego ciała. On jednak się nie poddał. Wyjął z plecaka piłkę do tenisa i cisnął we mnie. Udało mi się zrobić unik, niestety piłka pofrunęła dalej trafiając w okno sekretariatu. " No pięknie"-pomyślałam. Około 3 minut później znajdowałam się już na dywaniku u dyrektora. Nie uwierzył mi w moją wersję, z resztą w wersję chłopaka też nie. Uznał że oboje jesteśmy winni i musimy odpracować naprawę szyby czyszcząc okna w każdy piątek po lekcjach przez dwa miesiące. Miałam tylko szczęście że ta kara nie była taka surowa.<br />
Po 7 godzinie lekcyjnej wreszcie mogłam odetchnąć. Razem z Laurą wróciłyśmy do domu na pyszny obiad. Był to zapiekany placek z mięsem wołowym i tłuczonymi ziemniakami. Po obiedzie poszłam do pokoju. Odrobiłam kilka zadań domowych i z nudów weszłam na facebooka. Ku mojemu zdziwieniu napisała do mnie Karolina. Moja stara koleżanka z Polski.<br />
- No hej, jak tam w Londynie? :)<br />
- Hej, normalnie. A co to za święto że napisałaś?<br />
- Jak to jakie święto? Dawno cie nie widziałam, nie rozmawiałam z tobą... Wszyscy się o ciebie martwią!<br />
- Jakoś nie okazywali tego przed przeprowadzką.<br />
- Ojj... no nie bądź taka. Ja zawsze chciałam cię wspierać, ale nikogo do siebie nie dopuszczałaś.<br />
- Miałam swoje powody...<br />
- Przepraszam. A jak się trzymasz?<br />
- Boże... pierwszy dzień w szkole i pierwsza wpadka :/<br />
- Ty już do szkoły? :O<br />
- Niestety :/<br />
- Biedaku... :*<br />
- ...<br />
- A co to za wpadka?<br />
- Jakiś koleś dobierał sie do mnie a kiedy kopnęłam go w jego czuły punkt chciał we mnie rzucić piłką ale ja zrobiłam unik i trafiła w okno sekretariatu... :/<br />
- Noo to musiało się dziać...<br />
- Ojj nie musiało... Musze przez dwa miesiące w każdy piątek po szkole myć szyby... I to nie w domu.. :/<br />
- A ciocia wie?<br />
- Nie nie wie, ale muszę jej powiedzieć :(<br />
- No to dupa... :/<br />
- Okej ja muszę kończyć, paa :* - wyłączyłam komputer<br />
Musiałam chwile odpocząć od tego dnia. Chciałam się zapaść pod ziemię i nigdy nie wyjść na światło dzienne. Spakowałam się na wtorek i włączyłam telewizor. Nawet nie wiem kiedy przyłączyła sie do mnie Laura. Zaczęłyśmy oglądać "Nowy York-nowa miłość". Kiedy się skończył była 17 godzina.<br />
- No okej to teraz pakuj strój kąpielowy i idziemy - oznajmiła dumna z siebie blondynka<br />
- Ale gdzie?<br />
- Na basen głuptasie. Po dzisiejszym dniu jesteś strasznie spięta. Przyda ci się trochę luzu.<br />
Zadowolona z tego pomysłu zaczęłam się pakować. Na basenie przebrałam się w mój czarno-biały strój i wskoczyłam do wody. Tego mi brakowało. W wodzie wyżyłam się za wszystkie czasy z determinacją ucząc się pływać. Ale coś tam się jednak nauczyłam. Wykończona wróciłam do domu i po szybkim prysznicu wylądowałam w łóżku.<br />
<br />
<br />
Mijały kolejne nudne dni spędzane w szkole a ja musiałam wreszcie powiedzieć cioci o akcji na jej terenie. Powiedziała mi, że nic się nie stało jak to nie moja wina i że mam się nie przejmować. Ulżyło mi kiedy było po wszystkim bez żadnych awantur.<br />
Wreszcie przyszedł piątek. Mycie tych durnych szyb pożarło mi już 1,5 godziny. Zostało mi jeszcze trzecie piętro. Kończyłam myć okna na drugim, kiedy zauważyłam tego chłopaka z centrum. Szedł z jakąś blondynką. Zgaduje że to jego dziewczyna. Obróciłam się tak, żeby mnie nie zauważył ale chyba trochę za późno. Brunet zaczął iść w moją stronę.<br />
- Do dwóch razy sztuka - uśmiechnął się. Na dźwięk tego głosu coś we mnie pękło. Nie wiedziałam co sie ze mną dzieje. Nagle nogi zrobiły mi sie jak z waty i zachwiałam się na drabince. Prawie bym spadła ale on mnie przytrzymał. - Praca sprzątaczki, to niezbyt bezpieczny zawód.<br />
- Ja tu nie pracuje - warknęłam<br />
- Aaaa, jeśli tak to czym się w tym momencie zajmujesz?<br />
- Odpracowuję... - zrobiło mi się strasznie głupio.<br />
- Jak to odpracowujesz? Przeskrobałaś coś?<br />
- Nie.. znaczy.. tak..i nie - nie wiedziałam co powiedzieć<br />
- Czyli że tak - uśmiechnął się szyderczo<br />
- To znaczy że nie, ale dyrektor uważa że tak...<br />
- A może mi opowiesz co się tak naprawdę stało?<br />
- Zaraz dzwonek. Muszę się sprzątnąć bo mnie zrównają z ziemią.<br />
- Dzwonek?! to ja już będę uciekał - powiedział zaskoczony brunet po czym zniknął mi z pola widzenia a ja odetchnęłam z ulgą. Jednak zastanowił mnie jeden fakt. Dlaczego uciekł, kiedy powiedziałam mu że zaraz dzwonek? To pytanie zadawałam sobie przez resztę czasu spędzonego w szkole.<br />
Do domu wróciłam około 18. Zmęczona wzięłam dłuuugą gorącą kąpiel a później zeszłam na kolację. Zasnęłam przy stole. W pewnej chwili poczułam że ktoś mnie przenosi. Pewnie był to wujek. Później już w ogóle nie kontaktowałam ze zmęczenia i spałam snem tak twardym jak kamień.<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------<br />
Trochę sie pośpieszyłam ale muszę korzystać z czau puki go mam :P<br />
Akcja sie powoli rozkręca a ja już mam pomysły na 30 dział ^^Mika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-50396595796156493172013-01-12T16:07:00.003+01:002013-01-13T10:54:50.121+01:00Rozdział 2 Obudziłam się w środku nocy. Zdziwiłabym sie gdybym się jednak nie obudziła. W końcu mój dom był wystawiony na sprzedaż a ja znajdowałam się setki kilometrów od niego. Pomyślałam, że szklanka zimnego mleka dobrze mi zrobi. W egipskich ciemnościach wymacałam lampkę nocną, którą zaświeciłam i od razu udałam się do kuchni. Na korytarzu było widno, ale to może z tego powodu, że na dole świeciło się światło. Niepewnie zeszłam na dół. Zaskoczył mnie fakt, że to właśnie mój wujek buszuje przy lodówce.<br />
- Nie podjada się w nocy - wyszeptałam<br />
- Boże, dziewczyno chcesz mnie wpędzić do grobu? - w tym momencie nie wiedziałam czy śmieć sie czy płakać. Z jednej strony chciało mi sie śmiać z miny mojego wujka, a z drugiej przypomniała mi sie moja tragedia z przed kilku dni. - ooo przepraszam, ja..<br />
- Nie nic sie nie stało - łza zakręciła mi się w oku.<br />
- Dlaczego nie śpisz?<br />
- Dziwisz mi się? Prędzej to ja powinnam ci zadać takie pytanie.<br />
- Ano tak.. Nie umiem zasnąć... - posmutniał<br />
- Czemu?<br />
- Jest coraz mniej dni do porodu a do mnie to nie dociera...<br />
- Dlatego nie chcesz mnie tutaj? - spytałam w prost, wyciągając mleko z lodówki następnie przelewając go do szklanki. Widać było że był zaskoczony treścią mojego pytania.<br />
- Jak to nie chce?! - spytał zaskoczony<br />
- Jak weszłam do salonu to po twojej minie można było poznać że nie jestem tutaj mile widziana.<br />
- Skąd ci to przyszło do głowy?! Nawet nie wiesz jak sie ucieszyłem dowiadując sie że to właśnie nas wybrali na twoich opiekunów. Zawsze chciałem poznać bliżej córkę mojego brata, ale po śmierci naszych rodziców zerwał z nami kontakt - uśmiechnęłam sie lekko wiedząc że przynajmniej nie jestem dla nich zbędnym bagażem. - A tak przy okazji to podoba ci sie pokój?<br />
- Jest idealny, nawet nie marzyłam o takim - upiłam pół szklanki mleka<br />
- No to się cieszę. A jak tam przygotowania do szkoły? Denerwujesz się?<br />
- Okropnie...<br />
- Dlaczego?<br />
- To wszystko dzieje się zbyt szybko. Nie znam perfekcyjnie angielskiego, nie zrozumiem połowy tego co będą mówili nauczyciele<br />
- Właśnie widzę jak nie znasz.. Z resztą im wcześniej tym lepiej. I tak zmiękniesz po zakupach z Lilly. - uśmiechnął się - Wrócicie najwcześniej o 16, oczywiście jeśli zabierze cię do centrum nie później niż o 11, więc radze ci kłaść sie spać.<br />
Przeraziła mnie myśl o tak długich zakupach. Nie potrafiłam sobie wyobrazić co tak długo można robić w sklepie. Duszkiem wypiłam resztę mleka, pożegnałam się z Chrisem i poszłam z powrotem do pokoju. W łóżku jeszcze chwilę myślałam co mnie czeka w najbliższych godzinach mojego życia, jednak w trakcie rozmyśleń zasnęłam.<br />
<br />
Wstałam z mega bólem głowy. Nawet nie wiem dlaczego. Zauważyłam że była 10 rano. Szybko pobiegłam do łazienki na poranna toaletę. Z szafy wygrzebałam białą bluzkę w fioletowe paski, jasnoniebieskie rurki, czarna skórzaną kurtkę i do tego czarne buty na obcasie. Zeszłam na dół na śniadanie. Ciocia była już gotowa, z resztą kanapki też. Szybko wcisłam w siebie jedną kromkę. Wychodząc z domu, Lilly rzeczywiście się strasznie zmieniła. Stała się strasznie niecierpliwa. W centrum nie umiałam za nią nadążyć. Koło jakiego stoiska nie stanęła, 30 sekund później już jej tam nie było. Ciągle w biegu brała ubrania, które tylko rzucały jej sie w oko. Podczas każdego zakupu mierzyła mnie wzrokiem patrząc czy ciuch będzie na mnie pasować. Widać było że miała w tym wprawę. <br />
Chwilę później miałam tego dość. Kupiła mi z 8 bluzek i 3 pary spodni. Zaczęłam chwile ją obserwować. Kiedy zauważyłam że zerka w kierunku sklepu obuwniczego, nie marzyłam o niczym innym w tamtej chwili jak o powrocie do domu.Nawet nie wiem kiedy znalazła sie w środku. Zrezygnowana ruszyłam w jej kierunku przeciskając sie w przez tabun ludzi. W pewnej chwili poczułam mocne uderzenie, po czym wylądowałam na betonie, a na mnie jakiś chłopak. Jak by tego wszystkiego było mało uderzyłam się w głowe. Spojrzałam na niego, miałam ochotę wyzwać go od tych najgorszych. Jednak podnosząc wzrok zobaczyłam dość przystojnego bruneta, z zielononiebieskimi tęczówkami.<br />
- Przepraszam ja... - chciał cos z siebie wydusić. Nie dość że przygniatał mnie całym swoim ciężarem to jeszcze zadowolony lampił się we mnie jak by nigdy nie widział człowieka swojego gatunku. No rzeczywiście jego gatunek był wyjątkiem ale ja taka na pewno nie byłam.<br />
- Nic się nie stało, tylko mam prośbę... możesz ze mnie zejść? To niezbyt wygodna pozycja do leżenia.. Tym bardziej że zaraz nas ludzie rozdepczą - uniosłam lewą brew.<br />
- A no tak..- Chciał się podnieść ale niezbyt mu to wychodziło. Podłoga była strasznie śliska.<br />
- No to chłopie wpadłeś - powiedział jakiś ciemnoskóry mężczyzna podchodząc w naszym kierunku<br />
- Wiesz co? Może sie zamkniesz i pomożesz?<br />
- A wiesz że to nawet ciekawy obrazek jest? Nom nie wiem czy wam pomogę... Może najpierw cyknę fotkę - myślałam że zaraz wybuchnę. Posłałam mulatowi spojrzenie w stylu "Are you fucking kidding me?" - No dobra, pomogę...-Ściągnął ze mnie tego żelbetonowego kloca. Brunet spojrzał na mnie i podał mi rękę. Podniosłam się, ale strasznie bolał mnie tyłek i głowa.<br />
- Mogłeś chociaż trochę wolniej, ludzie którzy są w tym budynku chcą dożyć się przyjemnej starości - wymamrotałam <br />
- Jeszcze raz przepraszam. A tak w ogóle to wszystko w porządku?<br />
- Jeśli żadna moja część nie wala się gdzieś po piętrze to raczej tak - chwyciłam się za głowę. Wiedziałam że guz którego sobie nabiłam za szybko nie zniknie.<br />
- Boli cie głowa? - spytał zatroskany<br />
- Nie, wszystko w porządku. Okej ja będę już uciekać - powiedziałam po czym udałam sie do sklepu obuwniczego w którym o dziwo od kilku minut przebywała moja ciocia. Wchodząc do środka zauważyłam że siedzi i czeka na mnie z czterema parami butów obok lady. Posłusznie podeszłam do niej i przymierzyłam każdą z nich. O dziwo wszystkie okazały się dobre, a cioci nie dało się wmówić że tak nie jest. Z pełnymi rękami zakupów wróciłyśmy do domu. Po drodze Lilly kupiła mi pełno zeszytów i przyborów szkolnych. Tak jak mówił Chris, byłyśmy w domu o 16. W zamyśleniu zjadłam obiad i wróciłam do pokoju z pełnymi rękami zakupów. Rozłożyłam je na stole i poszłam do łazienki wziąć krótki prysznic. Ku mojemu zdziwieniu po powrocie przed łóżkiem leżała dość duża torebka ozdobna. Od niechcenia zajrzałam do środka. Był w niej śliczny fioletowy plecak, który rzeczywiście przypadł mi do gustu.<br />
Po męczącym dniu wtuliłam sie w mięciutka poduszkę ciągle myśląc o dzisiejszym zajściu w centrum. Nawet w nocy przyśniła mi się dziwna historia z nieznajomym w roli głównej. Rozmarzona obudziłam się koło 5 rano. Dałam sobie chwilę czasu na leżenie żeby się rozespać. Po 30 minutowym gniciu pod kołdrą prędko zerwałam się z łóżka i zabrałam się za pakowanie plecaka. Zadowolona zeszłam na śniadanie.<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
Przepraszam że tak późno 2 dział ale zawalili mnie nauką w szkole :/<br />
Mam nadzieje że sie spodoba :PMika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5973454789791524519.post-6304952549230348972013-01-06T13:00:00.000+01:002013-02-17T22:19:40.001+01:00Rozdział 1<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Wstęp</span></div>
<br />
Hej, nazywam się Monika i pochodzę z polski. Dopiero od niedawna
mieszkam w Anglii. Chciała bym wam opowiedzieć moją historię, która
kategorycznie zmieniła moje życie, mam nadzieję że na lepsze. <br />
Otóż pewnego sobotniego popołudnia zadzwonił do mnie telefon z
wiadomością iż moi rodzice zginęli w wypadku. Od tego momentu strasznie
zamknęłam się w sobie. Straciłam przyjaciół, rodziców, dom rodzinny,
który musiał zostać zlicytowany aby pokryć długi, jakich zaciągnęli się
moi rodzice przed śmiercią a moje życie straciło swój sens i barwę.
Jestem jedynaczką, nie znałam żadnych innych członków mojej rodziny
prócz rodziców i wujostwa, które widziałam raz w życiu na oczy.Wiedziałam o nich tylko to, że mają córkę Laurę w moim wieku. Okazało się, że to do nich się przeprowadzę albowiem nie znaleźli
nikogo, kto mógłby się mną zająć. Miałam tylko szczęście że byłam
kujonicą z języka angielskiego i niemieckiego. Wiedziałam że kiedyś będę
musiała opuścić przytulne gniazdko i skosztować trochę innego świata,
jednak nastąpiło to tak nagle, że poczułam się jak pies porzucony na
pastwę losu. Fakt, nie byłam piękną panienką z dobrego domu, tylko
przeciętniakiem z normalnej rodziny, ale ja potrzebowałam tylko trochę
miłości i zrozumienia. Czy to tak wiele?<br />
W sprawach sercowych
byłam kompletnie zielona. Nigdy się nie zakochałam mimo iż miałam 18
lat. Brało mnie obrzydzenie na widok wypacykowanej Barbie klejącej się
do chłopaków żeby tylko ja wymacali, obgadali jaka to ona ładna i jakie
to ma duże piersi, a tak naprawdę to ma większy asortyment tapety na
ryju niż Castorama a w cyckach czysty sylikon. Nic tylko czekają żeby je
przelecieć...<br />
No to ja może zacznę od przeprowadzki.<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
<br />
Był dzień jak każdy inny. Kończyłam pakować ostatnie pamiątki jakie
pozostały mi po rodzicach. Do godziny piątej rano musiałam opuścić swoje
gniazdko, bowiem o szóstej miałam juz siedzieć w samolocie. Moje
walizki wyruszyły w trasę dzień wcześniej, więc nie miałam co rozpaczać,
myśląc jak się zabiorę. W drodze przesłuchałam większość piosenek z
odtwarzacza mp3, którego znalazłam podczas przeprowadzki. Jedna jednak
utknęła mi w głowie. Śpiewał ją zespół The Wanted, a nosiła ona nazwę
"<a href="http://www.youtube.com/watch?v=0WUm0dN3Drs" target="_blank">Heart Vacancy</a>". Słuchałam jej w kółko, aż do dolotu do miasta słynącego
z określenia " szare i wilgotne" zupełnie jak moje życie. Po dotarciu
na miejsce zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie prosto pod wskazany
mi adres.<br />
- Monisiu..! - usłyszałam głos obcej mi kobiety idącej w
moją stronę, która widocznie była moją ciotką. - Tak mi przykro -
Przytuliła mnie mocno. O dziwo mówiła po polsku i do tego była w ciąży.<br />
- Ciociu, nie musisz się wysilać, ja jestem kujonem z angielskiego...<br />
-
No wiesz... to tak dla pewności że mnie zrozumiesz - stwierdziła
wprowadzając mnie do swojego domu. Moje rzeczy leżały w wielkim
przedpokoju, więc miałam pewność że już doszły. W salonie czekali na
mnie wujek i kuzynka. Widać było, że wujkowi, mój pobyt u nich w domu
nie był na rękę, jednak po minie kuzynki dało się poznać, że cieszy się z
mojego przyjazdu.<br />
- Nie wiem czy rodzice ci coś o nas mówili ale...<br />
- Nie, nic mi nie mówili - przerwałam <br />
- W takim razie ja jestem Lilly, to mój mąż Christopher a to moja córka, Laura.<br />
- Miło mi i przepraszam za kłopot - łza zakręciła mi się w oku.<br />
- Ale to nie twoja wina, ty nic nie zrobiłaś.<br />
- Przepraszam ciociu, ale czy mogę skorzystać z toalety?<br />
- Tak, jasne. Jest zaraz za rogiem.<br />
- Dziękuję - powiedziałam, po czym szybkim krokiem udałam się do wskazanej mi łazienki.<br />
Przecież
ja nie mogłam zawracać im mandoliny. Oni mieli swoje życie, w które ja
musiałam wejść z swoimi brudnymi buciorami. Poczułam jak kilka łez
spłynęło mi po policzkach. Nie wiedziałam jak mam postępować. Oni
przecież byli mi zupełnie obcy...<br />
Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.<br />
- Monia, jesteś tam? - usłyszałam dziewczęcy głos i na pewno nie był to głos Lilly. <br />
- Tak jestem - otarłam chusteczką resztę łez.<br />
-
Moja mama, znaczy Lilly prosi cię na obiad.- otwarłam drzwi, moim oczom
ukazała się uśmiechnięta blondyneczka z brązowymi oczami. Odwzajemniłam
uśmiech i obie poszłyśmy zająć miejsce przy stole. Na obiad była
smażona ryba z porcją frytek. Nigdy nie jadłam, ale poczułam że szybko
polubię przepisy mojej cioci. Po obiedzie Laura pomogła zabrać mi moje
rzeczy na górę. Było tam kilka par drzwi, ale tylko jedne prowadziły do
mojego pokoju. Stanęłyśmy na środku korytarza.<br />
- Oto twój pokój,
czuj się jak u siebie. - oznajmiła dziewczyna otwierając jedne z
masywniejszych drzwi. Moim oczom ukazała się błękitna sypialnia z
białymi meblami i elementami dekoracyjnymi oraz kominkiem. Poczułam się
jak w raju. To wszystko miało być moje?! Ten pokój miał większą
przestrzeń z meblami, niż całe piętro mojego starego domu bez nich. No,
może trochę przesadziłam ale był ogromny. Na samym środku stało wielkie
dwuosobowe łoże a pod nim biały, mięciutki dywanik, który rozciągał się
na pół pokoju. Zauważyłam że nawet ma balkon. To było za dużo dla mnie
jak na jeden dzień.<br />
- Jest idealny - wykrztusiłam<br />
- Wiem -
przytaknęła z uśmiechem - a najlepsze jest to, że znajduje się zaraz
obok mojego - zadowolona pociągła mnie do drzwi obok. Jej pokój był w
odcieniach fioletu i białego. Wyglądał prawie tak samo jak mój. Zrobiłam
kilka kroków do przodu. Zatkało mnie, że taki niepozorny domek miał w
sobie tyle niespodzianek. <br />
- Mamy wspólny balkon - dodała<br />
Rzeczywiście wychodząc na niego wróciłam do swojej sypialni. Byłam nieziemsko zaskoczona tego dnia.<br />
- To ja Ci nie przeszkadzam, rozpakuj się a jak skończysz to wróć na deser - zadowolona Laura znikła w drzwiach.<br />
Zaczęłam
po kolei otwierać i rozpakowywać swoje bagaże. Cieszyłam się kiedy
otwierając walizkę z pamiątkami po rodzicach zauważyłam że została wolna
jedna pusta szafka. Postanowiłam poświęcić ją na cenne dla mnie
przedmioty. <br />
Zgodnie z obietnicą, po skończeniu swojego zajęcia
zeszłam na deser, niejaki Trifle, którego przepis polegał na
przekładaniu ciasta biszkoptowego masą składającą się z owoców,
galaretki i sosu Custard. Podczas jedzenia panowała niezręczna cisza,
którą na szczęście przerwała ciocia Lilly.<br />
- Jutro jeszcze zostaniesz w domu ale w środę musisz iść do szkoły.<br />
-
A książki? - wykrztusiłam zaskoczona tempem w jakim pójdę do szkoły i
jednocześnie faktem, iż nie znam perfekcyjnie angielskiego.<br />
-
Załatwiłam wam żebyście razem chodziły do klasy, a książki będziecie
miały do końca tego roku wspólne. Jutro pójdziemy na zakupy i kupimy ci
trochę nowych ubrań, kosmetyków i oczywiście zeszyty do szkoły. -
Zatkało mnie. Po tym ostatnim zdaniu doszło do mnie że moje wujostwo
jest przy kasie.<br />
- Dobrze, to ja może pójdę wziąć szybki prysznic i
sie położę - powiedziałam po czym wzięłam 5-minutowy prysznic i
położyłam się do łóżka. Wsadziłam do uszu słuchawki z mp3 i dałam
ponieść sie muzyce i zapomnieć o całym bożym świecie. Zaczęłam cicho
sobie podśpiewywać pod nosem. Wydawało mi się że to jedyna rzecz, która
mi wychodzi. Nikt mnie nie oceniał pod względem wokalnym, dlatego
niepewna swoich umiejętności zawsze wciskałam ludziom kit, że nie umiem
śpiewać. Po paru minutach świergotania ulubionych kawałków znowu
zacięłam się na piosence zespołu The Wanted (Heart Vacancy).
Wykorzystując chwilę czasu rzuciłam się na laptopa i poszukałam ich
zespołu na youtobe. Pierwsza ich piosenka jaka wpadła mi w oko nosiła
nazwę "<a href="http://www.youtube.com/watch?v=B58qwFkCHQI" target="_blank">Invincible</a>". Odruchowo ją puściłam i usłyszałam wpadający w ucho
kawałek. Słuchałam go w kółko przez niecałą godzinę, aż w końcu zrobiłam
się senna. Zmęczona wyłączyłam laptopa i poddałam się lekkiemu
przyjemnemu snu.<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Hej, mam nadzieję że sie spodoba. Na razie taki trochę nudny ale myślę że następne będą o dużo ciekawsze. <br />
PS. Jak co nie ma w tym ani trochę przeszłości tylko moje prywatne wypocinki :PMika http://www.blogger.com/profile/08637870491191266414noreply@blogger.com3Eastern Europe51.6180165487737 20.039062530.667904048773703 -21.2695315 72.5681290487737 61.3476565